01. Dominium Maris Baltici
02. The Lion From The North
03. Gott Mit Uns
04. A Lifetime Of War
05. 1648
06. The Carolean's Prayer
07. Carolus Rex
08. Killing Ground
09. Poltava
10. Long Live The King
11. Ruina Imperii



Sabaton jednym utworem zdobył sobie wielką popularność w naszym kraju. Były medale, apele, telewizje śniadaniowe i tym podobne historie. Od tego czasu zespół nagrał już dwie kolejne płyty i przyszedł czas na zrecenzowanie tej najnowszej, czyli "Carolus Rex". Bez większego owijania w bawełnę muszę od razu przyznać, że ten nowy materiał jest bardzo słaby. Dlaczego tak uważam? O tym poniżej.

Szwedzi nagrali dwa bardzo fajne albumy ("Primo Victoria" i "Attero Dominatus"), gdy jeszcze mało kto o nich słyszał. Pamiętam jak usłyszałem ten pierwszy i przyznaję, że od razu przypadło mi do gustu to lekko pompatyczne granie. Niby nic odkrywczego, ale podane w całkiem przyjemnej formie. Podobna sytuacja była przy kolejnym albumie, który w zasadzie jest takim bratem bliźniakiem poprzedniego. Pierwsze zgrzyty na linii Sabaton i ja pojawiły się przy okazji albumu "The Art Of War". Na tym krążku Sabaton lekko zmienił proporcje swojej muzyki. Od tego albumu co raz więcej do "powiedzenia" w tym graniu mają klawisze, oczywiście kosztem gitar. O ile jeszcze te kompozycje w większości spokojnie się wybroniły, to przy okazji "Coat Of Arms" tego nie mogę powiedzieć. Koniec końców na "Carolus Rex" jest jeszcze gorzej z mojego punktu widzenia (a raczej słyszenia).

Ta płyta jest po prostu przeraźliwie nudna, utwory banalne, cholernie proste i ciągną się jak przysłowiowe flaki z olejem. Otwierający album "The Lion From The North" jakiś poziom jeszcze utrzymuje. Fakt, że to strasznie banalny numer, utrzymany w jednym tempie... o tak, mamy zwolnienie, które już pojawiało się we wcześniejszych kompozycjach. Kolejny "Gott Mit Uns" to już jazda w dół po równi pochyłej, toż tutaj zupełnie nic się nie dzieje. Nuda, panie, nuda. Jeszcze gorzej jest w "A Life Time Of War"... tutaj to już blisko do bólu zębów. Co to ma być? Rozwleczony ten numer to nieprzyzwoitości, smętne granie i lekko zawodzący Broden. Echh... mógłbym tak w zasadzie każdy kolejny numer "zjechać", ale to raczej mija się z celem. Nie dość, że Sabaton nagrał dosyć mizerną płytę, to jeszcze sporo na niej "cytatów" z poprzednich albumów. Najwyraźniej zabrakło nowych pomysłów, albo po prostu nie mają nic więcej do przekazania.

Za dużo w tym wszystkim kombinowania, klawiszowego sosu, za mało zwykłych metalowych riffów, pędzących gitar i zgrabnych melodii. Muzyka Sabaton od płyty "The Art Of War" staję się co raz bardziej lekka i banalna. Słuchając numerów z "Carolus Rex" trudno uwierzyć, że ten sam zespół nagrał takie numery jak "Reign Of Terror", czy "Into The Fire". Ja rozumiem ewolucję, rozwój i szukanie swojej drogi. Ok, każdy artysta ma do tego prawo i jak najbardziej to popieram. Oczywiście w żaden sposób takie zmiany nie muszą mi odpowiadać i nie muszę tym się zachwycać. W recenzowanym przypadku męczy mnie słuchanie tej płyty i wiem, że w najbliższym czasie na pewno nie wrócę do tego materiału. Jeden przyzwoity numer to jednak za mało, żeby męczyć się z tym materiałem. Ten wybijający się numer to oczywiście "Killing Ground". Dosyć rześko tnące gitary, niezła motoryka, odpowiednia dawka melodii i całość okazuje się całkiem przyjemna. Niestety to jest jedyny rodzynek w tym zakalcu.

Ja rozumiem, że ten zespół ma w naszym kraju status totalnie kultowej kapeli. Czy zasłużenie, to ja wątpię, ale to jakoś nie mój problem. Pewnie "Die Hard" fani będą na swój pokrętny sposób bronili tego materiału. To też jakby nie mój problem. Za stary już jestem na takie zabawy i nie pozwolę sobie, żeby ktoś mi wmawiał, że "czarne jest czarne, a białe jest białe"... czy jakoś tak. Poznałem ten zespół jak wydał płytę "Primo Victoria", byłem na ich koncertach, gdy pod sceną stała garstka ludzi... Tak się złożyło, że ich karierę i rozwój śledzę od czasów jeszcze "przed szałowych". Dzięki temu mogę uczciwie przyznać, że ta nowa płyta jest słaba. Sabaton na niej nic nowego i co gorsza nic ciekawego nie ma do zaprezentowania. Szkoda, ale co zrobić. Można zakończyć recenzję... i do głowy wpadło mi idealne podsumowanie. Było coś wcześniej o przysłowiu, więc kończąc w podobny sposób nie bójmy się powiedzieć, że "Król jest nagi!".

