1. Black Star
2. Corridors of Chaos
3. Sabbath Bloody Sabbath (Black Sabbath cover)
4. Forever My Queen (Pentagram cover)



Szwedzka legenda doom metalu świętuje w tym roku 40-lecie. W obliczu tak okazałego jubileuszu trudno nie ulec pokusie wypuszczenia okolicznościowego wydawnictwa. Zespół Candlemass zakasał więc rękawy, a efektem jego prac jest... składająca się z czterech utworów EP-ka. Nie ukrywam, trochę skromnie. Zwłaszcza że tylko dwie kompozycje są autorskie - poza nimi bowiem: dwa covery. Czy jednak całość cieszy ucho?

"I've got a reason to live" - takim optymistycznym akcentem zaczyna utwór tytułowy Johan Langquist. Nie bójcie się jednak: Candlemass nie zaczął nagle grać wesołych pioseneczek. Pięknie zaśpiewany, spokojny początek to wstęp do opowieści o fatalnym zauroczeniu. Zauroczeniu, które ubrane zostało później w (niejeden!) mocarny riff oraz (niejedną!) przyjemną solówkę. "Black Star" to Leif Edling w najwyższej kompozytorskiej formie - wie jak zmieniać tempo i dynamikę utworu tak, by całość angażowała słuchacza i była spójna. No i kapitalnie wykorzystuje możliwości frontmana dając mu zarówno bardziej liryczne partie, jak i te w których może pokazać prawdziwy pazur. Druga autorska kompozycja - "Corridors of Chaos" - może jest już całkowicie instrumentalna, ale nie zbacza z obranej ścieżki. Dzięki riffom-głazom jest ciężko, duszno i doomowo, ale melodyjne ścieżki Larsa pozwalają złapać nieco oddechu.

Dwa nowe kawałki Candlemass to kawał porządnego grania i jestem w stanie sobie wyobrazić ich obecność w koncertowych setlistach. To jednak nie koniec omawianej EP-ki - w końcu dostaliśmy także dwa covery! Do pomnikowego "Sabbath Bloody Sabbath" muzycy podeszli wręcz z nabożną czcią. Nie ma tutaj jakichś większych zmian w stosunku do oryginału - słychać, że nie chciano ruszać tej (nie)świętości. I dobrze. Muzycznie ładnie to gniecie, choć trudno się przyzwyczaić do wokali Johana. Jego barwa i ekspresja świetnie pasuje do drugiej części utworu, ale początek bez Ozzy'ego brzmi po prostu... dziwnie. Żadnych zastrzeżeń nie mogę z kolei mieć do krótkiego, żywszego, fajnie bujającego "Forever My Queen" z repertuaru Pentagram. Johan śpiewa ten kawałek lepiej niż Bobby Liebling, a Jan Lindh na perkusji nadaje mu jeszcze większej dynamiki. Niby wiele tu nie zmieniono, a bardziej mi się podoba niż (kultowy przecież) oryginał.

"Black Star" to przyjemne wydawnictwo które z pewnością zainteresuje fanów zespołu. Czy jednak przyciągnie nowych słuchaczy? Raczej wątpię. To miły prezent dla najwierniejszych słuchaczy, ale też i za małe wydawnictwo by przekonać nieprzekonanych. Mam nadzieję, że to tylko wstęp do obchodów 40-lecia, a nie ich kulminacja. Liczę na jakąś ładnie wydaną składankę lub urodzinowy koncert który później trafi na jakąś płytkę DVD/BD.

Black Star:



Tomasz Michalski / [ 30.04.2025 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Candlemass
Black Star

Napalm Records - 2025 r.




-/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!