01. Obsession
02. Robins' Cruise
03. Ball Of My Life
04. Seeker Of Truth
05. Doringen
06. Memories
07. A Sin Act
08. Canton Eyes
09. My Day
10. Chainsaw Killer



Przybyło Chainsaw kilogramów, oj przybyło. I wcale nie twierdzę tutaj, że któryś z pilarzy nieco się roztył, wręcz przeciwnie. Ale tak prawdę mówiąc, nie dość, że kilogramów więcej, to jeszcze panowie jakby zmienili nieco orientację... O czym on pieprzy zapytacie?!?! A ja moi drodzy całkiem serio. No ale powoli, wszak pisać jest o czym, następca "The Journey Into The Heart Of Darkness" jawi się bowiem jako coś wielkiego, coś czego na polskiej scenie metalowej jeszcze nie było.

Kilka miesięcy temu słyszałem ten materiał nagrany na próbie, słyszałem te numery na żywo i wiecie co? Już wtedy jasna była jedna sprawa - będzie ogień! Jak się okazało, w studio ta muza nabrała jeszcze większego pazura, z drugiej strony wcale mnie to nie dziwi, Chainsaw od zawsze mieli ciągoty do mocniejszego i mocniejszego grania. "A Sin Act" tylko tę tezę potwierdza. Katuję się tym krążkiem już dość długo i z czystym sercem, bez żadnej ściemy mogę zapewnić Was, że tym razem też jest mocniej, energiczniej, jeszcze bardziej metalowo. Zadowoleni? Ale zaraz, zaraz, to jeszcze nie koniec niespodzianek, coś tam wspominałem o zmianie orientacji prawda? Do łóżek co prawda chłopakom nie zaglądałem, w kwestii muzycznej wszystko jednak zostało w jak najlepszym porządku. Zmiany są, ale takie jak trzeba, Bydgoszczanie nie zaczęli bowiem grać stodoły, nie wskoczyli w szerokie portki, co więc zmienili? Postanowili wszystkim dotychczasowym fanom zrobić małego psikusa. "A Sin Act" jest bowiem zdecydowanie nowocześniejszą muzą niż to, co do tej pory panowie zmajstrowali. Warto jednak od razu zaznaczyć, że owa nowoczesność sprowadza się do indywidualnego podejścia do grania heavy metalu. Stare dinozaury traktują go jak świętą krowę, którą należy tylko non stop klepać po tyłku. Młodzi kombinują, zmieniają, przekręcają. No ale czy w metalu nie chodzi właśnie o to by być "na przekór"?

Chainsaw do "swojej" klasycznej muzy dodali kilka niespodzianek. Sporo tutaj ciężkich, czasami wręcz thrash'ujących riffów, sporo mocnych, agresywnych i bardzo zróżnicowanych wokali (Maciek jak Ty to zaśpiewałeś?), czasami "dziwnej" perkusji. Dużo jest kombinowania, łamania tempa, słychać, że muzycy upchali w tych numerach naprawdę sporo pomysłów, a że każdy dał tu coś od siebie to i płyta wyszła bardzo zróżnicowana. Z jednej strony klasyczna, z drugiej mocna, nowoczesna, wypełniona solidnym riffowaniem. Nie bójmy się tego powiedzieć, Bydgoszczanie zmajstrowali kawał świetnej metalowej sztuki, nie heavy metalowej, nie thrash metalowej, nie progresywnej, po prostu metalowej. I tak to chyba trzeba rozpatrywać, naklejanie im na siłę nalepki z napisem "heavy metal" chyba mija się z celem. Chainsaw idą z duchem czasu.

Już przy "dwójce" krzyczałem, że rośnie nam naprawdę świetna kapela. "A Sin Act" tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza. Panowie non stop się rozwijają, non stop szukają nowych środków wyrazu. Nic tylko przyklasnąć. Tak jak już wcześniej zaznaczyłem, takiej płyty jeszcze nikt w Polsce nie nagrał. Zresztą miałbym problem ze znalezieniem dobrego porównania do zachodniej kapeli. Polacy albo świetnie odgrzewają kotleta albo próbują robić coś ponad, jedni z lepszym, drudzy z gorszym skutkiem. Chainsaw się jednak udało zrobić coś nowego, ciekawego. Teraz tylko muszą zadbać o to by o Chainsaw było coraz głośniej poza granicami naszego graju. Vader i Behemoth się udało, kolej więc na Bydgoszczan, moim zdaniem mają na to największe "papiery". Zresztą zapewne przekonacie się o tym najlepiej na nadchodzącej trasie. Zatem krótko - Stay "SAtAnic" (*)

(*) - miłego główkowania

Krzysiek / [ 15.11.2006 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Chainsaw
A Sin Act

Empire Records - 2006 r.




9/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!