01. That Was Just Your Life
02. The End Of The Line
03. Broken, Beat & Scarred
04. The Day That Never Comes
05. All Nightmare Long
06. Cyanide
07. The Unforgiven III
08. The Judas Kiss
09. Suicide & Redemption
10. My Apocalypse



Uff... Mamy wreszcie nowy album Metallicy. Pierwszy od czasu cieszącego się zła sławą "St. Anger". Jak wiemy, poprzednie dzieło Kalifornijczyków okazało się największym syfem jaki ukazał się od niepamiętnych czasów na rynku pływowym. Reputacja Metallicy mocno nadszarpnięta przez "Loady" sięgnęła dna. Wielka niegdyś kapela, zrobiła z siebie po prostu pośmiewisko, wypuszczając kupę nie dającego się słuchać chłamu. Sytuację jeszcze pogarszały pełne patosu wypowiedzi muzyków i bezsensowne filmy pokazujące wewnętrzne konflikty w zespole. No cóż, żeby próbować zbić kasę na czymś takim??? Nie wiadomo było czy śmiać się czy płakać... Czas jednak płynął dalej... Metallica nadrabiała u fanów koncertami, które udowadniały, że na emeryturę jeszcze za wcześnie. W 2004 roku po skończonej trasie promującej "St. Anger" (bywały przypadki, że w setach znajdował się tylko jeden utwór z najnowszego albumu) zaczęło być słychać o nowej płycie Jamesa i spółki. Panowie wszem i wobec ogłosili, że wybierają się do studia. Cóż, praca nad nowym dzieckiem zajęła Amerykanom prawie... 4 lata. Chyba tylko Guns N' Roses przebijają ich pod tym względem. Fanów na pewno ucieszyło pozbycie się Boba Rocka - producenta utożsamianego z upadkiem zespołu, z jego degrengoladą w latach 90-tych. Kolejna pozytywną wiadomością było zatrudnienie Ricka Rubina, dobrze znanego ze współpracy ze Slayerem czy Mayhem. Zespół w 2006 roku zrobił sobie wypad ze studia na mini trasę, na której oprócz calutkiego "Master Of Puppets" zaprezentował fanom nowe utwory. Jak się okazało, na szczęście żadna z tych kompozycji nie znalazła się w całości na płycie, choć ich fragmenty pojawiają się w kilku kawałkach... Wreszcie wiosną tego roku podano datę premiery albumu - 12 września 2008 roku, oraz jego tytuł - "Death Magnetic". Światło dzienne ujrzała także okładka, która wielu ludziom kojarzy się z.... no spójrzcie sami...

Pierwsze przecieki nowego materiału nie nastrajały optymistycznie. Zarówno grany na żywo "Cyanide", jak i pierwszy singiel "The Day That Never Comes" nie udobruchały maniaków "Ride The Lightning". Ja jednak postanowiłem, że z całościowa ocena poczekam do premiery....

"Death Magnetic" obraca się w moim odtwarzaczu już od jakiegoś czasu... Co ja mogę napisać? Nikt jeszcze niedawno się tego nie spodziewał, ale Panie i Panowie - Metallica nagrała bardzo dobrą prawie thrash metalową płytę! Pisze prawie, bo znajdziemy na niej elementy z późniejszego okresu twórczości Kalifornijczyków, jednak stanowią one jedynie niewielki procent całości. Z pewnością jest to najlepszy materiał Jamesa i spółki od czasów "Black Albumu". Krążek jest świetnie wyprodukowany i dużo cięższy niż "Loady". Tragedii garnków Zeptera z "St. Anger" tez nie ma... Wiadomo, to przecież Rick Rubin... Kawałki są bardzo długie, rozbudowane, jednak nie ma mowy o nudzie. Coś jeszcze? Bardzo podoba mi się gra Kirka. Hammet naprawdę w niektórych momentach wypuszcza solówy urywające głowę. W końcu dano mu w tej materii wolna rękę... po raz pierwszy od 10 lat.

