Niemieccy weterani thrashu uczcili powrót do składu grupy Franka "Blackfire" Gosdzika wydaniem w rocznym odstępie dwóch EP-ek. Pierwsza z nich zatytułowana "Partisan" ukazała się 23.11.2018 r., zaś "Out of the Frontline Trench" 22.11.2019 r. W obu wydawnictwach poznajemy możliwości grupy już jako kwartetu. Sodom poza Tomem i Frankiem tworzą jeszcze Yorck Segatz (g.) oraz Stefan "Husky" Hüskens (dr.). Ten ostatni poza graniem w Sodom bębni również w holenderskim Asphyx. Na "Partisan" składają się trzy utwory, z których dwa – tytułowy i "Conflagration" - są nowymi kompozycjami, zaś "Tired and Red" stanowi wykonanie znanego z klasycznego albumu "Agent Orange" utworu na "Rock Hard Festival 2018". Spośród nowego materiału zdecydowanie wyżej stawiam "Conflagration", zagrany w typowym dla Sodom średnio szybkim (pod koniec nawet bardzo szybkim) tempie, stanowiąc bardzo udane połączenie dawnej i bardziej współczesnej stylistyki zespołu. Na koniec otrzymujemy jeszcze brawurowe wykonanie "Tired and Red".
"Out of the Frontline Trench", wydany rok później po "Partisan", jest już objętościowo obszerniejszy od swojego poprzednika, liczy bowiem pięć utworów – trzy premierowe: "Genesis XIX", zapowiadający, mający ukazać się najprawdopodobniej w 2020 roku długograj o takim samym tytule, "Down on Your Knees" oraz tytułowy "Out of the Frontline Trench". Dodatkowo otrzymujemy nagrany na nowo "Agent Orange" oraz "Bombenhagel" z albumu "Persecution Mania", wykonany na żywo w Gelsenkirchen w 2018 r. Płyta pod względem stylistycznym nie jest do końca jednorodna. O ile bowiem utwór tytułowy charakteryzuje black metalowa wręcz maniera, o tyle "Genesis XIX" oraz "Down on…" stanowią jakby powrót do dokonań sprzed płyty "Decision Day", przywodząc na myśl "In War and Pieces". Zdecydowanie więcej w nich też melodii. Nagrany na nowo "Agent Orange", w porównaniu ze studyjnym oryginałem, zyskuje z kolei na masywności i ma chyba nieco podkręcone tempo. Całość wieńczy wykonany na żywo "Bombenhagel".
Nieżyjący już Chris "Witchhunter" Dudek, były perkusista grupy, na krótko przed wydaniem "Tapping The Vein", w wywiadzie udzielonym dla "Metal Hammera" (nr 10/1992), odnosząc się do faktu opuszczenia grupy przez Franka Blackfire, stwierdził m.in.: "Gdyby Kreator nie zaproponował pracy Frankowi, to on zapewne nigdy nie opuściłby Sodom.". Historia zatoczyła tym samym koło, do zespołu wrócił grający w nim w latach 1987-1989 gitarzysta, mający swój udział w największych dokonaniach grupy - płytach "Persecution Mania" i "Agent Orange". W obecnej działalności grupy widać też wyraźny powrót, co jest zresztą dość oczywiste, do materiału z tych wydawnictw.
Czy kolejny pełnowymiarowy album z udziałem Franka będzie można postawić obok dwóch wymienionych powyżej klasycznych już tytułów? Czy będzie równie ważny w rozwoju grupy, jak i całego gatunku? Dwie dostarczone nam przez grupę próbki jej możliwości w nowym składzie pozwalają patrzeć z optymizmem w przyszłość Sodom. Pewni być też możemy, że nowa płyta rewolucji na scenie metalowej raczej nie dokona. Wszak dokonania na miarę "Kill'Em All", "Hell Awaits" czy "Agent Orange" powstają tylko raz, zaś późniejsze dokonania, nawet jeżeli utrzymują wysoki poziom, nie posiadają już najczęściej ciężaru gatunkowego porównywalnego z poprzednikami. Wszak nie o to jednak chodzi. Mnie w zupełności wystarczy, jeżeli ekipa Toma Angelrippera po raz kolejny uraczy nas wysokooktanowym teutońskim thrash metalem.