CD1:

01. 2econd skin
02. Erotik Alkemy (Per-version)
03. Sacred
04. 2econd skin (video edit)

CD2:

01. Opium
02. Awake
03. Herr Spiegelmann
04. ...Of Dream And Drama (Midnight Ride)
05. Ruin & Misery
06. Mephisto
07. Alma Mater



EP'ka "2econd skin" (mała litera nieprzypadkowa - zespół tak zapisuje tytuł) to jedyne w pełni oficjalne wydawnictwo promujące trzeci album Portugalczyków z Moonspell (singiel "Sin/Pecado" trafił tylko do rozgłośni radiowych i pism branżowych). Zapowiadała on czas zmian: odejście od metalowych korzeni na rzecz bardziej rockowych brzmień, podbitych sporą ilością elektroniki oraz okraszonych wpadającymi w ucho, melodyjnymi solówkami. Jeśli wyliście do księżyca podczas słuchania "Alma Mater", to mógł Was czekać spory szok - być może właśnie dlatego EP'ka składa się z dwóch krążków: na pierwszym znajdziemy utwory z sesji nagraniowej nowego albumu, natomiast druga płytka to koncertowe wersje starszych numerów zarejestrowanych podczas trasy "Irreligious". Czyżby chciano w ten sposób potwierdzić, że to nie pomyłka i ciągle mamy do czynienia z tym samym zespołem? A może postanowiono złagodzić ból spowodowany odsłuchem pierwszej części, która jest, mówiąc delikatnie, słaba?

Samo wydawnictwo prezentuje się wyjątkowo solidnie: ładny, rozkładany na boki digipak, w którym po jednej stronie znajdziemy CD z singlem, a po drugiej - krótką koncertówkę. Całość jest nieźle przemyślana, bowiem po otwarciu widzimy najpierw tracklisty obu płyt, a do nich samych uzyskujemy dostęp dopiero po kolejnym rozłożeniu "opakowania". Fajnym szczegółem jest to, że obok dysków znajdziemy zdjęcia grupy odpowiadające zawartości krążków, tj. obok numerów studyjnych - kapelę z profesjonalnej sesji, natomiast przy kawałkach w wersji na żywo - fotki z trasy. Mała rzecz a cieszy. I szkoda tylko, że obrazek zdobiący front EP'ki jest taki... nijaki: dostaliśmy jakieś niewyraźne zdjęcie modelki wtapiające się w plaster miodu, gdzie przy tak przemyślanym projekcie digipaka, chciałoby się czegoś, na czym można zawiesić oko. Na "Opium" się przecież dało.

Pierwsza płytka to taki standardowy singiel: mamy więc dwie wersje tytułowego numeru, a do tego cover Depeche Mode oraz unowocześnione "An Erotic Alchemy". Niestety "2econd skin" nie należy do moich ulubionych utworów z "Sin/Pecado", tak więc już na starcie byłem sceptycznie nastawiony do całości. Nie jest to kawałek jakoś strasznie zły: miks jest OK, Mike na garach robi kawał świetnej roboty a rockowa solówka Amorima wbija w fotel, całość jednak w ogólnym rozrachunku nie jest w stanie sprawić, że serce mi szybciej bije. Krótszy o niemal minutę "video edit" od pierwowzoru różni się minimalnie (najbardziej zauważalne jest wycięcie początku) - dla mnie więc nic ciekawego a dalej, niestety, jest tylko gorzej. "Erotik Alkemy (Per-version)" to brutalny gwałt na jednym z "Wolfheart-owych" klasyków: tą mieszającą goth-rock z industrialem, wolniejszą wersję dzielą lata świetlne od doskonałego oryginału. Nie pomaga dobra gra Sergio oraz Ricarda - tylko szaleniec wolałby "potworka" z EP'ki. "Sacred" z kolei w najlepszym wypadku jest "bezpłciowe", a na dodatek Fernando w początkowej fazie śpiewa mocno nieczysto (nie mówiąc już o tym, że jego angielski pozostawia wiele do życzenia). Gdyby pierwszą płytę wypuszczono więc osobno, to byłaby fatalną zapowiedzią (dobrego przecież) pełnego albumu.

Na szczęście na otarcie łez mamy płytkę nr 2 - a tam same smakołyki, jakże podwyższające ocenę całości. Znalazło się tu miejsce na siedem kawałków zarejestrowanych podczas trasy "Perverse Almost Religious" i choć nie pochodzą one z jednego występu, to można przymknąć na ten element oko, gdyż grupa na każdym z nich jest w bardzo wysokiej formie a i sam wybór utworów jest ciekawy. Oczywiście potężne "Opium" (poprzedzone intro znanym z albumu), hipnotyzujące "Mephisto czy kończące całość (szybsze i bardziej żywiołowe względem albumu) "Alma Mater" to żelazny punkt każdego koncertu Portugalczyków, ale już reszta tracklisty taka oczywista nie jest. "Awake" oraz "Ruin & Misery" trzymają wysoki poziom hitów, a w wersji koncertowej są dużo mocniejsze od tego, co usłyszeć możemy na "Irreligious". Genialny jest, jakże rzadko grany, "Herr Spiegelmann" z kapitalną partią (niemal kościelnych) klawiszy: cudowny, oniryczny klimat, świetny Ribeiro - aż chciałoby się, ażeby prezentowano tą pieśń znacznie częściej. "Midnight Ride" natomiast to prawdziwy dynamit: po powolnym wstępie, rozpoczyna się rock'n'rollowa jazda, zakończona fantastycznymi solówkami Pedro (klawisze) i Ricarda (gitara). Czad. Cała druga płyta trwa niecałe 33 minuty i aż ciężko uwierzyć, że kapela grająca z taką mocą swój pierwszy koncertowy album wydała dopiero 11 lat później.

Ocena "2econd skin" to nie lada zagwozdka dla recenzenta: z jednej strony mamy bowiem ładne wydawnictwo ze świetną płytą live, z drugiej jednak danie główne rozczarowuje - to deser okazuje się smaczniejszy. Gdybym przesłuchał omawianą EP-kę przed premierą "Sin/Pecado", to prawdopodobnie obawiałbym się o poziom longplaya - a raczej nie to zespołowi chodziło. Pierwsze CD jest bowiem kiepskie i to ten drugi krążek powinien być powodem, dla którego w ogóle powinno się tym mini-albumem zainteresować. Tylko czy warto wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze dla tych 33 minut muzyki? Fanom odpowiedzi udzielać nie muszę. Jeśli natomiast nie jesteście kolekcjonerami, to spokojnie darujcie sobie omawianą EP-kę i sięgnijcie po re-edycje "Irreligious" lub "Wolfheart" - same w sobie są kapitalnymi krążkami, a dodatkowo wzbogacone zostały o bonusowe koncertowe płyty z setlistami zbliżonymi do tej z "2econd skin".

2econd skin:


Tomasz Michalski / [ 30.09.2016 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Moonspell
2econd skin

Century Media Records - 1997 r.




-/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!