01. The Future of Warfare 02. Seven Pillars of Wisdom 03. 82nd All the Way 04. The Attack of the Dead Men 05. Devil Dogs 06. The Red Baron 07. Great War 08. A Ghost in the Trenches 09. Fields of Verdun 10. The End of the War to End All Wars 11. In Flanders Field
Sabaton to obecnie jeden z najbardziej popularnych zespołów heavy/power metalowych nie tylko w Europie, ale i na świecie, któremu szybko udało się przeskoczyć z mniejszych klubów na występy w ramach największych festiwali. I to jako headliner, grający nierzadko po bardziej doświadczonych, legendarnych wręcz ekipach - co wkurza niektórych fanów mocniejszych dźwięków. Mi jakoś nigdy z Sabatonem nie było po drodze, a i szaleństwo z "40:1" ominęło mnie szerokim łukiem, no ale gdy otrzymałem możliwość zapoznania się przedpremierowo z jego najnowszym dzieckiem, to trudno było mi odmówić. Mogłem też na spokojnie podejść do świeżego materiału Para i Joakima, nie będąc "skażonym" dawnym materiałem i związanym z nim oczekiwaniami.
"The Great War", w przeciwieństwo do poprzednich albumów formacji, w warstwie tekstowej skupia się tylko i wyłącznie na jednym konflikcie. Na I Wojnie Światowej, która wstrząsnęła światem w 1914 roku i której echa słyszymy do dziś. Wśród wydarzeń, które opisane zostały na albumie znajdziemy m.in. najgłośniejsze bitwy z Verdun i Passchendaele ("A Ghost in the Trenches") na czele czy historię obrony Twierdzy Osowiec, którą ostatecznie zdobyto przy użyciu gazów bojowych ("The Attack of the Dead Men"). Nie zabrakło też opowieści o Manfredzie von Richthofenie ("The Red Baron"), a więc największym asie lotnictwa czasów Wielkiej Wojny, jak również historii z życia Thomasa Edwarda Lawrence'a ("Seven Pillars of Wisdom"), znanego szerzej światu jako Lawrence z Arabii. Chłopaki z Sabaton nie zanudzają i potrafią głośne wydarzenia ubrać we wpadające w ucho teksty, bez niepotrzebnego atakowania datami czy nazwami własnymi. I dlatego szkoda, że tych tekstów w wersji promo zabrakło, bowiem na pewno dzięki nim wyłapałoby się kilka ciekawych "smaczków".
Przed premierą grupa zapowiadała najmroczniejszy album w swojej karierze i choć pewne niepokojące fragmenty się zdarzają (kapitalny, utrzymany w marszowym rytmie "The Attack of Dead Men"), to ostatecznie otrzymujemy ten sam epicki, pompatyczny Sabaton, którego wszyscy kochają/nienawidzą. Oczywiście na "The Great War" pojawią się pewne zaskoczenia, jak np. przepiękny początek "The End of the War to End All Wars" zagrany na pianinie i skrzypcach, skoczny "The Red Baron" z solówką na klawiszach czy podlany elektroniką "The Future of Warfare". Nie można też wspomnieć o potężnych orkiestracjach czy chórach, które niekiedy próbują nas zdmuchnąć z fotela ("Devil Dogs", "Great War"). Mimo wszystko jednak - rewolucji nie ma. Zespół idzie do przodu, nie oglądając się za siebie i jednocześnie lekko wzbogacając swoje brzmienie, tak więc jeśli oczekujecie powrotu do bardziej gitarowych początków działalności - przykro mi. Klawiszy jest tutaj zatrzęsienie, co wcale mi zbytnio nie przeszkadza, bo przy tak dopracowanych numerach po prostu nie może. Ciężko wskazać na "The Great War" jakiś słaby kawałek - każdy z nich jest "jakiś". Mamy zarówno szybkie, przebojowe kompozycje (pierwszy singiel czy rewelacyjny "Seven Pillars of Wisdom"), jak i pieśni epickie, utrzymane w średnim tempie ("The Future of Warfare" czy "The End of the War...") - wszystkie kapitalnie zaśpiewane przez Brodena.
"The Great War" to prawie 40 minut wpadającej w ucho, "bombastycznej" muzy, która choć piętna na historii świata nie odciśnie, to w niejednym odtwarzaczu na pewno zagości na dłużej. To 10 bardzo dobrych i fantastycznie brzmiących kawałków ("In Flanders Field" to bowiem swoiste outro zaśpiewane a capella przez chór), opowiadających o rzeczach pięknych i strasznych - mamy bowiem i horror wojny w okopach, jak i bohaterskie czyny ludzi "większych niż życie". Fani ostatnich dokonań kapeli już mogą zacierać rączki, tudzież składać pre-ordery jeśli jeszcze tego nie zrobili. Przeciwnicy z kolei - wyciągać pochodnie, bowiem "The Great War" nawet nie próbuje ich do siebie przekonać, a wręcz robi coś zupełnie odwrotnego. Ja słuchając najnowszego "działa" Sabaton bawiłem się wyśmienicie i jestem pewny tego, że krążek ten jeszcze nie raz wybrzmi z moich głośników.