Wszyscy, którzy znają moją osobę wiedzą, że HammerFall to dla mnie zespół o bardzo wielkim znaczeniu. Muzyka Szwedów te kilka lat temu znalazła drogę wprost do mojego spragnionego klasycznego heavy metalu serducha. Od tamtej pory każda płyta tej kapeli to dla mnie niemal świętość. Jak się okazało 45 minut niebiańskiego heavy metalu czyli "Glory To The Brave" słusznie otworzyło HammerFall drogę do sławy. Drogę na sam szczyt metalowej piramidy. Sława, pieniądze, tysiące sprzedanych płyt, występy z najlepszymi, dla mnie jednak nie miało to żadnego znaczenia, pokochałem ten zespół jeszcze przed całym tym szumem, przed zachwytami i niesamowitymi recenzjami w prasie. Szanuję HammerFall nie tylko za genialną muzykę ale również za fakt, że dzięki nim scena metalowa wygląda tak jak wygląda. Jakże więc uradowałem się na wiadomość, że oto HammerFall wreszcie wydaje album koncertowy. Dla fana, którego choroba wyeliminowała z koncertu Polsce to nie lada gratka. Te kilka bootlegów, które ciężkimi siłami zdobyłem wreszcie będę mógł odłożyć na bok bo oto w moich łapach znalazło się pięknie wydane "One Crimson Night", dla fanatyka rzecz wspaniała.
Koniec tych podniosłych wstępów, przechodzimy do tego co najważniejsze. "One Crimson Night" to zapis niesamowitego koncertu, który zespół zagrał 20 lutego 2003 roku przed czterema tysiącami fanów w Lisbergshallen rodzinnym mieście, Goeteborgu.
Są rzeczy, bez których koncert nie może być postrzegany jako coś co będziemy pamiętali do końca życia. Takich czynników jest wiele. Jednym z nich jest bez wątpienia atmosfera, którą tworzą dwie strony, zespół i publika. Niewidzialna więź miedzy fanami a muzykami to chyba najistotniejsza sprawa. Jak wspomniałem 4.000 fanatyków, którzy znaleźli się tego dnia w Lisbergshallen dało z siebie wszystko, słychać, że każdy wiedział po co tam przyszedł. Publika krzyczy, gwiżdże, śpiewa praktycznie wszystkie teksty a refrenach wręcz dzierży palmę pierwszeństwa, skanduje "HammerFall!, HammerFall!, HammerFall!". Niekiedy wydaje się, że pod sceną nie ma ludzi a kilka tysięcy wojowników, którzy wyśpiewując metalowe hymny zapominają o reszcie. Zespół nie pozostał bierny i zaserwował wszystkim zebranym same najlepsze numery. Znam każdy album HammerFall na wylot i szczerze mówiąc nie mam się do czego przyczepić, naprawdę dostaliśmy zdecydowanie najlepsze kompozycje, do tego solowe popisy Stefana Elmgrena i Magnusa Rosena. Wystarczy rzucić okiem na tracklistę. Wielkie brawa!
A jak wyglądają same numery? Wyobraźcie sobie "Stone Cold", "Heeding The Call", "Renegade", "The Unforgiving Blade", "Hearts On Fire" czy kapitalny "HammerFall" dopełnione koncertowym ogniem, niesamowitym żywiołem, rykiem tysięcy fanów i świetną produkcją. Mówię Wam, daje to porządnego kopa. Wszystkie numery zostały odegrane tak jak powinny, wielkich zmian w stosunku do oryginału nie ma, niektóre kawałki zostały zagrane szybciej przez co energia, którą ze sobą niosą jest jeszcze większa. Jak pisałem, w dopełnieniu z fanami te kawałki robią wielkie wrażenie. Takich krążków koncertowych mógłbym słuchać bez końca.
Słów kilka o wokalach bo Joacim Cans odwalił tutaj naprawdę kawał świetnej roboty. Za jedno podziwiam tego faceta, w momencie nagrywania tego materiału Joacim miał na koncie ponad 50 zaśpiewanych koncertów w ramach trasy promującej "Crimson Thunder". Na pewno zmęczenie musiało dać się we znaki a w jego głosie nadal słychać tą energię, moc i radość ze śpiewania. Można jego wokalu nie lubić ale trzeba przyznać, że zaśpiewał na "One Crimson Night" bardzo dobrze. Druga rzecz, słychać, że Joacim nawiązuje świetny kontakt z publiką, mówi dużo i co ważne publika żywo na to reaguję. Koncert nagrywany był w Szwecji także Joacim porozumiewa się z zebranymi właśnie w tym języku, nie powiem Wam o czym mówi bo pojęcie o szwedzkim mam zerowe. Na pewno o tym, że zespół nagrywa właśnie krążek koncertowy ale tego się można domyśleć samemu. Cieszy fakt, iż Joacim mówił do rodaków w ich ojczystym języku, nie ma tu silenia się na angielski tylko po to by krążek mógł zostać odebrany w innych krajach. Po prostu autentyczny zapis koncertu. To ogromna zaleta tego materiału.
Na koniec tej przydługiej recenzji chciałbym rzec, że "One Crimson Night" to moim zdaniem najlepszy koncert jaki wyszedł w 2003 roku. Na pewno nie dlatego, że to HammerFall. Oczywiście jestem fanem tej kapeli ale potrafię spojrzeć na krążki kapeli, którą lubię trochę z innej perspektywy, HammerFall ma u mnie na tyle wysoką pozycję, że wymagam od nich wiele. Mieliśmy w tym roku koncert Kreator, choć tam troszkę kulała publika, mieliśmy Edguy z setem, który wielu troszkę by zmieniło, był świetny Blind Guardian ale to był krążek poskładany w jedną całość z kilku koncertów. Na "One Crimson Night" mamy świetny set, świetną publikę, jeden żywy koncert. Po prostu heavy metalowe święto. Żałuję tylko jednego - czemu mnie tam nie było???
Krzysiek / [ 29.06.2003 ]
|