O tym zespole powiedziano i napisano już chyba wszystko. To po co jeszcze pisać? Zauważyłem pewną niepokojącą tendencję do omijania, tudzież bagatelizowania płyty "Killers". Czemu tak się dzieje nie umiem wytłumaczyć. Płyta nie jest słaba, nie nudzi, więcej - jest dobrze znana (wystarczyło być na ostatnich koncertach Paula Di'Anno w Polsce, aby przekonać się jak popularne są te pierwsze kawałki Dziewicy). Nawet na naszym serwisie nie ma wzmianki o tym albumie, dlatego też uzupełniam lukę.
"Killers" to ewidentnie kontynuacja debiutu, ale chyba nawet nieco szybsza i z większym kopem. Wystarczy posłuchać "Wrathchild" czy kolejnych "Murders In The Rue Morgue", "Another Life" i już się odlatuje. Masa energii, szybko, do przodu, wszystko tak jak powinno być, tak żeby do bólu przylepić słuchacza do głośników. Heavy metalowy polot z typowo punkową radością grania. Taka jest cała płyta. Słuchasz jej i banan na twarzy murowany. Ale mamy też trochę bardziej skomplikowanych rzeczy - genialny instrumentalny "Genghis Khan" tak samo porywa. Ale chyba najbardziej klimatycznym kawałkiem na płycie jest "Killers". Trochę niespokojne dźwięki, krzyki Paula... i nagle szaleństwo, gitary tną żywo, dudni bas. Ten utwór nie ma sobie równych. Swego czasu śpiewał go także Dickinson, ale to nie to! Ten okres działalności Maiden to Paul i jeszcze raz Paul! Oprócz naprawdę boskich killerów na płycie mamy też trochę słabszych piosenek. "Innocent Exile" już tak nie pali, "Purgatory" - taki typowy maidenowski "patatajek", a punkowy "Drifter" trochę blednie w porównaniu z pozostałymi. No i oczywiście ballada. Czym byłby album Iron Maiden bez ballad? "Prodigal Son", ładna spokojna nuta, ale dobrze wiemy, że nie ma startu do swoich krewniaczek z poprzedniego albumu.
Płyta krótka i treściwa, niecałe 40 minut. Do tego można jeszcze dodać singlowy "Twilight Zone", swoją drogą bardzo dobry. Ja zawsze nie mogę się oprzeć, aby nie pooglądać okładki. Chyba ich najlepszej. Nawet przerażającej... jeśli dodamy do tego wiedzę, czyje ręce opadają tam w agonii... Margaret Thatcher, hmm...
Herman / [ 06.12.2007 ]
|