01. Never For The Damned
02. Ash & Debris
03. The Enemy
04. Praise Lamented Shade
05. Requiem
06. Unreachable
07. Prelude To Descent
08. Fallen Children
09. Beneath Black Skies
10. Sedative God
11. Your Own Reality



Paradise Lost, jak wiele zespołów, które w latach 90. kształtowały "klimatyczną" scenę metalową, po okresie poszukiwań stylistycznych wraca do mocniejszych brzmień. Trudno się z tego nie cieszyć - "In Requiem" to płyta bardzo przyzwoita, dynamiczna, przebojowa i klimatyczna.

Oczywiście nie jest to odgrzewanie starych dźwięków. Doświadczenia z okresu poszukiwań widać choćby w większej chwytliwości melodii czy - bardzo delikatnych i pojawiających się sporadycznie - ubarwieniach brzmienia szczyptą elektroniki. "In Requiem" może trafić tak do starych, jak i nowych fanów Paradise Lost. Przy słuchaniu po prostu czuje się, że zespół właśnie w takiej stylistyce - ciężkiej, ale nastrojowej i melodyjnej - czuje się zdecydowanie najlepiej i najpewniej. Jako że ja, jako odbiorca muzyki, też w takich rejonach czuję się wyśmienicie, bardzo się cieszę z tego albumu. Dobrze, że popróbowali czegoś nowego, wzbogacili się o pewne doświadczenia, nie kostnieli odgrywając wciąż te same schematy. Kto wie, w jakim miejscu bez tego by byli i czy w ogóle by jeszcze działali. Jeden z muzyków stwierdził kiedyś w jakimś wywiadzie, że gdyby nie nagrali "Host", ich przyszłość byłaby niepewna - ale dobrze też, że wrócili do tego, co wychodzi im najlepiej.

Dobrze jest od samego początku - mamy ciężki "Never For The Damned" i już wiadomo, że nie jest źle, kawałek konkretnego grania. "Ash & Debris" na początku jeszcze podkręca tempo, żeby potem zaczarować wolniejszymi, dostojnymi wstawkami. Refren "The Enemy" aż się prosi, żeby zawyć go razem z płytą (nic więc dziwnego, że promował "In Requiem") - a to pierwsze trzy utwory, po kolei. Czwarty, wolny i ciężki "Praise Lamented Shade" też trzyma poziom - w zasadzie dobrze jest do samego końca, o każdej piosence mogłabym napisać kilka życzliwych słów, w końcu i potężne "Requiem", i nieco lżejsze, bliższe kilku poprzednim płytom "Unreachable", i "Fallen Children" są wielce miłe dla ucha, a fortepianowe dźwięki w "Beneath Black Skies" wypadają wręcz doskonale. Na dodatek praktycznie każdy utwór to materiał na hit - niełatwo pozbyć się z głowy tych melodii.

Poprzednie płyty, a zwłaszcza mocno podelektronizowana "Host" budziły kontrowersje wśród fanów grupy - wielu już postawiło krzyżyk na zespole. "In Requiem" pokazuje, że zbytnio się z tym pospieszyli - Paradise Lost wciąż jeszcze ma sporo do powiedzenia i możemy mieć nadzieję na niejedną dobrą płytę w przyszłości.

Hanna Zając / [ 30.08.2008 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Paradise Lost
In Requiem

Century Media - 2007 r.




8/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!