01. Moonchild
02. Infinite Dreams
03. Can I Play With Madness
04. The Evil That Men Do
05. Seventh Son Of A Seventh Son
06. The Prophecy
07. The Clairvoyant
08. Only The Good Die Young



Iron Maiden jest dziś najbardziej popularnym i uznanym heavymetalowym zespołem świata. I słusznie. Bo jeżeli po kilku chudych latach, powraca Dickinson, i zespół nagrywa takie płyty jak "Brave New World" i "Dance Of Death" to trzeba chylić czoło. Ale Maiden jest prawdziwym fenomenem, każda ich płyta (prawie każda), od wielu, wielu lat okazuje się być wielkim sukcesem artystycznym i komercyjnym jednocześnie. To chyba jedyny stricte heavy metalowy zespół, którego piosenki są na listach przebojów.

Niewątpliwie do największych osiągnięć zespołu należy wydana w 1988 roku płyta "Seventh Son Of A Seventh Son". Na tym krążku zespół wreszcie troszkę poeksperymentował. Wcześniejsze albumy to oczywiście klasyka sama w sobie, cudowne albumy, ale można było mieć wrażenie lekkiej wtórności. Koncertowa płyta "Live After Death" zamknęła pewien rozdział w karierze Dziewicy. "Somewhere In Time" była już troszeczkę inna, zespół próbował jakby na siłę odświeżyć swój styl, dlatego nie wyszło dzieło genialne. Grupa poszła jednak w tym kierunku i "Seventh Son..." jest już troszeczkę inną płytą. Przede wszystkim mamy tu sporą dawkę... syntezatorów. I to był strzał w dziesiątkę. Już pierwszy utwór - "Moonchild" po spokojnym intro wita nas klawiszowym motywem. Ale później napięcie wrasta i zespół rusza z kopyta. Wspaniały numer na rozpoczęcie. Warto nadmienić że "Seventh Son..." jest jedynym w historii Maiden koncept albumem. Ten sam delikatny, gitarowy motyw, który mamy na początku pierwszego utworu, jest też na końcu zamykającego "Only The Good Die Young", który spina płytę w całość. W tekstach ciągle przewija się motyw cyfry siedem.

Kolejny utwór, to "Infinite Dreams", jeden z najlepszych na płycie, prawie ballada, z fenomenalną perkusją w środku, a pod koniec Maidenowski galop. Dalej "Can I Play With Madness" i "The Evil That Men Do", utwory, które znają nie tylko fani metalu. Były to dwa pierwsze single z tej płyty. Bardzo dobre, bardzo przebojowe, zwłaszcza "Can I Play...", bardzo wesoła kompozycja. Przy "The Evil..." publiczność do dziś szaleje na koncertach i wyśpiewuje chóralny refren. Piątka to magnum opus płyty, a nawet zespołu w ogóle. Tytułowa kompozycja to moim zdaniem najlepszy utwór w historii tego zespołu. Posępne riffy na początku, mroczny śpiew Dickinsona, klawiszowy przerywnik, i prawdziwy gitarowy atak. Solówki Adriana i Dave’a są po prostu najlepsze na świecie, gitarowe pojedynki w tej epickiej kompozycji to coś co zapada w umysł na długie lata. Można tego słuchać bez końca. Dalej mamy całkiem przyjemny, ale nie wyróżniający się ponad poziom "The Phropecy", "The Clairvoyant" z mocną linią basu (wiadomo kto jest najlepszy) - też wspaniały numer, ze świetnymi riffami, zmianami tempa, czyli wszystkim tym za co kochamy Maiden. Album kończy "Only The Good Die Young", również wspaniały numer, genialny na koncert.

Krążek się skończył i mamy nieodpartą chęć wciśnięcia klawisza repeat, i tak bez końca. Ta muzyka po prostu wnika w umysł, w ciało, w serce i nie wiadomo w co jeszcze. Genialny album. Powala na kolana.

Ralf / [ 23.02.2005 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




ASTRO [ ufolog@poczta.onet.eu ] 20-11-2009 | 15:47

Ten album jest bardzo nierówny ale warty kupienia z powodu kilku kompozycji,które może nie są odkrywcze,jednak duet gitarowy Murray-Smith jest na tyle sprawny,że stworzył jedno co najmniej arcydzieło jakim jest kompozycja tytułowa.Zwrócić uwagę należy na partie gitarowe w drugiej części tego utworu.Znowu ukazuje się geniusz kompozytorski gitazrystów.Te partie gitarowe Adriana krnąbrne jakby nie do sklasyfikowania,jakby na przekór wszystkim zasadom muzycznej kompozycji a jednak Porywające!!!
I rewelacyjne zakończenie.

Drugi utwór,który może się podobać,to niewątpliwe"infinite dreams"świetna melodia i zawodzenie gitar tworzą naprawdę superklimat.Poczułem się jakbym faktycznie płynął na jakiejś krze lodowej w tajemniczej krainie.

Oczywiście wspaniałym utworem jest"The evil that men do" i dodałbym jeszcze rzeczywiście niedocenianą perełkę,czyli "The prophecy" i....to wszystko.Reszta utworów jest niestety na poziomie co najwyżej przeciętnym i w sumie nie pasującym do koncepcji albumu.




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!