01. Destiny
02. SOS
03. No Turning Back
04. 4000 Rainy Nights
05. Rebel
06. Years Go By
07. Playing With Fire
08. Venus In The Morning
09. Anthem Of The World
10. Cold Winter Nights



Lata 1995/98 to bezsprzecznie najlepszy okres w twórczości Stratovarius. Począwszy od albumu "Episode" można obserwować, jak zespół pnie się w górę pod względem pomysłów, techniki oraz dopracowania własnego stylu. Przykładem tego jest "Visions" kolejna świetna, zdaniem wielu najlepsza płyta Stratka, która może śmiało ubiegać się o tytuł klasyki w obrębie swego gatunku. W 1998 roku muzycy jeszcze raz podnieśli sobie poprzeczkę, i światło dzienne ujrzało "Destiny".

Stratovarius nagrał "Destiny" w swoim tradycyjnym, sławnym już składzie Tolkki, Johansson, Michael, Kainulainen, i Kotipelto. Większość materiału przypadła do napisania Timmo Tolkkiemu, choć cześć tekstów wyszła spod pióra jego imiennika. Okładka i książeczka nie powalają grafiką aczkolwiek nie są tez złe, i mogę się założyć, że rysunek kobiety z coveru znajdzie swoich amatorów.

Nie liczy się jednak to co na zewnątrz, gdyż jest to tylko przykrywka. Prawdziwe piękno zawsze zawarte jest w muzyce, i to ona jest wyznacznikiem wielkości albumu. A jaka jest ona na "Destiny"? Po pierwszym, tytułowym kawałku już wiedziałem ze świetna. Pierwsze co zaskoczyło mnie w niej to rozbudowanie i długość (10 minut) początkowej kompozycji, która zawiera w sobie intro (śpiewane dziecięcym, kobiecym/głosem.. nie jestem w stanie dokładnie tego stwierdzić), szybki, melodic - powerowy fragment, który następnie zwalnia by przejść w niezłą solówkę, i skończyć się balladowo. Po takim wstępie przychodzi czas na jednolity trochę spokojniejszy i bardziej refleksyjny "S.O.S", a zaraz po nim na szaleńczy, rozpędzony "No Turning Back" z ciekawym gitarowo, klawiszowym solem. Następnie mamy balladę "4000 Rainy Nights", zdaniem wielu najlepszy wolny kawałek zespołu. W tym miejscu zatrzymam się trochę i pozwolę sobie stwierdzić, że ballady na tym albumie naprawdę się Finom udały; można nie lubić ich poprzednich wolnych kompozycji ale chyba każdy przyzna że "Venus In The Morning" (moim zdaniem zawierająca fragmenty "4000 Rainy..." ale nadal trzymająca poziom), czy "Years Go By", tak samo jak wcześniej wspomniany tytuł naprawdę potrafią poruszyć i na długo zostać w pamięci. Pomiędzy balladami znajdziemy jeszcze dwa kawałki "Rebel" i "Playing With Fire", dość standardowe dla tego zespołu (czyli zawierające dużo melodii i harmonii, świetne sola, oraz niezłe, charakterystyczne riffy), lecz wydają się one niczym przy kończącym album "Anthem Of The World", podobnym w strukturze i długości do "Destiny" i tak samo powalającym (zwłaszcza klawisze w końcówce - po prostu piękne). Do właściwej części płyty muzycy dodali jeszcze bonus, którym w wersji Europejskiej (bo jest też japońska) jest melodyjny "Cold Winter Nights" z bardzo skoczną, taneczna solówką i który doskonale dopełnia i tak już świetny materiał.

Do wykonania jak zawsze w przypadku Stratovariusa nie mam zastrzeżeń... w końcu Tolkki i Johansson to już uznana para wirtuozów. Teksty też stoją na wysokim poziomie, różniąc się od schematu "zabiłem smoka i jestem zaje...fajny", tudzież "jadę na motorze w skórzanych stringach by walczyć o jedyny prawdziwy metal". Moim zdaniem warto zwrócić uwagę na orkiestracje w wykonaniu Jensa oraz na chórki, a także na pomysł rozpoczęcia i skończenia płyty długimi kompozycjami. Jedynie wokal Timo pozostawię bez komentarza, gdyż nie wszystkim podoba się jego barwa głosu (co nie zmienia faktu ze ma on ogromny talent).

Podsumowując, Stratovarius w 1998 roku nagrał kolejny świetny album, który moim zdaniem zasługuje na miano ich największego dokonania. Niestety "Destiny" wydaje się być apogeum świetności kapeli, która potem przechodziła liczne zawirowania by w końcu znaleźć się w zawieszeniu i rozsypce. Nie czas teraz jednak rozwodzić się nad tym; lepiej posłuchać tej, moim zdaniem znakomitej płyty.

P.S. Fanom chyba nie trzeba tłumaczyć, jak naprawdę powinna wyglądać ocena :)

I.R. / [ 28.12.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Stratovarius
Destiny

Noise - 1998r.




9,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!