Piotr "gumbyy" Legieć / [ 22.10.2012 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Adimon [ imadi@op.pl ] 22-10-2012 | 16:23

Co ciekawe, w opinii większości ludzi których znam, Carolus jest zdecydowanie najlepszą płytą Sabatonu... Skąd ta różnica, oto jest pytanie?


Vader [ arkadiusz.nawrocki@yahoo.pl ] 22-10-2012 | 20:31

Mnie też się podoba - z zaznaczeniem na fakt, że słyszałem tylko szwedzką wersję.


Danko [ daniellonowak@wp.pl ] 22-10-2012 | 21:04

Według mnie najgorszy album Sabaton


ŁukaszEP09 [ jankom456@o2.pl ] 24-10-2012 | 20:21

Po prostu wpadli w dno komerchy


Pinkwinder [ pinkwinder@gmail.com ] 16-11-2012 | 08:55

True story! "Carolus Rex" to cholernie słaby, nijaki krążek, z trudnością go przesłuchałem do końca. Wielu nie znosi wcześniejszych dokonań tej kapeli ze względu na przesadny patos, wiejący nierzadko tandetą - ja za to właśnie ich lubiłem. Szkoda, że tego rzygania testosteronem zabrakło na nowym albumie, pozostawiając w zamian kilka nieciekawych, mdłych kawałków :(


Sovijet [ sovijet21@gmail.com ] 12-12-2012 | 22:31

Witam,

A nie pomyślelibyście że napierdalanie w bębny, dziki atak na gitarze, i wrzeszczenie do mikrofonu jest już nudne? Może chodzi oto, aby muzykę odmienić? żeby była wolniejsza, bardziej melancholijna? a może Sabaton specjalnie zrobił tak a nie inaczej? skąd taki domysł? proszę zobaczyć na Ghost Division, czy 40:1, gdzie perkusja gra "pierwsze skrzypce", metaliczne dźwięki, darcie do mikrofonu, muzyka szybka niczym pancerna dywizja, czy atak pancernej? Typowy XX wiek ;)

Teraz zobaczmy na takie En Livstid I Krig. Mało perkusji, mało metalicznych dźwięków, powolne, melancholijne, z klimatem! Wokal powolny, nie "napierdalanie czym szybciej" jakoby marsz rozbitej armii. Po En Livstid I Krig spójrzmy na Poltave. Szybsze, bardziej energiczne, większy akompaniament, od dźwięków niskich, po bardzo wysokie! Może oto chodzi, aby w danym utworze "wejść" do bitwy, czy marszu i poczuć się jak żołnierz? Aby poczuć to, co oni czuli? Może czas zmienić podejście do metalu, w którym Gumbyy widzi tylko czym szybsze napierdzielanie na instrumentach, i darcie do mikrofonu? jeżeli tak to polecam Behemota.

Widać nie wszyscy dorośli jeszcze do pojęcia niektórych albumów. To tak jakby ktoś się czepiał PSY'a, czy Fortecy, że nie naparzają 66 razy na sekundę w perkusję, że nie ma 88 pociągnięć na sekundę na gitarze, że się nie drą do mikrofonu, że wszystko jest za wolne, bo przecież muzyka to tylko i wyłącznie napierdalanie czym szybciej ...

Czas rozróżnić, że muzyka "oparta" o XVI i XVII wiek, nie będzie tak dynamiczna jak "oparta" o XX.

Pozdrawiam!


Sovijet [ sovijet21@gmail.com ] 12-12-2012 | 22:33

PS. Raper PSY, jest podany specjalnie, jako taka mała aluzja :)


Taz [ growling@interia.pl ] 05-01-2013 | 11:30

Ja się trochę nie zgodzę. Ja podobnie jak autor lubię dwa pierwsze albumy, a reszta dla mnie nie istniała. Utwór 40-1 nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Najnowsza płyta Sabaton zagościła jednak na mojej półce. Czemu ? Metal nie musi być skomplikowany. Album jest może dość prosty, ale wpada w ucho. Nie jest to równe wydawnictwo. Pierwsze dwa numery są dość fajne, potem kolejne dwa dość biedne, następnie dostajemy epicki, mega fajny utwór tytułowy oraz dwa dynamiczne "Killing Ground" oraz "Poltava" (osobiście lubię takie riffy i dynamikę). Końcówka gorsza. Jak dla mnie to 7/10. Klawisze nie są już takie cukierkowe jak na poprzednich dwóch albumach. Robią fajne tło i budują klimat. Zgodzę się jednak z tym, że powinno być ich mniej. Cóż taki styl Sabatonu.


effertz [ effertz@wp.pl ] 26-05-2013 | 17:23

Carolus Rex, Killing ground, Poltava - jak dla mnie do tego sprowadza się ta płyta. Na żywo 1 i 3 brzmią jak światowa klasa metalu, tego 2 nie miałem okazji jeszcze słyszeć


PLSolider [ xxxxx ] 28-08-2014 | 18:33

moja ocena 9/10 zajebisty album


M [ man.159@wp.pl ] 07-09-2014 | 01:16

Autor jest bufonem. Jak większość fanów metalu. Zupełnie nie rozumiem dlaczego wymagać od zespołu, żeby wszystkie jego płyty były takie same.






Sabaton
Carolus Rex

Nuclear Blast Records - 2012 r.




5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!