Na płycie znajdziemy 10 kompozycji. Najlepszym kawałkiem na "Death Magnetic" jest piątka czyli "All Nightmare Long". Myślcie sobie co chcecie, ale dla mnie to jeden z najlepszych numerów Mety... To thrash metal jak się patrzy. Świetne riffy, rozdzierające powietrze solówki, podwójna stopa dudniąca w uchu i przede wszystkim te refreny... kapitalnie chwytliwe. James wydziera się tu jak za najlepszych lat. W dodatku liryki także chwytają za serducho. Hetfield napisał tu moim zdaniem jeden ze swoich najlepszych tekstów. Kolejnym pozytywem jest "My Apocalypse". Numer jest bardzo agresywny wbijający się w czaszkę, przypominający jak nic wczesna Metę.... Równie dobry jest "Broken, Beat & Scarred" ze świetnym bujanym riffem i bardzo dobrymi solami Kirka. Naprawdę dużo się tu dzieje... Bardzo podoba mi się także otwieracz, czyli "That Was Just Your Life", bardzo szybki, przywołujący na myśl covery z "Garage Days". Hetfield śpiewa tu jak za dawnych lat, wypluwając z prędkością karabinu maszynowego kolejne frazy tekstu. Dziewiątka czyli "The Judas Kiss" to także kawał świetnej roboty. Szczególnie podobają mi się tu rozpędzone refreny oraz solówki, moim zdaniem najlepsze na płycie... Chłopaki po raz pierwszy od dwudziestu lat zaserwowali fanom kawałek instrumentalny. "Suicide & Redemption" niewiele ustępuje swoim genialnym poprzednikom. Świetne powolne, walcowate riffy wbijają w ziemię, a Kirk po raz koleiny zachwyca... "The Day That Never Comes" - pierwszy singiel, moim zdaniem trochę odstaje od pozostałych numerów, niemniej jednak trzyma poziom. Zbudowany jest podobnie do "One". Na początku spokojny, może nawet za bardzo, później przechodzi w konkretną metalową łupankę okraszoną niezłymi solami. Niestety, na albumie spotkamy także dwa kawałki nijak nie pasujące poziomem do reszty. Są to nudny i niemiłosiernie wlokący się "Cyanide" i "The Unforgiven III" - największa porażka tego albumu, przypominająca dokonania Green Day.

"Death Magnetic" to bardzo dobra płyta. Jest to najlepszy materiał Metallicy od niepamiętnych czasów i dobry prognostyk na przyszłość. Chłopaki nareszcie pokazali, że są w stanie tworzyć ciekawe rzeczy... Brawo! Stawiam tylko ósemkę, ale gdyby nie dwa niepotrzebne "rarytasy" o których pisałem wyżej, byłaby ona wyższa...

Venom / [ 14.09.2008 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




zas [ mateolika@wp.pl ] 15-09-2008 | 01:56

unforgiven III to moim zdaniem bomba ale świetnego mroczno-melancholijego klimatu, co do cyanide to nie odstaje poziomem od reszty, fajny refren i to przejscie instrumentalne, jednym slowem daje rade. Fajna recenzja ale widac ze troche jadu musialo sie wylac na poczatku a jakze, przeciez metallice trzeba troche kopnac w dupe bo to przeciez najpopularniejszy zespol metalowy na swiecie. overall, nice job :)


Garfield [ cynic72@interia.pl ] 15-09-2008 | 07:39

Dokładnie. Recenzujemy Metallicę, to jakiś matoł musi od razu sypnąć "największym syfem jaki ukazał się od niepamiętnych czasów na rynku pływowym" czy "kupą nie dającego się słuchać chłamu". Palancie, wsiowy traktorzysto. Nie piszesz o zespole z remizy. Powiedzmy sobie szczerze. Niejeden zespół chciałby mieć taki debiut jak St.Anger. Jedynym grzechem tej płyty jest chyba tylko to, że ukazała się pod szyldem Metallica. Zgraja dupków nie mogących przeżyć tego, że muzycy mają ochotę nagrywać to na co mają ochotę odchodząc od thrashu zawsze będzie jeździć po tym zespole. Dziwne, że na takich serwisach promując czasem niemiłosierne miernoty made in poland jednocześnie pozwala się jeździć po zasłużonym zespole w wyjątkowo chamski sposób.


elwood [ jasob@interia.eu ] 15-09-2008 | 07:47

cyanide ? mowicie o tym cyanide ? no nie :] solowa normalnie zywcem wyciagnieta z "and justice for all" dla mnie kiler normalnie


Krwawisz [ tgalkowski@wp.pl ] 15-09-2008 | 20:41

Garfield ---->cała ten bełkot to po prostu... śmiech na sali


Garfield [ cynic72@interia.pl ] 15-09-2008 | 21:37

Krwawisz------> Owszem. Ta recka to jakieś bełkotliwe popłuczyny kolejnego śmiesznego "redaktorka" nie potrafiącego ważyć słów. Poziom wczesnego polskiego Metal Hammera i ciecia Urbańskiego z Heavy Metal Pages. Polska wieś tańczy i śpiewa. Nie chce mi się w tej sprawie polemizować. Com powiedział powiedziałem.


