01. Prelude
02. Reach Out For The Light
03. Serpents In Paradise
04. Malleus Maleficarum
05. Breaking Away
06. Farewell
07. The Glory Of Rome
08. In Nomine Patris
09. Avantasia
10. A New Dimension
11. Inside
12. Sign Of The Cross
13. The Tower



Muszę przyznać, iż "The Metal Opera" jest płytą, która od początku zrobiła na mnie duże wrażenie, gdyż nigdy wcześniej nie słyszałem, by jakiś zespół metalowy tworzył operę. Owszem, słyszałem kilka "koncept albumów", ale opery nigdy, wiec zrazu postanowiłem kupić ten krążek.

Kilka słów o twórcach: autorem, oraz odtwórcą głównej roli jest Tobias Sammet z Edguy, twórca uznawany za przeciętnego, aczkolwiek według mnie ma on nieprzeciętny talent, zarówno jako wokalista, jak i kompozytor. Prócz tego do udziału zaproszonych zostało wielu znanych i nieznanych muzyków, związanych z Power Metalem (najczęściej niemieckim), że wymienię Markusa Groskopfa, Alexa Holzwartha, Henjo Richtera, Davida DeFeisa, Kaia Hansena, Michaela Kiske, oraz Timo Tolkkiego. Co do tego ostatniego szkoda, ze nie zagrał żadnej solówki (co naprawił na "Part 2") a jedynie podkładał głos jako wieża ("Voice of the Tower"), bo gitarzysta z niego genialny, a wokalista... średni. Wracając do tematu, ta plejada "gwiazd" jest jednym z czynników który świadczy o klasie tego krążka, gdyż myślę że żaden z nich nie wziął by udziału w kiczu.

A co do utworów... większość z nich to po prostu bardzo dobre, powermetalowe kawałki, czasami wzbogacone o chórki czy instrumentalne wstępy. Dla przykładu: "Reach Out For The Light", z szybką i dobrą technicznie solówką Henja, "Serpents In Paradise", ze świetną partią DeFeisa, piękna ballada "Farewell" w której wystąpiła wokalistka Within Temptation - Sharon Den Adel, tytułowa "Avantasia", z niezapomnianym refrenem, czy "Sign of the Cross" wraz z "The Tower", oba bardzo rozbudowane, z fajnymi solówkami Jensa z Edguy. Ogólnie trzeba przyznać, że wszystkie utwory są bardzo chwytliwe, i prędzej czy później zapadają głęboko w pamięć.

Wielkie brawa należą się wokalistom, a zwłaszcza Tobiasowi, który doskonale wczuł się w postać głównego bohatera, i potrafił świetnie wyrazić targająca nim niepewność. Udało się także libretto (historia, do której odnosi się opera), które wyszło jakby żywcem wzięte z prawdziwej klasycznej opery (co znaczy że historyjka jest mocno porąbana, a czytając teksty, za Chiny nie domyślimy się o co chodzi). Sekcja instrumentalna także nie zawiodła, ale tego należało się spodziewać po weteranach. Pozytywnie zaskoczyli mnie gitarzyści, których riffy i (zwłaszcza) solówki stały na zaskakująco wysokim poziomie (Henja w "Farewell", "Reach out...", i Jensa w "The Tower" oraz "Sign of the Cross").

Podsumowując, "The Metal Opera" jest płytą bardzo dobrą, i śmiało można ją polecić każdemu, kto czasami lubi posłuchać czegoś lżejszego i ambitniejszego, i nie narzeka, że "To przecież dziesiąte Helloween", bo czerpanie z tak genialnego wzoru nie dyskwalifikuje zespołu, zwłaszcza, że do wykonania utworów nie można mieć zastrzeżeń.

I.R. / [ 18.04.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Avantasia
The Metal Opera I

AFM Records - 2001 r




9/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!