Znowu musieliśmy czekać cztery lata... chociaż może to i lepiej, osobiście wolę posłuchać jednej świetnej płyty, niż trzech gównianych. Mille i spółka chyba wychodzą z założenia, że jak już coś robić, to dobrze. Chwała im za to, bo dzięki temu ostatnie krążki Kreator to naprawdę solidne petardy. Wszystko zaczęło się od "Violent Revolution", dobry poziom podtrzymał z pewnością "Enemy Of God", "Hordes Of Chaos" nie jest gorszy, o jakimś spadku jakości mowy nie ma.
Cenię Petrozzę za jedno, facet jako jeden z nielicznych muzyków nie pieprzy głupot przed wydaniem płyty. Ja przynajmniej nigdy nie słyszałem, by przed premierą albumu Kreator, krążek był najlepszy, najszybszy, najbrutalniejszy i cholera wie jaki jeszcze. Rozumiem, że reklama dźwignią handlu, ale przecież fani metalu nie są tępymi idiotami, nikt nie uwierzy, że "Death Magnetic" to album na miarę "Master Of Puppets", a "Hordes Of Chaos" zrzuci z piedestału "Coma Of Souls". Mille przed premierą obiecywał fanom, że tym razem zapragnął nagrać materiał bardziej dynamiczny, bardziej koncertowy. Jak zapowiedział, tak zrobił! Niech się reszta grajków uczy, bo jest czego.
"Hordes Of Chaos" rzeczywiście pachnie tym, co Kreator gra na żywo. Materiał jest cholernie szybki, zwarty i bardzo dynamiczny. Co tu dużo gadać, podobno podstawowe partie zostały nagrane "na setkę", w dzisiejszych czasach to spory ewenement. Krążek do tego trwa niecałe 40 minut przy 10 kompozycjach, a to też mówi wiele. Mam nieodparte wrażenie, że Mille zatęsknił podczas pracy nad nowymi numerami za starymi czasami, zresztą mówił o tym podczas koncertu na Wacken. Płyta wydaje się nowoczesną wariacją na temat tego, co Kreator robił te kilka i kilkanaście lat temu. Oczywiście nie chcę przez to powiedzieć, że "Hordes Of Chaos" to drugie "Endless Pain" czy "Pleasure To Kill". I wiecie co? Bardzo dobrze, że tak nie jest, nawet jeśli sporo osób zarzuca Petrozzie odejście od jatki znanej ze starych krążków. Kreator od kilku lat jest zdecydowanie innym zespołem, zespołem dojrzalszym, mądrzejszym, lepszym technicznie, zespołem, który idealnie łączy stare z nowym. "Hordes Of Chaos" jest więc wypełniona mnóstwem smaczków. Co i rusz muzycy atakują nas jakąś "melodyjką", jakimś ciekawym motywem, Mille nie szczeka już tak zaciekle jak kiedyś, wszystko ma jednak spore jaja i o jakimś zmiękczeniu nie może być mowy. A, że krążek jest nieco bardziej melodyjny, to źle? Przecież z drugiej strony Kreator miejscami napieprza tutaj jak dawniej, niekiedy pachnie to nawet Slayerem z najlepszych czasów.
Następca "Enemy Of God" jawi się jako kolejny świetny krążek, krążek przemyślany, nowoczesny, a za sprawą brzmienia nieco inny od ostatnich dokonań zespołu. Na "Hordes Of Chaos" melodia idzie w parze z naprawdę solidnym łojeniem. To mi się w ostatnich albumach Niemców zawsze podoba. A Ci, którzy oczekiwali kolejnej dawki metalowej stodoły powinni czekać na nowy Sodom, tam z pewnością będzie jej aż nadto.
Krzysiek / [ 11.02.2009 ]
! Kup Płytę !
www.mystic.pl
|