Exodus rozwalił mnie swoimi trzema ostatnimi krążkami. Zarówno "Tempo Of The Damned", "Shovel Headed Kill Machine" jak i "The Atrocity Exhibition. Exhibit A" to kawał wyśmienitej muzyki. Bardzo często słuchałem tego materiału ostatnimi czasy. Niedawno postanowiłem jednak sięgnąć do pierwszych płyt tej kapeli, które całe wieki nie gościły w moim odtwarzaczu. Nie ukrywam, ze pchnęło mnie do tego także zachowanie chłopaków, którzy postanowili... zadebiutować jeszcze raz, wydając "Bonded By Blood" ponownie... No cóż, ja nie popieram takich zachowań. Według mnie takich rzeczy się po prostu nie robi. Postanowiłem więc odświeżyć sobie pierwszy krążek Garego i spółki...
Warto wspomnieć, że chłopaki mocno napocili się przed wydaniem tej płyty. Opóźnienia spowodowane były przetasowaniami w składzie (odszedł jeden z założycieli kapeli - Kirk Hammet). Muzycy szybko się jednak pozbierali. Rick Hunolt w mgnieniu oka zaaklimatyzował się w kapeli. W 1984 roku Exodus nagrał demo, a rok później metalowy światek mógł już radować uszy trashowa łupanką o nazwie "Bonded By Blood".
Warto kilka słów poświęcić oprawie graficznej krążka. Z okładki spoglądają na nas dwie postacie - bracia syjamscy, z których jeden raczej nie zostanie poczciwym obywatelem.... Warto dodać, ze pewna pogłoska mówiła, jakoby modelem jednego z dzieciaków był... Kirk Hammet. Gary jednak niedawno ze śmiechem obalił ten mit. Obrazek przesiąknięty jest humorem i jakże kontrastuje z nowymi, mrocznymi okładkami Kalifornijczyków.
Co znajdujemy na krążku? Oczywiście czysty jak łza thrash metal na najwyższym poziomie. Chłopaki nie bawią się tu w ballady, klimaty i inne tego typu bajery. Jest szybko, ostro i do przodu, a przecież tak właśnie ma wyglądać ten rodzaj muzyki. Warto zwrócić tu uwagę na bardzo kulejącą produkcje. Spec od pokręteł nie spisał się najlepiej, co widać, słychać i czuć. Ja jednak nie wyobrażam sobie tego krążka brzmiącego inaczej. Może miedzy innymi dlatego nie jestem w stanie zaakceptować "Let There Be Blood"? Trzeba tez parę słów napisać na temat wokalu. Każdy wie, że nieżyjący już niestety Paul Baloff wielkim frontmanem był. Potrafił po prostu wpędzić publikę w trans na koncercie, jednak jego wokalizy są naprawdę ciężkostrawne. Wielu ludzi uważa go za dyletanta muzycznego, co oczywiście jest przesadą. Niemniej jednak śmiem twierdzić, że zarówno Sousa, jak i Dukes przewyższają go o głowę jeśli chodzi o głos.
Na krążku znajdziemy 9 numerów. Praktycznie każdy można uznać za klasyk. Zaczynamy króciutkim intrem rodem z piekła, które przekształca się w kawałek tytułowy. Znakomite riffy, para Holt - Hunolt ciskają w siebie solówkami... po prostu cudo. Świetny jest także numer dwa czyli "Exodus", który oprócz warstwy muzycznej zachwyca mnie także tekstem. Krótko mówiąc jest on bardzo dosadny a takie rzeczy lubię bardzo... Najlepsza na płycie jest czwórka czyli "A Lesson In Violence". Co ja tu będę pisał... Każdy zna przecież ten utwór.... Geniusz i zniszczenie. Piątka, czyli "Metal Command" również rozwala na łopaty. Świetne są tu w szczególności refreny, które strasznie mocno wbijają się w czaszkę. Aż chce się wstać i machać piórami. Szóstka czyli "Piranha" to kolejny killer. Zaczyna się kopniakiem w twarz od Toma Huntinga, a później rozpętuje się istne tornado. Kawałek chyba jeszcze bardziej miażdży na żywo... Siódemka czyli "No Love" zaczyna się intrem na akustyku. Później włazi potężny, ciężki, powolny riff. Numer rozpędza się później a Gary i Rick po raz kolejny popisują się świetnymi solami. Album kończy "Strike Of The Beast" - kapitalny, szybki killer ze świetnymi rwanymi riffami po prostu wbijający w podłoże. Nic dziwnego, ze zamyka on prawie każdy koncert Kalifornijczyków.
"Bonded By Blood" nie jest najlepszą płytą Exodus. Ba, nie jest to najlepszy krążek z pierwszego okresu twórczości grupy. Jest to jednak kawał genialnej muzyki, to jeden z najważniejszych thrash metalowych albumów. To legenda, kult i klasyka. Patrzę teraz na "Let There Be Blood"... Na co to komu????
Venom / [ 13.12.2008 ]
|