01. (Intro) Battle Cry 02. Dragonaut 03. Metal Gods 04. Devil's Child 05. Victim Of Changes 06. Halls Of Valhalla 07. Redeemer Of Souls 08. Beyond The Realms of Death 09. Jawbreaker 10. Breaking The Law 11. Hell Bent For Leather 12. The Hellion 13. Electric Eye 14. You've Got Another Thing Coming 15. Painkiller
Judas Priest na ostatniej trasie miałem przyjemność zobaczyć aż dwa razy - w Łodzi oraz w Gdańsku. Moją pielgrzymkę z ziemi krakowskiej do gdańskiej pamiętam niesamowicie dobrze, a koncert wgniótł mnie w ziemię. Dlatego też niezmiernie się ucieszyłem na wieść, że Bogowie planują wydać płytę koncertową. Materiał nagrano co prawda podczas występu na niemieckim festiwalu Wacken, ale Rob i spółka okazali się na tyle mili, że jako bonusy dorzucili 3 numery z Gdańska! I bez tych 3 kawałków poleciałbym do sklepu po "Battle Cry", bo tak też Judas Priest postanowiło nazwać nowe wydawnictwo. No i poszczęściło mi się - płytę CD dorwałem jeszcze przed ogólnoświatową premierą.
Wszystko zaczyna się od intra, którym jest wstęp do "Battle Cry". A potem ostra jazda. Riffy "Dragonaut" rozpalają publiczność, a kiedy mistrz ceremonii i najwyższy kapłan Halford wchodzi na scenę ze słowami "Welcome To My World Of Steel" już wiem, że czeka mnie ponad godzina retrospekcji z koncertu, na którym byłem. Tracklista jest dokładnie taka sama, jak setlista z łódzkiego koncertu. Różnicą jest brak "Living After Midnight" oraz "Turbo Lover", które obecne są jedynie na DVD oraz BR. Tak czy inaczej, na "Battle Cry" mamy bardzo dobry i reprezentatywny repertuar Bogów Heavy Metalu. Z ostatniego albumu usłyszeć możemy 3 kawałki - otwierający "Dragonaut", powalającą pieśń "Halls Of Valhalla" i "Redeemer Of Souls". Praktycznie wszystkie na tej płycie brzmią lepiej, niż w wykonaniu studyjnym. Pewnym minusem ostatniego krążka Judas Priest jest produkcja, przez którą nieco kuleją gitary. A na "Battle Cry" wszystko brzmi znakomicie, Glenn Tipton i Richie Faulkner dają z siebie wszystko i słychać to bez problemu. Tych, którzy zespołu nie widzieli na trasie promującej "Odkupiciela Dusz" zadziwić może również sam Halford. W wymagającym "Halls Of Valhalla" brzmi niesamowicie potężnie i młodszym wokalistom udziela swoistej lekcji śpiewu.
Reszta utworów to klasyki. "Metal Gods", "The Hellion/Electric Eye" czy legendarne "Breaking The Law". Ale jest też kilka niespodzianek. Pierwszą z nich, która ewidentnie rzuca się w oczy, jest obecność "Devil's Child". Nie jest to jakoś szczególnie popularny numer z repertuaru Judas Priest, tym niemniej jednak znakomity i naprawdę dobrze odegrany. Chociaż słychać, że w pewnym momencie Rob pomylił dwie sąsiadujące ze sobą linijki tekstu. Nie jest to jednak coś bardzo rażącego i wykonania tego słucham z zadowoleniem. Kolejną niespodzianką jest "Victim Of Changes". Utwór bardzo ograny, ale mi to nie przeszkadza. Szczególnie, jeśli brzmi tak. Bo proszę Państwa, tutaj Halford wprost zabija. Wysokie partie w tym numerze już dawno mu tak dobrze nie wychodziły. Facet ma 64 lata, a zaśpiewał wprost fenomenalnie! Natomiast następnym bardzo mocnym punktem jest "You've Got Another Thing Comin'". Lubię ten numer, szczególnie na żywo. Niestety Rob nigdy nie śpiewał go tak, jak bym chciał. Aż do teraz. W końcu (nareszcie!) nie oddaje publice co drugiego wersu i śpiewa z pełną parą. Dodatkowo kawałek ten urozmaicony został przez dobrą solówkę gitarową Richiego Faulknera. Dzięki temu nareszcie mogę się delektować "You've Got Another Thing Comin'" w 100 procentach. Wrażenie robi także zamykający CD nieśmiertelny klasyk - "Painkiller". Ten utwór niestety zawsze stanowił wokalne wyzwanie. Rob nigdy nie śpiewał go tak dobrze, jak zrobił to na płycie. Na szczęście to wykonanie jest chyba najlepsze z pośród wszystkich zarejestrowanych i oficjalnie wydanych przez Judas Priest.
"Battle Cry" to bardzo dobry album, który pokazuje, jaką formę miało Judas Priest podczas ostatniego albumu. Czytając moje zachwyty nad wokalem Halforda, ktoś może sobie pomyśleć, że jego partie zostały dograne w studiu. W końcu jeśli Rob brzmi lepiej, niż na "Epitaph", kiedy był młodszy, jest to dość dziwne. Jednak zaręczam: na obu koncertach, na których miałem okazję być, Halford śpiewał tak dobrze. Dlatego też nie uważam, by Judasi musieli dogrywać wokale. Inna sprawa, że odgłosy publiki zostały odpowiednio dopieszczone. Niedługo po koncercie podczas Wacken, w internecie pojawiły się oficjalne nagrania z występu. Wystarczy sobie porównać reakcje fanów z tych nagrań i z "Battle Cry". Nie uważam tego jednak za minus. Co innego upychanie materiału na siłę. Miejscami skutki tego zabiegu bardzo rażą. Kończy się jeden numer i praktycznie od razu zaczyna "Beyond The Realms Of Death", a nie słyszymy absolutnie żadnych okrzyków na pierwsze uderzenia w struny. Coś takiego nie mogłoby mieć miejsca, ta ballada to jedna z ulubionych kompozycji fanów. Nie wiem, czy tak wielkim problemem jest wydanie koncertu na 2 płytach? Gdyby zespół zdecydował się na taki krok, posiadacze CD mieliby możliwość słuchania dodatkowych 5 kawałków. Które odegrane zostały naprawdę świetnie. Szczególnie żal bonusów z Ergo Areny. "Desert Plains", "The Rage" czy w końcu nie grany od przeszło 30 lat "Screaming For Vengeance" wypadły lepiej, niż dobrze.
Tyle z moich narzekań. "Battle Cry" to album godny polecenia, pokazujący Priest od naprawdę dobrej strony. Wręcz śmiem twierdzić, że to najlepsze wydawnictwo live tej kapeli od... "Unleashed In The East". I jeśli ktoś chciałby zacząć swą znajomość z zespołem, "Battle Cry" poleciłbym mu z czystym sumieniem. Esencja Bogów Metalu zamknięta na jednej płytce.