01. Son Of Evil
02. The Grave Digger
03. Raven
04. Scythe Of Time
05. Spirits Of The Dead
06. The House
07. King Pest
08. Sacred Fire
09. Funeral Procession
10. Haunted Palace
11. Silence
12. Black Cat (bonus track)



Zmiany w składzie, rzadko wychodzą grupie na dobre, choć zdarza się, że dzięki odświeżeniu składu zespół zyskuje świeżą krew i bardziej ochoczo zabiera się do pracy przy nowym krążku. I tak się właśnie zdarzyło u niemieckiej chluby heavy metalu - Grave Digger. Uwe Lulis długoletni gitarzysta postanowił opuścić "grabarza", ponieważ jak uważał zespół zmieniał swój styl, a on chciał grać dalej wcześniej obraną drogą. Po poszukiwaniach znalazł się następca w osobie Manni Shmidt'a (byłego gitarzysty grupy Rage). Grave Digger ostatnio serwował nam same znakomite krążki, i co bardzo ważne jeden był lepszy od drugiego. Dlatego z niecierpliwością czekałem na nowe "dziecko" wujka "Reapera" i spółki. Zachęciła do zapoznania się z "The Grave Digger" recenzja w Izraelskim Metal Hammerze - Izraelczycy napisali, że Grave Digger rządzi i wystawili albumowi maksymalną ocenę (10/10). Czekałem, i gdy wreszcie dorwałem krążek w swoje łapska, usłyszałem intro utrzymane w stylu muzyki z filmów grozy (jak cała płyta zresztą, historia "The Grave Digger" oparta jest na horrorach znanych pisarzy - m.in. E.A. Poe) potem słyszymy ostre, tnące gitary i do tego ten wspaniały agresywny głos Chris'a Boltendahl'a, pojawia się uśmiech na twarzy, tak to stary dobry Grave Digger, wbrew plotkom Uwe Lulisa grają ostry, ciężki heavy metal z jakiego znają ich wszyscy fani. Trzeba napisać, że Manni godnie zastąpił swojego znanego poprzednika, już w pierwszym kawałku słyszymy na co stać tego uzdolnionego gitarzystę. Drugi "The Grave Digger" rozpoczyna się szybkim riffem, potem to co wszyscy znakomicie znają, czyli szybka perkusja, znakomity wokal, szybkie ciężkie gitary. Przepiękny hymn - ale się będzie działo na koncertach podczas refrenu, fani będą na pewno wyręczą zespół od śpiewania chóru. Dla mnie jeden z najlepszych utworów w długiej już historii zespołu. Kolejny "Raven" to mocne łojenie, ukłon w stronę poprzedniej płyty "Excalibur". Utwór nr 4 - Jens Becker pokazuje, że potrafi nieźle grać na swoim instrumencie. "Spirits Of The Dead" to kolejny klasyk z nowej płyty, świetny szybki riff na rozpoczęcie, potem stałe szybkie tempo, cudowny refren - cały Grave Digger. "The House" rozpoczyna się balladowym wstępem, potem jest znacznie szybciej, chociaż jest miejsce na spokojne pozbawione metalowego jadu gitary. Łomot perkusji - rozpoczyna się "King Pest", potem krzyk Chrisa, tnące gitary to wszystko w oszałamiającej szybkości robi z tego kawałka prawdziwą bombę. "Funeral Procession" nawiązuje momentami do utworów z "Knights Of The Cross". Zamyka "The Grave Digger" siedmiominutowa ballada "Silence". Jako bonus track mamy "Black Cat" z ciekawym tekstem (szczególnie refren). Gdy pierwszy raz usłyszałem "Knights Of The Cross" pomyślałem, że lepszej płyty nagrać się nie da, ale z każdym przesłuchaniem "The Garave Digger" powoli zmieniam zdanie. Nie pozostaje mi nic innego jak przyznać Izraelczykom racje :)).

Krzysiek / [ 21.11.2002 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Grave Digger
The Grave Digger

Nuclear Blast - 2001r.




10/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!