Nie jestem jakimś wielkim fanem tej muzyki. Ten cały power metal jakoś mnie nie kręci. Ale wydaje mi się, że mimo powszechnej opinii, to Gamma Ray odbiega od powerowej stylistyki. Z tym zespołem pierwszy raz zetknąłem się słuchając płyty "No World Order"... no i wpadłem. Dzisiaj mam ich wszystkie albumy i ponad wszystko wielbię trzy krążki: wyżej już wspomniany, "Powerplant" i właśnie "Insanity & Genius". To trzecia płyta w dorobku zespołu i ostatnia, gdzie mikrofon dzierży Scheepers. Oczywiście teraz Kai nie śpiewa brzydko, ale Scheepers ma większe możliwość, co możemy w tej chwili podziwiać na płytach Primal Fear.
W jednym z wywiadów Hansen powiedział, że płyta jest bardzo ciężka. No ja tam nie wiem, dla mnie jest taka, jaka powinna być płyta prawdziwie heavy metalowa - ciężka, ostra, melodyjna. Pięknych melodyjek znajdziemy tutaj bez liku. Już otwierający płytę "Tribute To The Past" daje tego świadectwo, a Scheepers daje popis swoich możliwości wokalnych i udowadnia, że jest znakomitym heavy metalowym krzykaczem. I tak przez całą płytę. Nie można też zapomnieć o genialnych solówkach. Są niezwykłe, melodyjne, po prostu wszystko na swoim miejscu. W przypadku "Insanity & Genius" nie warto opisywać po kolei każdej z piosenek. Wszystkie kawałki są znakomite. Mamy tu szybkie numerki ("Last Before The Storm", "No Return" "Insanity & Genius"), ale także zwolnienia, wolne i średnie tempa ("The Cave Principle", "18 Years" ). Kai Hansen nie byłby sobą, gdyby na płycie nie znalazły się piosenki z odrobina humoru. Do takich bez wątpienia należy "Future Madhouse". . Muszę się jednak zatrzymać przy trzech kawałkach, które z tej płyty wywarły na mnie nijako piorunujące wrażenie. "Gamma Ray" - coś nie do opisania. W muzykę ciężką, Kai genialnie wplótł motywy jakby żywcem wzięte z muzyki techno, mortal combat itp.:) Wystarczy posłuchać refrenu, po pierwszym przesłuchaniu już się kocha ten utwór. Na edycji płyty z bonusami jest "Gamma Ray" w dłużej wersji, według mnie niezbyt trafnej, a to dlatego, że kawałek ten jest szybki i niepotrzebne są jakieś zwolnienia czy sola na perkusji, to przeszkadza w słuchaniu. Kawałek tytułowy to też jeden z moich faworytów. Świetnie jadące gitarki, mimo to utrzymane jest tutaj średnie tempo. Klimat piosenki kulminuje się w refrenie. Miód nie muzyka. Jak wspomniałem na początku, na następnej płycie wokalami zajmie się sam Hansen. Na "Insanity & Genius" swojego głosu Kai "użyczył" w Heal Me". Klimatyczny, liryczny numerek, najdłuższy na krążku, także z niebotycznym refrenem.
Pisałem też już o jakiś bonusach to dokończę: "Exciter" wiadomego zespołu i na koniec "Save Us" koncertowa wersja przeboju Helloween z czasów Keeperów. To tyle. Fani na pewno potwierdzą, że to wielka płyta. Wszystkim innym szczerze polecam.
Herman / [ 29.01.2005 ]
|