01. Heeding The Call
02. Legacy Of Kings
03. Let The Hammer Fall
04. Dreamland
05. Remember Yesterday
06. At The End Of The Rainbow
07. Back To Back
08. Stronger Than All
09. Warriors Of Faith
10. The Fallen One



Po bardzo udanym (dla niektórych nawet genialnym) debiucie "Glory To The Brave" HammerFall miał otwartą drogę do podboju sceny Heavy Metalowej, o tyle ułatwioną, że podobną muzykę grali już tylko starzy wyjadacze, albo jakieś mało znane (co nie znaczy że złe) "podziemne" kapele (jak Stormwitch). Można nawet powiedzieć, że HammerFall stal się nadzieją na rozwój w tej dziedzinie metalu, a od "Legacy Of Kings", jako kontynuatora "Glory..." można było wiele oczekiwać.

"Legacy..." nagrali już muzycy, należący tylko do HammerFall, gdyż wspomagający ich członkowie In Flames zrezygnowali z współudziału w tworzeniu kapeli na rzecz macierzystego zespołu. Na stałe wiec weszli do składu Patrik Rafling (perkusja) Stefan Elmgren (gitara) oraz Magnus Rosen (bas), który zastąpił Frederika Larssona. Nowy skład mógł się więc skoncentrować swój wysiłek na tworzeniu albumu, i przy okazji rozwijania swoich umiejętności.

Nowy skład, oraz odrobina pracy bardzo się HammerFallowi przydały, i słychać to już w wejściowym "Heeding The Call", i dość podobnym do niego "Legacy Of Kings". Utwory te (jak chyba wszystkie na płycie) są troszeczkę lżejsze od poprzedników z "Golry To The Brave", ale za to bardziej melodyjne, a genialne chóry w refrenach czynią je niezapomnianymi metalowymi hymnami. Nieźle prezentują się na nich śpiewający chyba wyżej niż na "Glory..." Cans oraz Stefan Elmgren ze swoimi solówkami, które może wirtuozerskie nie są, ale za to daje się je wyróżnić z "tłumu" (znaczy z wciąż obecnego pitolenia tremolo i tzw. harmony solos a'la Helloween), co na poprzednim albumie nierzadko było trudne. Dalsza część płyty jest równie ciekawa jak początek. Warto zwrócić uwagę na dwie przepiękne ballady "Remember Yesterday" i "The Fallen One", w których Joacim śpiewa prawie altowym głosem, oraz niezbyt szybkie, "At The End Of The Rainbow", mające coś z Manowara, ale wykonane w typowo hammerfallowej aranżacji i z solówka Willa Tsamisa z Warlord. Pozostałe kawałki też są bardzo dobre, i mają w sobie to coś, za co HammerFall jest tak uwielbiany.

Ogólnie mógłbym jeszcze opisywać każdy kawałek po kolei tylko po co, skoro wystarczy jedno słowo - geniusz. Według mnie, i chyba większości ludzi obeznanych z taką muzyką HammerFall spełnił nadzieje jakie w nim pokładano i to dzięki niemu Heavy Metal (może w trochę innej formie, ale jednak) znowu stał się popularny. Jeśli chodzi o sam krążek to w porównaniu do "Glory To The Brave" wypada on ciekawiej, a utwory na nim są bardziej melodyjne (a czasami nawet podchodzą pod Power), lepsze instrumentalnie, i mi osobiście bardziej odpowiadają. Jak dla mnie "Legacy Of Kings" jest płytą godna polecenia wszystkim, a w szczególności maniakom Heavy Metalu.

I.R. / [ 26.01.2002 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








HammerFall
Legacy Of Kings

Nuclear Blast - 1998r.




10/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!