Krwawisz [ tgalkowski@wp.pl ] 15-09-2008 | 23:58

Garfield --> ale ja mówiłem o twojej wypowiedzi ;P Musiałem się zle wyrazic...

Recka jest ok :]


Garfield [ cynic72@interia.pl ] 16-09-2008 | 07:16

Wiedziałem, że mówisz o mojej wypowiedzi. Wypowiadasz się jednak na tyle nieprecyzyjnie, że zachciało mi się z Ciebie zażartować. Moja recka tego recenzenta też jest w porządku....tyle, że nie nadążasz za mną i nie możesz pojąć. To czego nie rozumiesz niekoniecznie musi być bełkotem panie mędrcze.


Venom [ asdadsa ] 16-09-2008 | 15:13

hehehe No prosze... Garfield czy jesteś moze stałym bywalcem Overkill.pl???? Dla mnie St. Anger to syf niesamowity i jak wszyscy wiemy nie jest tylko moja opinia.... Nie jestem stałym krytykantem Mety, ba smiem uwazać sie za fana tej kapeli, ale po prostu umiem nazywac rzeczy po imieniu.... Jesli chodzi o krytyke recenzji, to napisz lepszą zamiesć gdzies i wtedy pogadamy....


Krzysiek [MetalSide] [ metalside[at]o2.pl ] 16-09-2008 | 17:53

Mi się recenzja bardzo podoba, zgadzam się praktycznie z każdym zdaniem. A "St. Anger", dobrze powiedziane... trzeba umieć nazywać rzeczy po imieniu :)


Garfield [ cynic72@interia.pl ] 17-09-2008 | 08:12

Owszem. Jest świetna. Nie wznosi się ani trochę nad niski poziom większości wypocin polskich pismaków skrobiących dla gazetek i zinów netowych. Konkretnie po chamsku.


Garfield [ cynic72@interia.pl ] 17-09-2008 | 08:24

Owszem. Jest świetna. Nie wznosi się ani trochę nad niski poziom większości wypocin polskich pismaków skrobiących dla gazetek i zinów netowych. Konkretnie po chamsku.


Atreju [ atreju@o2.pl ] 17-09-2008 | 15:07

Rewelacyjny album. 9/10


Rozi [ rozumek2000@wp.pl ] 17-09-2008 | 18:21

Moim zdaniem album jest bez pudła, a The Day That Never Comes to (moim zdaniem) mistrzostwo swiata.

Ja bym sie nawet pokusił o ocene 10/10. Bo kazdy kawalek mi sie ogromnie podoba i wali w gebe, dla mnie to powrót do lat 83-88 kiedy to nagrali 4 najlepsze albumy


steelin [ steelin@o2.pl ] 17-09-2008 | 20:53

Słaba recenzja. Autor nie wspomniał nawet o tragicznej produkcji (czyżby był głuchy?), ani o okrutnych zrzynach z dawnych utworów. Nie zgodzę się również z subiektywnymi odczuciami autora recenzji. Solówki są na jedną modłę - straszna nuda. Cały album ma jednostajne tempo. Często riff okazuje się być zlepkiem trzech powerchordów. Perkusja gra schematycznie, a basu często nie słychać. Teksty bywają infantylne i zbyt osobiste - metal ma być epicki, a nie liryczny, takie jest moje zdanie. Bywają podobne momenty ("the slave becomes the master" = "forgive me, forgive me not"). To zdecydowanie nie jest album na taką ocenę. Owszem, to wciąż klasa ciężka, ale to jest podstarzała klasa ciężka, bez pomysłów. Dodatkowo o pobieżności recenzji, która pewnie była napisana na haju spowodowanym premierą (i całą otoczką marketingową), a nie po spokojnym i wnikliwym przesłuchaniu, niech świadczy fakt, że zdaniem autora Judas Kiss to numer 9, podczas gdy jest to ósmy utwór. Dodatkowo autor źle odmienia nazwę zespołu. Metalliki, nie Metallicy. Podsumowując: trochę jedzie amatorszczyzną, niestety. Pozdrawiam.


