Czy ktoś z odwiedzających tą stronę nie zna "Master of Puppets"? Mało prawdopodobne, w końcu nie ma chyba bardziej znanego metalowego albumu. Czy zatem jest sens pisać tą recenzje? Myślę że tak, a nóż znajdzie się ktoś, kto wciąż się z tym materiałem nie zapoznał i zastanawia się na czym polega jego fenomen. Poza tym tak wielkiej płycie miejsce tutaj na pewno się należy i mimo wszystko razi fakt że jeszcze się nie znalazło (a przynajmniej nie w formie osobnej recenzji).
Jak to się dzieje, że w tak wielu rankingach "Master" zajmuje miejsce na samej górze? Co sprawia, że album ten jest tak znany i ceniony? Może to, że płyta oprócz tego, że jest tu wszystko czego trzeba oferuje nawet więcej (o tym później).
Wszystko, czyli co? Świetne gitary, mimo że skończyły się tu już (podobno) pomysły byłego wioślarza grupy - Davea Mustainea (Megadeth), to moim zdaniem riffy wcale nie ustępują tym z poprzednich płyt. Solówki również stoją na znakomitym poziomie, są nawet bardziej urozmaicone i miejscami naprawdę urzekają. Jeśli chodzi o bas, to Cliff Burton nie bez powodu często wymieniany jest jako jeden z najlepszych operatorów czterech strun. Jego partie są znakomite, szczególnie zachwycają w instrumentalnym "Orion". Wypadek autokaru zakończył życie tego wielkiego basisty tego samego roku, w którym opisywany album został wydany. Lars Ulrich nigdy nie był moim zdaniem jakimś genialnym perkusistą i np. przy Nicku Menzie z Megadeth wypada blado, ale również odwalił tu kawał dobrej roboty.
Wokal Jamesa również znakomity - nagrał tu jedne ze swoich najlepszych ścieżek. Czy lepsze niż w np. "Ride the Lightning"? Trudno powiedzieć, ale na pewno inne, mniej... dzikie, ale ciągle mocne i agresywne.
Co miałem na myśli pisząc "nawet więcej"? Po pierwsze teksty stanowią tu bardzo mocny element, co nie zawsze można powiedzieć o thrashowych produkcjach. Motyw przewodni to manipulacja, ludzie są marionetkami w rękach okrutnych panów. Np. w utworze tytułowym ofiarami są narkomani, w "Disposable Heroes" żołnierze. Takie coś naprawdę daje do myślenia, chyba każdy straci ochotę na spróbowanie narkotyków po zapoznaniu się z tekstem "Master of Puppets".
Co jeszcze? Album ten posiada swoistą magię, coś co wyróżnia go spośród innych. Wystarczy posłuchać "Orion" czy kawałka tytułowego żeby to poczuć (ach ta pierwsza solówka :) ). Takiego klimatu rzadko się uświadczy na tego typu płytach (a Metallice się to udało nie tylko w tym przypadku). Nie jest to już zresztą typowy thrash metal, nie wszystkie utwory się pod ten gatunek klasyfikują.
Właśnie, przyjrzyjmy się bliżej kompozycjom. Są bardzo zróżnicowane, znajdziemy tu zarówno szybkie i agresywne kawałki, takie jak "Battery", "Disposable Heroes" czy "Damage Inc." jak i wiele innych rzeczy. Rozbudowany "Master of Puppets" (moim zdaniem najlepszy na płycie); piękny instrumentalny "Orion" również zawierający liczne zmiany tempa; balladowy (przynajmniej po części) "Welcome Home (Sanitarium)"; czy też ciężkie, wolniejsze "Leper Messiah", "The Thing That Should Not Be" (jedyny, który do końca nie przypadł mi do gustu). To wszystko tworzy piękną, niemal doskonałą całość.
Podsumowując, jest to na pewno jeden z najważniejszych albumów w historii ciężkiej muzyki. Na to czy rzeczywiście najlepszy, już każdy z Was musi sobie odpowiedzieć. Ja nawet zacieśniając metal do samego thrashu, trochę wyżej stawiam "Rust in Peace" (Megadeth), "The Legacy" (Testament), czy (nie szukając daleko) "Ride the Lightning". Ale po pierwsze, jak już pisałem nie jest to płyta w 100% thrashowa, a po drugie niezależnie od pozycji w czyichś zestawieniach trzeba przyznać jedno - album jest naprawdę wybitny i ponadczasowy.
Ramza / [ 15.01.2005 ]
|