01. Gas in the Tank
02. Roots in My Boots
03. Knock 'Em Dead
04. Rock Believer
05. Shining of Your Soul
06. Seventh Sun
07. Hot and Cold
08. When I Lay My Bones to Rest
09. Peacemaker
10. Call of the Wild
11. When You Know (Where You Come From)



Siedem długich lat czekaliśmy na nowy album od zespołu Scorpions. Po umiarkowanie dobrze przyjętym "Return to Forever" w głowie latały przeróżne myśli - "czy muzyków Scorpions stać jeszcze na wzbicie się na wyżyny?". "Czy są w stanie nagrać dobry materiał pełen rockowego pazura?". Odpowiedzią niech będzie tytuł recenzowanej płyty, która idealnie oddaje jej zawartość.

Obawy były poniekąd słuszne, bo nie wypominając Panom wieku (ZUS lubi to!), Scorpions aktywnie istnieje od 1964 roku. SZACUNEK i to jak największy. Wiadomo, że w pewnym momencie życia nawet do najbardziej lubianej przyjemności można stracić zapał i chęć. Czy Scorpions dopadł syndrom wypalenia i zmęczenia? Jak zerknęliście wcześniej na ocenę cyferkową, to już wiecie, że nie. Muzyka na "Rock Believer" kipi energią i nie brakuje w niej wysokooktanowego hard rocka.

Zaczynamy z grubej rury, bo "Gas in the Tank" i "Roots in My Boots" to drapieżne numery z metalowym zacięciem. Swoją dynamiką mogą na myśl przywodzić okolice płyty "Blackout". Jest mnóstwo energii i soczystego kopa i tutaj idealnie wpisuje się taki "Peacemaker", który elegancko się rozpędza i mknie nie tracąc nic z rockowego sznytu. Oczywiście nie brakuje spokojniejszych i mocno rockowych momentów - weźmy taki "Knock'em Dead". Spokojny numer oparty na hard rockowych gitarach i refrenach, które od razu zostają w głowie. Mamy też transowy "Seventh Sun" i zupełnie luzacko pozytywny "Shaning of Your Soul", ale z taką lekką nutką niepokoju. Nie zapominając o rock'n'rollowym "When I Lay My Bone to Rest".

Się dzieje się jak widać. Jest też obowiązkowa ballada, klasycznie zostawiona na zamknięcie tego albumu - "When You Know (Where You Come From)". Jak wiadomo Scorpions "w ballady umiejo", ale tym razem jest bez wielkiego szału. Co nie oznacza, że numer jakiś słaby jest. Wręcz przeciwnie - jest dobrze. Osobne słówko zostawiam dla numeru tytułowego, który muzycznie i tekstowo jest dla mnie esencją zespołu Scorpions i tego wszystkiego co osiągnęli przez te wszystkie lata muzycznej kariery. Świetny rockowy numer, celny tekst i zapadający w ucho refren.

Dużo fajnych gitar (weźmy taki "Hot and Cold", czy te bardziej rozpędzone numery), wokalnie Klaus Maine trzyma poziom i sporo się bawi swoimi liniami wokalnymi. Pozytywnym zaskoczeniem jest to, że ta płyta jest tak wysokooktanowa jeśli chodzi o energię. Słuchać i czuć, że Panowie wciąż czują Rocka i mają coś w nim do powiedzenia. Przy tym "coś" puszczamy oczywiście wielkie oczko, bo Scorpions to cholerna Legenda i oni już nic nie muszą. Dziękujmy, że im się jeszcze chce i upichcili tak smaczne danie jakim jest "Rock Believer". Jest to bardzo równy album i mam problem, żeby wskazać jakiś słabszy moment. Może na upartego wskazałbym kawałek "Call of the Wild"... choć ten lekko "southernowy" klimacik daje radę.

Warto było czekać te siedem lat na premierę "Rock Believer", bo to album przez duże "A" i słucham go z wielką przyjemnością. Koniecznie trzeba też odnotować fakt, że to pierwszy materiał Scorpions na którym zagrał Mikkey Dee. I mam wrażenie, że też trochę tej swojej energii zostawił na tej płycie.

Gas in the Tank:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 25.04.2022 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Scorpions
Rock Believer

Vertigo Records - 2022 r.




8,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!