Venom [ bleblebleble ] 17-09-2008 | 22:33

Oj faktyczne mały burak z tym Judas Kiss. Jesli chodzi o odmiane Metalliki (Metallicy) to wiele razy spotkałem tą stosowana przeze mnie wersję w bardzo powaznych artykułach i wywiadach... Amatorszczyzna??? No cóż, nie ukrywam ze jestem amatorem i recenzje piszę po prostu w wolnych chwilach... Moja recenzja ma prawo Ci sie nie podobac, ale nie masz prawa zarzucac mi głuchoty... Według mnie produkcja stoi na wysokim poziomie. Wszystko brzmi bardzo naturalnie, organicznie, bez sztucznego podrasowania w studiu... Zrzyny z dawnych utworów??? Ale przeciez wszyscy wymagali od MetalliKI zaprzestania "poszukiwań" i powrotu do stylistyki z lat 80-tych. W takim wypadku bardzo trudno uniknąć zjadania własnego ogona... Mi to w ogóle nie przeszkadza... Teksty Jamesa od czasu kiedy przestał pisać o jeździe motorem czy zabijaniu pozerów zawsze były bardzo osobiste... Dla mnie to duży plus.... Album bynajmniej nie jest jednostajny... Jego duzą zaleta jest przeciez zróznicowanie. Raz jest piekielnie szybko, innym razem spokojnie, balaldowo. Nie brzmi to jakby było napisane na jedno kopyto.....


steelin [ steelin@o2.pl ] 17-09-2008 | 23:28

Odmiana ta pojawia się często, ale spróbuj to przeczytać - no za Chiny nie wychodzi ci "metalika", tylko "metalica". Proponuję nie sugerować się pseudo-poważnymi artykułami, których autorzy nawet nie pomyśleli chwilę, tylko piszą, co im palce na klawiaturę przyniosły. Miks jest przesycony, nagranie ociera się o górne granice głośności, przez co niejednokrotnie trzeszczy (podobno nie na wszystkich płytach, ale nie powinna na żadnych). Zresztą wystarczy porównać wersję z płyty z wersją z Guitar Hero, by przekonać się, że nagranie z płyty nie ma nic wspólnego z terminem "klarowność brzmienia". Priorytetem była głośność, co odbiło się na jakości. Co do organiczności - ona nie pasuje do Metalliki. Metallica, jako zespół piszący bardziej skomplikowaną muzykę, niż Slayer od czasu RiB, po prostu lepiej brzmi w głębszej otoczce brzmieniowej - przykłady na klasycznych albumach. W szczególności tyczy się to wokalu Hetfielda. Zresztą jeszcze pół biedy, gdyby to "organiczne" brzmienie (terminologia z wszelkich materiałów promocyjnych, które najwyraźniej Ci się udzieliły) było na poziomie wspomnianego RiB. Nie jest. Za to jest sterylne i bezduszne. Co do stylistyki, to jest ona jednym, a autoplagiat drugim. Otwieracz ma riff jak z Blackened, The Day ostro rżnie z One, i chyba sam przyznasz, że jest to wyjątkowo nachalna ściąga, a riff akustyczny w zwrotce jest bliźniaczy do Unforgiven II, Cyanide jest prawie jak Eye Of The Beholder... Można szukać dalej. Osobiście nie uważam się za członka "wszystkich" i problemem dla mnie nie były poszukiwania Metalliki, ale ich kierunek. Co do tekstów, nie zgodzę się, osobiste zaczęły być dopiero na Blacku. Wcześniej były bardziej prozaiczne, z dystansem, sam James mówił o One, że to po prostu historia faceta, który wszedł na minę. Sanitarium był więc historią człowieka, który trafił do szpitala psychiatrycznego, Ride The Lightning był historią człowieka, który został skazany na śmierć, Creeping Death był historią epidemii... Fight Fire opowiadał o skutkach wojny atomowej, Blackened o niszczeniu Ziemi przez człowieka, Justice o dziurawym wymiarze sprawiedliwości, Master o wpływie narkotyków... Cholera, gość pisał poważne teksty na poważne tematy, a potem zaczął się uzewnętrzniać, opowiadać o tym, jaki to jest nieszczęśliwy i wrażliwy, a jego dusza cierpi filozoficzne katiusze. Nie mów więc, że teksty były osobiste od czasu Kill'em All, kiedy faktycznie pisał o piciu, gniciu i zabijaniu w towarzystwie kumpli z bandy motocyklowej. Co do zróżnicowania, to takie zróżnicowanie można sobie... odpuścić. Jedyne zróżnicowanie odczuwam w Cyanide, kiedy w środku jest świetne przejście do akustycznego fragmentu, a potem jeszcze kombinacje i powrót do głównego motywu. Jedyny utwór, w którym Lars robi coś ciekawego! W innych wypadkach te tzw wolne fragmenty wydają się wciskane na siłę i nie są naturalne. A piekielnie szybko to nie jest ani razu na tym albumie, niestety. Nadrabiają brak pomysłów przesadzonym aranżem. Takie moje zdanie.


