Tylko dwa lata kazali czekać swoim fanom muzycy Exodus na nowa płytę. Był to dla kapeli okres jakże udany. Zaraz po wydaniu ostatniego krążka o wdzięcznej nazwie "Shovel Headed Kill Machine" grupa dużo koncertowała, goszcząc między innymi w Polsce. Kilka miesięcy temu jednak gruchnęła wiadomość, że ekipa Garego Holta pracuje ciężko w studiu nad nowym materiałem. Nie koniec na tym. Otóż okazało się że do kapeli powrócił Tom Hunting, który musiał opuścić zespół z powodów zdrowotnych po trasie promującej "Tempo Of The Damned". Dodatkowo atmosferę podgrzewały deklaracje Holta o tym, że najnowsze dziecko Exodus to tylko część większej całości, że grupa ma jeszcze mnóstwo nowych kawałków w zanadrzu i fani niedługo mogą spodziewać się... kolejnego albumu...
Nie będę ukrywał, że wszystkie te informację również i u mnie wywołały dreszczyk emocji. Ostatnie dwie płyty Exodus po prostu rozwaliły mnie na drobne kawałki. Wierzyłem wiec, ba byłem tego pewien, że i tym razem będzie podobnie. Utwierdziły mnie w tym amatorskie nagrania nowych kawałków z koncertów, które mimo nie najlepszej jakości dźwięku i tak powodowały zakwasy na szyi. Nie próbowałem nawet psuć sobie zabawy i szukać tego materiału w sieci, mimo, że ciekawość zżerała mnie od wewnątrz, podsycana bardzo pozytywnymi opiniami w necie. Wreszcie zapukał do mnie listonosz i dostarczył paczkę z cieplutką jeszcze płytą o trochę przydługim tytule "The Atrocity Exhibition... Exhibit A". Niemal natychmiast wyładowała w moim odtwarzaczu....
Na samym początku rzuciła mi się w oczy oprawa graficzna, która, co tu dużo mówić, jest fantastyczna, choć, jak mówi mój kumpel, bardziej pasowałaby do kapeli grającej death metal. Jeśli chodzi o sama muzykę to jest ona po prostu świetna. Na "Shovel Headed Kill Machine" brakowało mi progresywności, a tu niektóre kawałki trwają ponad dziesięć minut! (jeden nawet ponad dziewiętnaście ale o tym później). Nie pamiętam, by ktoś w thrash metalu, no może z wyjątkiem Metallicy, nagrywał tak długie numery. Naprawdę trudno jest ogarnąć od razu ten krążek... Ponadto kawałki są niewyobrażalnie ciężkie, chyba jeszcze cięższe niż na "Shovel Headed Kill Machine". Warto wspomnieć o grze Toma. Najwidoczniej Hauntingowi dobrze zrobił odpoczynek, bo daje tu do pieca aż miło. Moim zdaniem to jego najlepsze partie w karierze.
Na albumie znajdziemy, wliczając into, dziesięć kawałków. Faktycznie jest ich dziesięć, tyle tylko, że dziewiątka składa się z... dwóch utworów, a dziesiątka to tylko jakieś bluzgi Garego. Po króciutkim, dość melodyjnym wstępie w postaci "Call To Arms" Uderza w nas ściana dźwięku "Riot Act". Co tu dużo mówi - kompletna miazga. Warto tu zwrócić uwagę na świetną wymianę Gary - Lee. Następny w kolejności "Funeral Hymn" zaczyna się powoli. Jest bardzo rozbudowany i zróżnicowany. Para gitarzystów zasypuje nas masą świetnych solówek (naliczyłem 4). Trójeczka czyli "Children Of A Worthless God" to chyba najlepszy numer na płycie. Świetne skoczne riffy, przepiękne melodyjne solówki i do tego te wstawki Roba... GENIUSZ!!! Równie kapitalny jest utwór tytułowy. Tutaj powolne majestatyczne motywy przeplatane są z mięsem na 4/4. Śliczna klimatyczna solówa w połowie czwartej minuty rozkłada mnie na łopaty. "The Garden Of Bleeding" to także magiczna mieszanina temp wolnych i ultraszybkich. Usypiający początek kontrastuje z reszta utworu, która po prostu urywa łeb. Płytę kończy "Bedlam 1-2-3" - również jeden z moich faworytów Zaczyna się bardzo spokojnie, by w mgnieniu oka przerodzić się w prawdziwa rzeźnię. Numer trwa, jak już wyżej wspomniałem prawie 20 minut. Jednak około 9 minuty następuje cisza... Nagle pod koniec chłopaki wjeżdżają z... kawałkiem country... No cóż humoru i pomysłowości Holtowi i spółce nigdy nie brakowało.
"The Atrocity Exhibition... Exhibit A" to wapniały album. Moim zdaniem chłopaki przebili tu swoje ostatnie dzieło i zbliżyli się do ideału "Tempo Of The Damned". Najnowszy krążek Kalifornijczyków łączy w sobie najlepsze cechy swoich dwóch poprzedników - agresję i surowość z błyskotliwością i finezja. Zdecydowanie jest to dla mnie PŁYTA ROKU i myślę, że nie jestem tutaj wyjątkiem.
Venom / [ 01.12.2007 ]
|