01. Black Magic
02. Die By The Sword
03. Captor Of Sin
04. The Antichrist
05. Evil Has No Boundaries
06. Show No Mercy
07. Aggressive Perfector
---
08. Chemical Warfare
09. Captor Of Sin
10. Haunting The Chapel
11. Aggressive Perfector



W 1984 roku nastąpiła metalowa rewolucja. Metallica wydała genialny album "Ride The Lightning", który okazał się być bardziej dopracowany od debiutu i szybko został uznany za kultowy. Zespół ten przetarł drogę innym zespołom, które chciały grać szybciej i bardziej drapieżnie. Do takich należał między innymi Slayer. "Show No Mercy" z 1983 roku było rzeźnią, nasączoną mrocznymi tekstami i ostrymi riffami. Niedługo potem Slayer wydał EP'kę "Haunting The Chapel". Jednakże trasa koncertowa nie przyniosła wielkich zysków. Żeby zarobić, wytwórnia namówiła Zabójcę na nagranie koncertu. Tak powstał "Live Undead". W swojej pierwotnej wersji był to mini album, ale jakiś czas temu do sklepów trafiła wersja, która dodatkowo zawiera materiał z "Haunting The Chapel". Sprawdźmy więc, czy Slayer spisał się na koncercie i EP'ce.

Na początek opiszę... pudełko. Tak, brzmi zabawnie, ale od tego zacznę, bo płyty tej nie kupimy ani w digipacku, ani w klasycznym plastikowym pudełku (chyba, że pierwsze wydanie). Dostajemy ciekawe, kartonowe, rozkładane na 4 strony pudełko, na ścianach którego mamy teksty utworów. Z tego, co wiem, wszystkie pierwsze 3 płyty Slayera są tak opakowane. Po całkowitym rozłożeniu, pudełko zamienia się w krzyż. Może odwrócony, może nie. Pomysł kapitalny. Szkoda tylko, że nie mieści się na mój regał z płytami. Mimo to świetnie się prezentuje.

Na otwarcie od razu kopniak. "Black Magic" to jeden z klasyków tego zespołu, który przetrwał próbę czasu. W wersji studyjnej wokal Toma był nieco zniekształcony, ale na koncercie śpiewa już normalnie. możemy się delektować tym jakże wspaniałym utworem, ale zostawmy jeszcze pochwały na resztę płyty. A zaraz potem "Die By The Sword". Chyba mój ulubiony numer z debiutu Slayera. Wersja koncertowa nic nie traci. Właściwie te dwa pierwsze kawałki opisują cały materiał. Dalej "Captor Of Sin" z mini albumu "Haunting The Chapel". Numer trochę zapomniany, ale dobry i zasługujący na uwagę. Potem klasyczny i jak zawsze powalający "The Antichrist", który ostatecznie rozwiewa wszelkie wątpliwości co do formy zespołu. "Evil Has No Boundaries" nie jest czymś specjalnym, ale spisuje się. Po nim tytułowy utwór z pierwszego albumu, "Show No Mercy". Oczywiście na bardzo wysokim poziomie. Energiczny i bardzo dobry (a jakżeby inaczej) "Aggressive Perfector" kończy "Live Undead".

Koncert jest na bardzo wysokim poziomie, pozostaje jeszcze EP'ka. I nawet teraz nie wiem, czy oceniać całą płytę, czy osobno koncert i mini album. "Chemical Warfare" to bardzo długi jak na Slayera numer. W tych 6 minutach odnajdziemy ostrą nawalankę. Ale jest to raczej numer zbliżony do wczesnej Metalliki. "Captor Of Sin" mieliśmy już okazję usłyszeć wcześniej i podtrzymuję jego ocenę. Kawałek "Haunting The Chapel" ma bardzo wysoki poziom i idealnie pokazuje styl Zabójcy z lat 80. I ostatni numer, "Aggressive Perfector". On też nic nie traci w wersji studyjnej.

Slayer nagrał bardzo mocny album. Zdecydowanie się spisał. W 1984 roku nikt nie marzył o tak wściekłej muzyce, mimo to Slayer nie okazał litości. "Live Undead" może być przez niektórych odbierane jako "The Best Of First Slayer Album + Songs From EP". Nie dziwię się takim ludziom, gdyż raczej rzadko zespół rejestruje koncert po wydaniu zaledwie jednego długogrającego krążka. Dziwi mnie jednak to, że "Live Undead" to tak krótki album. Zapoznałem się z setlistą Slayera z tamtego okresu i wiem, że ich występy były dłuższe. Tak czy inaczej, najbardziej agresywny zespół z The Big Four oferuje nam świetną muzykę. "Haunting The Chapel" wybitnym dziełem może nie jest, ale warto posłuchać, bo to dobra EP'ka. "Live Undead" i "Haunting The Chapel" to obowiązkowa pozycja dla każdego fana Slayera, ale polecam ją też ludziom, którzy po prostu mają ochotę posłuchać trochę dobrej muzyki.

Oceny:

całość - 9,5
"Live Undead" - 9/10
"Haunting The Chapel" - 7/10


Jakub Marszałek / [ 27.08.2014 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Pumpciuś [ pumpcius@gmail.com ] 10-01-2023 | 22:23

Recenzent zapomniał albo nie wie jednej ważnej rzeczy. To nie jest w zasadzie prawdziwy koncert. Ten występ został nagrany w studio przy udziale garstki publiczności więc jest to w zasadzie taka studyjna płyta nagrana live.


Pumpciuś [ pumpcius@gmail.com ] 10-01-2023 | 22:28

Małe sprostowanie do mojej wiadomości powyżej. Z tego co czytam o tej płycie to nawet publiczności nie było w studio. Slayer nagrał w studio te utwory na żywo a odgłosy publiczności zostały dograne później.






Slayer
Live Undead

Metal Blade Records - 1984 r.




9,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!