Venom [ blebelelelleelelel ] 18-09-2008 | 02:02

No tak, ale nie rozumiem czemu słowo pisane w mianowniku przez c w dopełniaczu ma być pisane przez k, choc w obu przypadkach wymawia sie tak samo... To nie po polsku... Trzeba sie zdecydować i albo pisac MetalliKa, MetalliKi, albo Metallica, Metallicy.... Jeśli chodzi o osobiste teksty Jamesa, to pierwszym takim przykładem jest Fade To Black... Master tez został napisany w oparciu o własne doswiadczenia zwiazane z dragami, co Hetfield często podkreślał w różnorakich wypowiedziach. A Dyers Eve? Przeciez to tez wypadkowa bardzo trudnego dzieciństwa Jamesa... Idac twoim tokiem myslenia My Apocalypse to takze historia terrorysty siedzacego w samochodzie - bombie....


Pinio [ arahnos@wp.pl ] 18-09-2008 | 09:51

Nie do końca się zgadzam z powyższą recenzją.Niby płyta zagrana i wyprodukowana perfekcyjnie. Jest momentami ostro jak u Slayera. Wszystko to czego oczekiwano od Metallicy od lat ale jakoś brak w tym wszystkim muzyki. Dla mnie rozczarowanie.


k_p [ 666@e-piekło.pl ] 18-09-2008 | 12:28

Venom, tak się przyjęło, że nazwę Metallica się po polskiemu odmienia przez przypadki (lepsze by było pozostawienie zagranicznej nazwy własnej jaką nieodmienną, ale nie poradzisz już nic na to :p). Tak więc w dopełniaczu brzmi to jak "metaliki". W pisowni takiej formy należy już zawrzeć pewne zasady języka poskiego, więc nie wciska się tam na koniec angielskiego "łaj", czyli "y", tylko "i". W angielskim tego się nie odmienia, odmiana jest polska, dlatego pisownia "Metallicy" to taki potworek, bo to ni w pizde ni w oko takie, ani polska ani angielska ta końcówka, upierając się przy tym "c" czytanym jak "k", to wychodzi brzmienie "metaliky". Dodatkowo, przyjęło się jednak to "c" również zastępować "k"... Nie znajdę na to jakiejś logicznej zasady, ale na pewno lepiej to wygląda i łatwiej osobie nieobeznanej w temacie przeczytać to poprawnie. ;) Forma "Metalliki" jest poprawniejsza i bardziej przejrzysta po prostu, stąd proponuję jednak stosować tą formę. ;)

A Death Magnetic wpożo jest. :)
Nie warto było w recenzji wracać do St.Anger. To osobny wątek i tak częste porównywanie tych albumów faktycznie jest niesmaczne trochę. Lepiej się trzymać tematu. Dodatkowo przesadne stwierdzenia w stylu "najgorszy album na rynku w ostatnich latach" są śmieszne, nawet jeśli pisałeś to celowo przesadzając. Album faktycznie jest słaby, dlatego nawet nie czepiał bym się określeń typu "syf, kiła i malaria", ale na "rynku płytowym" ukazuje się dużo prawdziwego chłamu, który jest przy tym albumie tak samo kiepski, jak St.Anger przy "The way up" Pat'a M. (jak ktoś się domyśla, o kogo biega, to plus dla niego). Tutaj mamy tylko takiego potworka, któremu jednak pewnego uroku bym nie odmówił.

Aha. Unforgiven III nie jest wcale tragedią. Fakt, nie powala, ale jest całkiem ładnym utworem, tylko ma momenty nieco niesmaczne.

Jou!


k_p [ 666@e-piekło.pl ] 18-09-2008 | 12:36

Venom, tak się przyjęło, że nazwę Metallica się po polskiemu odmienia przez przypadki (lepsze by było pozostawienie zagranicznej nazwy własnej jaką nieodmienną, ale nie poradzisz już nic na to :p). Tak więc w dopełniaczu brzmi to jak "metaliki". W pisowni takiej formy należy już zawrzeć pewne zasady języka poskiego, więc nie wciska się tam na koniec angielskiego "łaj", czyli "y", tylko "i". W angielskim tego się nie odmienia, odmiana jest polska, dlatego pisownia "Metallicy" to taki potworek, bo to ni w pizde ni w oko takie, ani polska ani angielska ta końcówka, upierając się przy tym "c" czytanym jak "k", to wychodzi brzmienie "metaliky". Dodatkowo, przyjęło się jednak to "c" również zastępować "k"... Nie znajdę na to jakiejś logicznej zasady, ale na pewno lepiej to wygląda i łatwiej osobie nieobeznanej w temacie przeczytać to poprawnie. ;) Forma "Metalliki" jest poprawniejsza i bardziej przejrzysta po prostu, stąd proponuję jednak stosować tą formę. ;)

