No i mamy nowy krążek Sepultury. Najnowsze dziecko Andreasa Kissera niedawno trafiło na sklepowe półki. Jest to pierwsza płyta Brazylijczyków bez Igora Cavalery, który po nagraniu swoich partii do "Dante XXI" postanowił opuścić kapelę ze względu na, jak to określił, brak czasu dla rodziny. No cóż... W takim razie w ekipie z Belo Horizonte nie ma już ani jednego z jej założycieli. Jedynie - Paulo Jr. pamięta czasy "Morbid Visions". Większość fanów (tych, którzy zaakceptowali Derrika Greena i albumy po "Roots") zadała sobie zatem pytanie, czy ciągniecie tego wózka dalej ma sens, tym bardziej, że Max i Igor utworzyli nowy projekt - Cavalera Conspiracy i wydali moim zdaniem rewelacyjną płytę - "Inflikted". Andreas Kisser jest jednak uparty i wynalazł nowego bębniarza - Joana Dolabellę, który początkowo udzielał się w kapeli w roli zastępcy Igora podczas koncertów.
Zastanawiałem się, naprawdę głęboko zastanawiałem się, czy kupić ten krążek. Okrutne opinię w Internecie i pamięć o kilku poprzednich "wybitnych" dziełach Andreasa i spółki, stanowczo odpychały mnie od tego kroku. Z drugiej strony, "Dante XXI" była nawet słuchalna. Może chłopaki podążyli w dobrym kierunku i wreszcie zmontowali coś przyzwoitego? Mimo wszystko kupiłem ten album... i zrobiłem wielki błąd. Powiem szczerze, że jedną z rzeczy, która przemówiła za wyrzuceniem moich cennych funduszy w błoto, była okładka "A-Lex", która strasznie mi się spodobała. Swoim klimatem przypomina mi trochę cover "Arise". Warto w tym miejscu wspomnieć, że krążek jest zainspirowany genialną książką Anthony'ego Burgessa - "Mechaniczna pomarańcza". Sytuacja jest tu podobna do poprzedniego wydawnictwa, gdzie chłopaki wzięli na ruszt "Boską komedię" Dantego. Sam tytuł krążka nawiązuje do głównego bohatera powieści - młodego gangstera poddanego eksperymentowi resocjalizacyjnemu. Teksty zaś opowiadają jego historię. Niestety, od strony muzycznej płyta prezentuje się kiepściuchno. Cóż... Kisser i spółka chcieli nagrać coś bardzo ambitnego, pewnie równie ambitnego jak dzieło Burgessa, efekt jest niestety opłakany. "Dante XXI", choć składało się z bardzo topornych kompozycji, jednak potrafiło zaciekawić miejscami słuchacza, choćby takimi smaczkami jak waltornie, skrzypce czy wiolonczele. Tutaj niestety nie ma na czym ucha zawiesić. Jest po prostu beznadziejnie. Naprawdę starałem się znaleźć jakieś ciekawe momenty... Może "We've Lost You"? Tego da się jeszcze słuchać, ale do zachwytu daleko... No i ten denerwujący przesterowany wokal... Trochę mało prawda??? Przepraszam... Podoba mi się jeden kawałek - "Ludwig Van". Jak można się domyśleć, jest to swoista interpretacja dzieł Beethovena, w którym zasłuchiwał się główny bohater "Mechanicznej pomarańczy". Wyszło to moim zdaniem bardzo ciekawie.
Uff... wymęczyła mnie strasznie ta muzyka, a przecież nie o to w tym wszystkim chodzi... Panowie, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Czas odłożyć instrumenty w kąt i zająć się jakimś innym zajęciem. Nie ma sensu bezcześcić legendy... Wystarczy już. Niestety dzisiaj Sepultura jest czwartoligową kapelką z Brazylii, a jedyną rzeczą jaka przyciąga ludzi na jej koncerty są stare genialne numery. Jak to dobrze, że jest Max i jego Soulfly...
Venom / [ 25.02.2009 ]
! Kup Płytę !
www.mystic.pl
|