01. Lady Lou
02. Tired Of Me
03. Seawinds
04. Take Him In My Heart
05. Sounds Of War
06. Free Me Now
07. Glad To Be Alone
08. That's Rock & Roll
09. Helldriver
10. Street Fighter



I pomyśleć, że w 1979 roku grało już się taka muzykę. W Polsce zwykły, szary obywatel nawet nie śnił o tak mocnym graniu rocka! A tu już za Odrą pewni niemieccy kolesie wydali album pod takim samym tytułem jak się nazywali - "Accept". Spotykamy się tutaj z bardzo mocnym Hard rockiem odbiegającym trochę od klasycznej normy w kierunku tzw. Heavy Metalu. Powiem tutaj, że jest to jedna z moich ulubionych płyt Accept, jedyne co to okładka bardzo mnie drażni, ej no bez jaj; całe szczęście jakość graficzna nie odwzorowuje jakości muzycznej tego wydawnictwa.

Zaczyna się. Na początek bardzo przyjemny "Lady Lou" i zaraz słyszymy ten dziwny jak na Hard rock galopujący riff. "Tired Of Me" także bardzo dobry kawałek z chórkami przypominającymi troszeczkę Uriah Heep. Bez dwóch zdań największym przebojem tej płyty jest ballada "Seawinds". Udo chyba nie przekonany lekko do swojego głosu nie użyczył go w tej właśnie balladzie i to nie tylko na tej płycie ale i na następnych. Ciekawe, że nawet taki bądź co bądź gotycki Therion nagrał "Seawinds" jako cover! No ale to świadczy tylko i jedynie o tym, że ballada ta jest naprawdę piękna i nie ma chyba na świecie osoby, która by się nie zanurzyła w otchłań jej dźwięków (i złapała doła haha). Numer czwarty na płycie to "Take Him In My Heart" posiadający bardzo ładny, melodyjny refren. Dalej "Sounds Of War". Zaczyna się dość tajemniczo i jeszcze to komputerowe odliczanie: 7, 6, 5...0 można naprawdę odrętwieć. Ogólnie kawałek bardzo dobry, ale znowu nie śpiewa Udo... Kolejna kompozycja to "Free Me Now". Rozpoczynający riff jest jakby żywcem wzięty ze starego Motorhead. No i znowu mamy do czynienia z takim melodyjnym - "aa aa" podchodzącym, w tym kawałku już bardzo mocno, pod Uriah Heep (a słyszeliście, ze poseł Kalisz słucha(ł) Uriah Heep!?). Następnie leci już "Glad To Be Alone". Piosenka balladowa, posiadająca niezwykły klimat. Na szczęście tutaj Udo sam zaśpiewał. Na początku, marszowa, jakby żałobna gitara, potem świetna solówka, dość wolne tempo, ale w środku kawałek lekko przyspiesza. Dalej w kolejności "That Is Rock And Roll". Tytuł na pewno nie jest napisany na wyrost, bo naprawdę jest to bardzo dobry Rock and rollowy wymiatacz i jak każdy kawałek Rock and rollowy nie przekraczający trzech minut. Przedostatni na krążku "Helldriver" może niczym szczególnym się nie wyróżnia, no ale na pewno jest godny przesłuchania. Kończący płytę kawałek - "Street Fighter" - bardzo energiczny, szkoda, że już ostatni.

Krążek ten można by śmiało porównać do "Stained Class" Judas Priest. Podobne granie prezentują oba zespoły, czyli Hard Rock przechodzący w Heavy metal. Kurczę, chyba za dużo porównań używam, ale nic na to nie poradzę, już taki jestem.

Herman / [ 14.07.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =






© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!