A Death Magnetic wpożo jest. :)
Nie warto było w recenzji wracać do St.Anger. To osobny wątek i tak częste porównywanie tych albumów faktycznie jest niesmaczne trochę. Lepiej się trzymać tematu. Dodatkowo przesadne stwierdzenia w stylu "najgorszy album na rynku w ostatnich latach" są śmieszne, nawet jeśli pisałeś to celowo przesadzając. Album faktycznie jest słaby, dlatego nawet nie czepiał bym się określeń typu "syf, kiła i malaria", ale na "rynku płytowym" ukazuje się dużo prawdziwego chłamu, który jest przy tym albumie tak samo kiepski, jak St.Anger przy "The way up" Pat'a M. (jak ktoś się domyśla, o kogo biega, to plus dla niego). Tutaj mamy tylko takiego potworka, któremu jednak pewnego uroku bym nie odmówił.

Aha. Unforgiven III nie jest wcale tragedią. Fakt, nie powala, ale jest całkiem ładnym utworem, tylko ma momenty nieco niesmaczne.

Jou!


Rozi [ rozumek2000@wp.pl ] 18-09-2008 | 12:38

Moje zdanie jest takie ze ciezko zeby utwory nie przypominały jakichs innych podobnych z ich twórczosci, skoro ich muzyka obraca sie w jakiejs konkretnej stylistyce, w metalu jak i rocku nie da sie i nie mozna przekombinowac (wystarczy spojrzec na "mniej" udane albumy mety) a w obecnych czasach trudno wymyslic cos nowego.

Dla porównania ja tu widze bład logiczny, zespoły które cos nowego wprowadzaja do swojej gry sa gnojone ze sie sprzedały, albo ze chałe nagrały itp, a zespoły co graja na jedno kopyto to sie mówi o nich ze nie ma nic nowego i tez sie ich gnoi.

Dla mnie meta nagrała super album i to ze niektore kawalki mi sie kojarza ze starymi genialnymy utworami to jest na plus.


zas [ mateolika@wp.pl ] 19-09-2008 | 18:24

"teksty metalowe powinny być epickie"- największa bzdura jaką w życiu przeczytałem, najlepiej niech będą o elfach i smokach albo właśnie o krzesłach elektrycznych non stop, metal jest dla prawdziwych twardzieli i nie ma tutaj miejsca na jakieś uzewnętrznianie. Z jednej strony zżyna ale z drugiej jak on śmiał odejść od stylistyki lirycznej z lat wcześniejszych. W Rolling Stone napisali że filozofowanie James'a jest słabe więc tak jest i basta.
Już pomijam bzdurne zarzuty co do produkcji i kombinowania na siłę z aranżacjami. Jak się szuka na siłę wad to się je w końcu znajdzie.
Żenada panie Steelin.Takie jest moje zdanie


steelin [ steelin@o2.pl ] 21-09-2008 | 13:22

Kolego "zas", proponuję przeczytać dokładnie mój komentarz, a w szczególności fragment "moim zdaniem". Metal nie jest muzyką popularną w pełnym znaczeniu tego słowa, niesie swoim brzmieniem, sposobem aranżu, stosowanymi patentami muzycznymi, klimatem pewien agresywny przekaz artystyczny, więc nie powinno dziwić, że teksty łagodne i wrażliwe nie pasują do takiej stylistyki, conajmniej nie zawsze. I źle zrozumiałeś epickość, o której mówię. Chodziło mi o pewne uniwersalne przekazy, jakie były zawarte w tekstach, a które zniknęły na rzecz wewnętrznych rozterek Heta, które kompletnie mnie nie interesują. Szanuję go jako artystę, muzyka, ale jako człowiek kompletnie mnie nie interesuje - nie czytam o nim ploteczek na pudelku, nie mam jego plakatu na ścianie i mieć nie chcę (w przeciwieństwie np do plakatu Ride The Lightning, który bym chętnie umieścił). Rolling Stone'a też nie czytam. Co do słabej produkcji, to krytykują ją eksperci, więc problem nie jest zmyślony czy wyciągnięty na siłę. Aranż - kwestia gustu, mnie nudzi, bo widzę w nim powtarzalność. Ty nie widzisz - twoja sprawa. PS. Idąc twoim tropem łatwiej jest wyciągnąć na siłę zalety, bo można stwierdzić po prostu, że nagrania są przebojowe i łatwo wpadają w ucho, czego udowodnić się w żaden sposób nie da.

