"Objection Overruled" - najszybsza płyta Accept, najlepsza (oryginalna) okładka, strona muzyczna także do najgorszych nie należy. Naprawdę, nie przesadzam tutaj. Szybkość powala z nóg, zapiera dech w piersiach. Okładka, nie trzeba długo się zastanawiać o co tu chodzi, zero kiczowatości i w ogóle fajowa jest. Muzyka...: ośmielę się powiedzieć, że album ten zawiera najlepsze, najładniejsze, najbardziej melodyjne solówki w historii tej grupy. W sumie łączą się tutaj dwa oblicza Accept - to z lat '80 i to z "Death Row". A mówię wam, ta mieszanka daje popalić...
Tak więc zaczynamy. Utwór tytułowy, chyba najszybszy w karierze Niemców. Bardzo żywiołowy, zakręcony. Zero wytchnienia, tu nie ma przebacz. "I Don't Wanna Be Like You" - już ewidentne zwolnienie, lecz nie do końca - to po prostu klasyczny numer Accept, a co za tym idzie, posiadający bardzo ładny refren. Kolejny kawałek to "Protectors Of Terror" do którego nakręcono teledysk. I znowu mamy do czynienia z klasycznym graniem, te riffy powalają, są takie zadziorne, niespokojne można by rzec. Solówka przypomina mi jedną z solówek polskiego Hunter (znaczyło by to, że nasi zrzynają jak leci). A wspomniany już teledysk jest najfajniejszym jaki panowie zrobili, pięknie odzwierciedla to co słychać... Dalej "Slave To Metal". Do niego też jest teledysk, aczkolwiek nie taki udany jak poprzednik. A sam utwór? Jeden z lepszych jakie słyszałem. To jest coś co tacy headbangers lubią najbardziej - mocny, ciężki, bardzo rytmiczny riff, znakomita solówka i chóralnie wyśpiewany refren: "Slave To Metal!" - aż ślinka cieknie. "Just Be My Own" - kawałek instrumentalny, istnie magiczny. Cała piosenka to jedna wielka melodyjna solówka. Nikt chyba nie przejdzie obok takiej muzyki obojętnie, chyba nawet wasi rodzice i dziadkowie usiądą chwilkę aby wsłuchać się w tą magię, te zaklęcia, które płyną z gitary Wolfa!! Szósta pozycja trochę mnie rozczarowuje. To "This One's For You". Nie ma takiej mocy jak "Objection Overruled", chociaż jest także bardzo szybką kompozycją. Odrabia sobie u mnie "All Or Nothing". Piękna solówka na początek, słuchać dwie stopy. Bardzo wciągające rytmy, no i to za co na pewno wszyscy kochamy Accept - jedyny w swoim rodzaju, opatrzony ciekawą melodyką refren. Kolejny "Bulletproof" zaczyna się normalnie jak rasowy bluesowy kawałek. Ale nic bardziej mylnego, bo to jak najbardziej klasyczny Heavy Metal, najdłuższy na płycie (pięć minut z hakiem). Co mamy potem? Nie pomylę się jak powiem, że jedną z naj piękniejszych ballad na świecie - "Ammos La Vida". Akustyczne gitarki, solówki nadające cały klimat i pełen emocji głos Udo. Tego trzeba posłuchać. Przyznam się, że żadna ballada nie wciąga mnie tak jak ta. "Sick, Dirty And Mean" natomiast, nie wciąga mnie za bardzo tak samo jak następny "Donation" Nie wiem, innym się mogą podobać, ale dla mnie są jakieś takie suche, pozbawione emocji.
Reasumując wszystko po kolei, nie pozostaje mi nic innego jak polecić wam ten album. Nie obiecuję , że wejdzie wam ta płyta od razu, może będzie się musiała dobijać do was miesiącami, ale na pewno wejdzie;) Nie obiecuję też, że wszystko przypadnie wam do gustu.
Herman / [ 06.02.2004 ]
|