01. Delusions of Saviour
02. Repentless
03. Take Control
04. Vices
05. Cast the First Stone
06. When the Stilness Comes
07. Chasing Death
08. Implode
09. Piano Wire
10. Atrocity Vendor
11. You Against You
12. Pride in Prejudice



Każda historia musi mieć swój koniec. Opowieść Slayera - jednego z najważniejszych zespołów metalowych w historii - zakończyła się (ale czy na pewno?) w 2019 roku występem w Inglewood. Fani pamiętać będą grupę z kapitalnych koncertów oraz oczywiście bezkompromisowej, zajmującej dwanaście studyjnych krążków muzie. I choć na koncie Kalifornijczyków znajdziemy prawdziwe klasyki thrash metalu, to jednak niektóre płyty potrafiły budzić kontrowersje swoją zawartością. Jak było z ich ostatnim dziełem?

"Repentless" ukazał się w 2015 roku i było to pierwsze (i jedyne) studyjne wydawnictwo bez Jeffa Hannemana. Album trafił na rynek w rozmaitych formatach, a ja skusiłem się na limitowaną edycję CD+Blu-ray, która wygląda po prostu obłędnie. Co prawda front jeszcze "upaćkany" jest rozmaitymi oznaczeniami (w tym wiekowym), ale po wyciągnięciu z kartonika oczom ukazuje się kapitalna okładka autorstwa Marcela Vasco - mroczna i kontrowersyjna. Po jej rozłożeniu oczom ukazuje się info o bonusowym krążku, następnie widzimy niepokojące, utrzymane w stylistyce frontu ryciny, a następnie kolejne, kolejne i... jeszcze jedne. Całość tworzy razem ogromny, zadrukowany z obu stron odwrócony krzyż, pełen obrazoburczych dzieł. Prawdziwa bomba i tym bardziej szkoda, że same płytki wyciąga się z kopertowych boków, przez co szybko doczekają się one rys...

Pod względem muzycznym aż tak odważnie już nie jest. Tym razem większość materiału wyszła spod ręki Kerry'ego Kinga i słychać wyraźnie, że celował on w typowe, "slayerowskie" nuty. Wypluwający słowa Tom Araya? Tak. Szybkie, hałaśliwe, choć mało odkrywcze solówki? Odnotowano. Perkusyjna łupanina? No oczywiście. Charakterystyczne składnik więc są, ale brakuje jednak oryginalności. Bo choć od razu słychać z jakim zespołem mamy do czynienia, to jednak mając w składzie Gary'ego Holta zespół mógł pójść znacznie, znacznie dalej. Sporo tutaj również kawałków, które, mówiąc kolokwialnie, czterech liter nie urywają: nudzi "Vices", a "Pride in Prejudice", "Chasing Death" i "Implode", choć same sobie są (mniej lub bardziej) "OK", to i tak sprawiają wrażenie odrzutów z lat 1998-2001 (zresztą, ten ostatni wyraźnie do "God Hates Us All" nawiązuje).

Na omawianym wydawnictwie są więc kompozycje, które "ni grzeją, ni ziębią", ale na szczęście znajdziemy na "Repentless" również i materiał sprawiający, że na czarnym serduchu zrobi się zdecydowanie cieplej. Świetnie wypada utwór tytułowy z klimatycznym wstępem w postaci "Delusions of Saviour", a i uszy cieszy niepokojący "When the Stilness Comes", w którym Araya robi sobie przerwę od typowego krzyczenia. Pod koniec grupa chwyta też oddech, by zaatakować słuchacza szybkimi i nie znającymi litości "Piano Wire" (jeden z ostatnich numerów napisanych przez Jeffa - i to słychać!), bawiącym się tempem "Atrocity Vendor" oraz singlowym "You Against You" (tutaj nawet i solówki dają radę). To naprawdę fajne kawałki, choć oczywiście, jak pisałem wcześniej, niezbyt oryginalne. Takie 100% Slayera w Slayerze można by rzec - z czym trzeba się pogodzić.

Jak dla kogoś w tych 42 minutach za mało atrakcji, to w wydaniu CD+BD znajdziemy także i ciekawe bonusy. Trwający 45 minut film w reżyserii Tommy'ego Jonesa zlatuje szybko, choć wkurza w nim rozmazujący się obraz. Lepiej wypada koncert z Wacken (2014 rok): fajna setlista, obraz jak żyleta, zespół w formie (świetny Holt!), dynamiczny montaż i chyba tylko miks wokalu jakiś dziwny - bo widocznie idealnie być nie może. Mimo wszystko to fajny dodatek do niezłej, choć nie urywającej dolnej części kręgosłupa płyty.

Repentless:



Tomasz Michalski / [ 15.03.2021 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Slayer
Repentless

Nuclear Blast Records - 2015 r.




6/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!