Venom, na forum overkilla była swego czasu dyskusja o odmianie nazwy zespołu i ktoś zapytał się o to jakiegoś profesjonalnego polonistę, który wyraził sąd, że w przypadku biernika należy zmienić c na k, żeby pisownia była zgodna z wymową, a jednocześnie nie naruszała polskich zasad. Gdy jest to niepotrzebne, nie należy tego robić. Wracając do dyskusji na temat, zauważ różnicę między przekazem opartym na własnych doświadczeniach, a przekazem własnych doświadczeń. Jak Dostojewski pisał Zbrodnię i Karę, to Petersburg opisywał na podstawie własnych doświadczeń, ale liryczne to nie było. A Fade To Black i Dyers Eve były wówczas wyjątkami, a nie regułą.


steelin [ jw ] 21-09-2008 | 18:44

Nie biernika, tylko dopełniacza... Błąd.


zas [ mateolika@wp.pl ] 22-09-2008 | 23:35

Steelin, ale te teksty właśnie są uniwersalne bo każdy może je utożsamiać z własnymi przeżyciami tudzież przemyśleniami. Sądzę, że wielu nie śledzi dokładnego życiorysu James'a i nie zamierza doszukiwać się dokładnego ich znaczenia i myślę, że jemu samemu na tym kompletnie nie zależy. Żeby uciąć już ten wątek, nie twierdze że teksty metalowe powinny być pamiętnikiem emo-17latków, po prostu nienawidzę narzucania jakiś utartych schematów lub konwencji.
Jeśli chodzi o samą muzykę to czy nie chodzi właśnie o to żebyśmy jej słuchali dla przyjemności i przebojowość kawałków z "death" to przecież ogromna zaleta. Po co głowić się nad tym co dany kawałek przypomina, albo co można by tu poprawić skoro słucha się tego zajebiście. Poza tym te kawałki są przecież bardzo rozbudowane i progresywne, trzeba im poświecić trochę czasu także połączenie czegoś ambitnego z przebojowością to przecież nie lada wyczyn. Z drugiej strony o gustach się nie dyskutuje także jeśli ta płytka Ci się nie podoba to już pewnie nic tego nie zmieni.


steelin [ jw ] 25-09-2008 | 04:37

Co do tekstów, nie są uniwersalne, bo np ja nie potrafię większości z nich przełożyć na swoje życie (i wątpię, żebym był jedyny). Nie mam wewnętrznych emocjonalnych rozterek o słońcu, które nie wzejdzie (albo i wzejdzie) czy o czym tam pisze Het. A uniwersalność tekstów pisanych z trzeciej osoby polega na tym, że w trzecią osobę może wcielić się każdy, w pierwszą tylko ci, którzy to przeżyli. Moje ulubione teksty Metalliki to Ride The Lightning, Sanitarium i Disposable Heroes, One. Dlaczego? Świetnie wpasowują się w muzykę, opowiadając jednocześnie ciekawą historię plus mamy podział ról - muzyka odpowiada za liryczną stronę, a tekst za epicką. A na DM mamy takie nie wiadomo co - muzyce brakuje wyrazu, a tekstom treści. Takie moje zdanie na ten temat, może zrozumiesz, jeśli powiem, że nie lubię poezji. ;)

Nie twierdzę, że przebojowość to wada, nie stwierdziłem też, że muzyka na DM jest przebojowa. Zauważyłem tylko, że najłatwiejszym sposobem do uzasadnienia swojej pozytywnej oceny albumu jest stwierdzenie, że jest przebojowy, co jest określeniem zupełnie względnym i nieobiektywnym. Co do głowienia się... Gdyby mi się słuchało tego zajebiście, to bym się nie głowił - dla przykładu And Justice For All (utwór) ma podobną budowę do większości kawałków z DM, ale słucha mi się tego o wiele lepiej, więc nie przeszkadza mi naciągana progresja tego kawałka (z kolei Hetfieldowi już tak, nieraz wspominał, ze ukrócił by ten kawałek o dobre kilka minut). Wielkiego wyczynu w łączeniu przebojowości z progresją też nie widzę - pierwsze dostaje się z odpowiednich motywów muzycznych, drugie z odpowiedniej struktury. Łączysz oba i już. Problemem jest dostać składniki.


Venom [ .......... ] 09-02-2009 | 11:22

W tej chwili najbardziej powala mnie instrumental.... Geniusz po prostu....


maniek [ ... ] 19-06-2010 | 14:26

Niestety,najnowsze dzieło jak i poprzednie to nic nadzwyczajnego. nie mnie oceniać,ale gdybym miał to w skali od 1 do 10 dałbym 6.

nie ujmuje zespołowi, szacunek dla nich.


