"Metal Heart" przez wielu uważany za opus magnum dokonań Accept, jest tak naprawdę (dla mnie) jedynie ot tak sobie nagranym albumem. To taki wypełniacz między dwiema znakomitymi płytami - "Balls To The Wall" i "Rusian Roulette". Zapewne już padają przeciw mnie liczne obelgi i temu podobne, no ale to przecież moja recenzja i mój tok myślenia. Ale na pewno znajdzie się ktoś myślący tak samo jak ja. Wracając do albumu - zaraz na początku zwraca uwagę okładka. Serce z metalu, z jakimiś rurkami, sprężynami, wentylami itp., naprawdę godna pożałowania.
A muzyka na krążku nie grzeszy świetnością, chociaż można wybrać tutaj trochę naprawdę dobrych kawałków. Nie spotkamy tutaj także długich utworów, co mogło by równać się z tym, że nudą tu nie powieje. Nic bardziej mylnego - niektóre, krótkie kompozycje strasznie się dłużą i... nudzą. Płytę otwiera kawałek tytułowy. Znakomita piosenka, która nie ma nic wspólnego z następnymi ;-) Nie pomylę się jeżeli powiem, że ludzie wywyższają tę płytę ze względu na ten jeden kawałek. Charakterystyczne wejście, niepokojący klimat, pompatyczne chóry, a potem... coś iście niebiańskiego - potężny riff, jakże piękny w swej prostocie! Nie zapominajmy o Udo, który w "Metal Heart" daje z siebie wszystko. Kawałek ten jest znany chyba wszystkim metalowcą na świecie. Nawet został dennie nagrany przez Dimmu Borgir (spotkałem się nawet ze stwierdzeniami, że to kawałek właśnie tegoż zespołu, haha). Na szczególną uwagę zasługuje tutaj solówka Wolfa, w którą wplótł znany temat z muzyki poważnej - "Dla Elizy" Beethovena! Kolejny kawałek - "Up To The Limit" do najgorszych nie należy, ale jakoś mnie nie przekonuje. Dalej mamy rozpędzony "Wrong Is Right". Można odetchnąć z ulgą, bo to pyszny kawałek - mocne gitary pędzące z prędkością światła, jazda na dwie stopy i rozwścieczony wokal Udo. Nic dodać nic ująć! Czwarta pozycja to bardzo klasycznie metalowy, jak i bardzo przebojowy "Screaming For A Love Bite". Aż chce mi się śpiewać ten porywający refren! Tak więc sumą sumaru kawałek niczego sobie! Dalej "Living For Tonight". Znowu przebojowe rytmy, ale także ostre jak brzytwa riffy. Jakby wszystko na miejscu, to jednak "Living For Tonight" nie należy do piątki moich faworytów na tym krążku. Kolejna piosenka jest już czwartą ze wspomnianej piątki. Mówię tutaj o "Midnight Mover". To kawałek bardzo zakręcony, posiadający świetny refren. Siódmy "Too Hight To Get It Right" z lekka przypomina to co gra AC/DC. To jest kolejny numer, który nie przekona mnie do siebie za żadne skarby. Kolejne doły mamy w postaci "Dogs On Leads". Wolny tajemniczy początek zapowiada jakby zaraz miał się pojawić wielki kop. I znowu pomyłka. Coś jakby mocnego występuje w tej piosence, ale to nie to czego można by oczekiwać. A potem jeszcze ten nużący refren - eeee... Teraz największa pomyłka płyty - "Teach Us To Survive". Numer ten o dość nietypowym klimacie po prostu przynudza, chociaż nie jest wcale długi, ani wolny (!). Jeszcze te zakończenie może doprowadzić do... nie wiem do czego. Ostatnia pozycja, to "Bound To Fail". Bardzo wyniosłe intro, a potem bardzo dobry, mocny riff i wykrzykiwane przez wszystkich coś co brzmi jak "hey!" utwór kończy się wielkim chóralnym "aaaaaaaaaaaa" wyśpiewanym razem z solówką. Także ostatni utwór razem z tytułowym tworzą taki ciężki Heavy Metalowy walec, pod którym bardzo przyjemnie jest się znaleźć!!
Na zakończenie powiem, że album jest za bardzo reklamowany samym tytułem, no i oczywiście kawałkiem tytułowym! "Metal Heart" był moim pierwszym albumem Accept, przyznam się wtedy bardzo go ubóstwiałem, ale z biegiem czasu, gdy w moje ręce wpadły pozostałem płytki Niemców "Metal Heart" zszedł na dalszy plan.
Herman / [ 18.11.2003 ]
|