01. Well of Souls
02. Dark Reflections
03. Mirror Mirror
04. Ancient Dreams
05. Astorolus
06. Bewitched
07. Dark Are the Veils of Death
08. Under the Oak
09. Doom Jam
10. A Sorcerer's Pledge
11. Solitude
12. Demon's Gate (Soundcheck)



Pamiętacie jeszcze ten czas kiedy świat się zatrzymał i nie można było niczego? Nie można było iść do parku, na piwo ze znajomymi do knajpy, kina i teatry zamknięto na cztery spusty i tym podobne akcje? No właśnie - porąbane czasy, ale na szczęście (jak na razie) za nami. W tych ciężkich czasach muzyczny biznes też oczywiście się zatrzymał i zespoły straciły swoje spore źródło dochodu. Nie było koncertów, o trasach i festiwalach nie wspominając. Muzycy zaczęli kombinować wedle powiedzenia, że "każdy orze jak może" i pojawiły się "wirtualne" koncerty, czy też po prostu streamy. Zespół na scenie gra swoje numery, a publika ogląda to przez Internet. Oczywiście nic nie stało na przeszkodzie do rejestracji takiego występu i wydaniu go w późniejszym terminie. I takim to właśnie wydawnictwem jest "Green Valley" od Candlemass.

Tej formacji nikomu nie trzeba raczej przestawiać i jak sądzę - każdy wie, czego się po tej muzyce spodziewać. Krótko mówiąc ta formacja wrzuciła do ogródka doom metalowego kilka kamieni milowych i przez lata fascynuje kolejne pokolenia fanów. Dodać należy, że pomimo dosyć częstych zmian na posadzie wokalisty ta muzyka wciąż jest z jednej matrycy. I tak właśnie brzmi ten zespół na tym wydawnictwie. Materiał, który Candlemass zagrał tego dnia pochodzi z czterech albumów, a trzy z nich to lata osiemdziesiąte: "Epicus Doomicus Metallicus", "Nightfall" i "Ancient Dreams". Rodzynkiem jest tylko kompozycja "Astorolus", która pochodzi z płyty "The Door to Doom" z 2019 roku (na płycie tytuł jest troszkę dłuższy).

Nie jest to "pełnoprawna" koncertówka, bo brakuje publiczności i typowych interakcji muzyków z fanami. A tak poza tym to wszystko się zgadza - muzycy grają na scenie i odgrywają kolejne kawałki w warunkach studyjnych, ale utwory mają koncertowy sznyt i są po prostu "żywe". A dodatkowo na dwóch wcześniej wspomnianych płytach śpiewał Messiah Marcolin, a jak wiemy teraz frontmanem w Candlemass jest Johan Längquist znany z debiutu. Jest to niewątpliwie gratka dla fanów, żeby usłyszeć jak ten wokalista brzmi w tych numerach.

No i mamy jeszcze "Doom Jam" - typowo koncertowy przerywnik w postaci instrumentalnego grania. Pełni też rolę intro przed zabójczą przecież końcówką tego koncertu w postaci "A Sorcerer's Pledge", "Solitude" i "Demon's Gate" - palce lizać, prawda? Wcześniej też jest nielicho, bo przecież te wszystkie utwory gniotą czachę po całości. Nikt jeńców nie zamierzał brać i nie ma zmiłuj. Fajną robotę też robi brzmienie tego materiału, bo nie jest przesadnie wymuskane i wypieszczone, a bardziej przydymione i stonowane. Dzięki temu słychać, że zespół gra na żywo i odbiór jest przyjemny.

Może i "Green Valley" to nie jest jakieś spektakularne wydawnictwo, ale swoja wartość niewątpliwie ma. Ja bardzo lubię wokal Johana i sporo przyjemności sprawiają mi te numery z debiutu, ale i też fajnie posłuchać go w kawałkach z kolejnych płyt. Do CD dołączony jest DVD z zapisem tego występu, ale o tym kiedy indziej w innym dziale. Ja właśnie słucham tej studyjnej koncertówki i oczywiście zachwycam się numerem "Solitude"... Co to jest za numer... "...and please let me die in solitude...".



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 02.05.2024 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Candlemass
Green Valley

Peaceville Records - 2021 r.




-/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!