DarkMasterZorc [ klakier666x2@interia.pl ] 24-07-2010 | 00:50

Tak ze +8/10 Utwór Instrumentalny Dzieło Geniuszu;)


Harder [ kamilbradford@gmail.com ] 01-12-2012 | 00:33

Totalna klapa, Jugoslawianska muzyka ludowa w metalowej aranzacji.
Tak moglbym sobie to wytlumaczyc, moze
troche inspiracji cyrkiem badz weselem.
Idealnie wpasuje sie w halturnicze wystepy
podczas Big 4 gdzie Metallica wyposaza sie mikroskopijny zestaw perkusyjny aby jak najlepiej wydobyc to co kiedystam zrodzilo sie w umysle wasatego Jamesa i oplakiwanego do dzis przez miliony Cliffa a rowniez zeby sobie ludzie mogli pozawodzic odpowiednio.
Metallica potwierdza to ze jest zespolem Disco Polo. Album jako calosc brzmi tak aby osoba ktora go slucha mogla jak najwiecej razy
wykrzyczec typowe juz dla Metalliki
'' Hej ''. Teksty jak zwykle o tym ze Hetfield na cos tam sie zdenerwowal i oglolnie o tym jakto cos lub ktos mu ciagle podklada noge i plata figle.
Tak czy inaczej nie udalo sie jednak Jamesowi wyrazic swojego gniewu jako ze zdrowie juz nie to samo co odbija sie na raczej malo przekonywujacym wokalu ktory wpleciony w niewysoki poziom decybeli Death Magnetic rozczarowuje i pozostawia najwieksze wyrazy wspolczucia.
Na uwage zasluguje przepuszczone przez sluchawke od telefonu brzmienie .


Ziomaletto [ ziomaletto@gmail.com ] 10-12-2014 | 08:09

Tę recenzję pisał jakiś matoł. Mnóstwo błędów w pisowni ("Metallicy", "Hammet"), w wyborze najlepszych i najgorszych utworów (All Nightmare Long z The Day That Never Comes to czysta chujowizna, a Cyanide i The Unforgiven III są tu jednymi z najlepszych), a porównanie The Unforgiven III do twórczości (jeśli można to tak nazwać) Green Day kompletnie mnie rozjebało. I oczywiście trzeba wyjebać Mecie nagranie St. Anger, bo to teraz taka moda w tych czasach. Zrozumcie, że bez St. Anger nie było by Death Magnetic!
Recenzję polecam wykasować, bo to śmiać się chce, jak się czyta te wypociny.


Mr.James Robert [ GC33222@OUTLOOK.COM ] 09-04-2016 | 13:23

--
Cześć,

Czy jesteś mężczyzną czy kobietą, czy zostały odrzucone przez karcie kredytowej przez bank lub niektórych firm, czy zostały wpisane na czarną listę, szukał kredytu rozwinąć swoją działalność lub zakładania własnej działalności gospodarczej lub w celu spłacenia długu lub dom czynsz tutaj jest odpowiedź dajemy pożyczki bez żadnego zabezpieczenia, Interesują tutaj jest miejsce proponujemy pożyczkę z 5,000.00 do maksymalnej wysokości 500.000.000,00 ZL, Dolary amerykańskie, Euro, Funty. Oferta jest dowolną walutą na świecie i czasie trwania, które można sobie pozwolić, aby spłacić i wszelkiego rodzaju żądanej przez klienta kredytu musi być taki:

* Pożyczka osobista
* Kredyt Biznes
* Pożyczka prywatna

I więcej.....

3% stopy procentowej i natychmiast po wypełnieniu wniosku kredytowego
tworzyć można od razu wrócić do nas, następujące dane:

PODANIE O POŻYCZKĘ

Imię: ___________________________________________
Kwota pożyczki Potrzebny: ___________________________
Płeć: ___________________________________________
Stan cywilny: _________________________________
Kraj: ________________________________________
Stan: ________________ Wiek: _________________
Numer telefonu:________________________________
Kredyt Czas trwania: __________________________
miesięczny przychód:______________________________
Zawód: ______________________
Cel kredytu: _________________________
Wyznanie: _____________________________________

Mijamy pożyczkę z następującym procesem dla każdego z naszych klientów.

1.Bank przelewem bankowym
2. Wypłata z bankomatu
3.Western Union Money Transfer
4.MONEY GRAM przelewie
5.RIA

Kontakt z nami z powrotem na naszej firmy na adres:
GC33222@OUTLOOK.COM
Dzięki i pozdrowienia
Mr.James Robert






Metallica
Death Magnetic

Warner Bros - 2008 r.




8/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!