Piracka ekipa Vane postanowiła czas pandemii wykorzystać na nagranie nowej EP'ki, która otrzymała tytuł "The Nightmare". Na krążek trafiło pięć kompozycji z czego dwie są doskonale znane fanom tej kapeli. Mowa tutaj o utworach "Row, Ye Scallywags!" i "The Cannibal", które miały swoją singlową premierę w 2019 i 2020 roku. Oba również były ogrywane na koncertach w ramach trasy "Storm of Fate Tour 2020", która w połowie została przerwana przez epidemię. Przypomnę od razu, iż we wrześniu rusza jej dalsza część.
Ale wracajmy do "koszmarnej" EP'ki. "Row, Ye Scallywags!" - to jeden z moich ulubionych numerów tej kapeli, więc nie będę tutaj się specjalnie produkował. Jest moc, siła, znój i ten klimat walki o przetrwanie. Kapitalna kompozycja i doskonale koncertowe refreny. "The Cannibal" aż tak bardzo mi nie siadł. Choć i złego słowa o nim nie powiem. Świetnie chodzące gitary i mocarna praca perkusji. No i ponownie przyjemne budowanie klimatu w całym kawałku - tu się dzieje sporo dobrego.
Ale to już było i to wszystko znamy, więc czym prędzej przejdźmy do nowych kompozycji. "The Burial" to bezpośrednia kontynuacja historii opowiadanej w numerze "The Cannibal". Jest to niespełna dwuminutowa miniaturka i pełni rolę łącznika pomiędzy "starym" i "nowym". Chwila wyciszenia, przed dwoma kolejnymi ciosami.
"Become the Nightmare" od razu wprowadza nas na wysoki poziom odbioru. Zdecydowanie spokojniejszy numer, który żyje w umiarkowanym tempie. Nie ma szalonej galopady, a ciut spokojniejsze opowiadanie historii. Pojawiają się minimalne zwolnienia, ale całość jest oczywiście napędzana wysokooktanowymi riffami od gitarzystów. W refrenach elegancka melodyjka pod wokalem (M. Amott lubi to!) i świetny patent tuż po solo. Prawda, że znacie ten motyw, który jest grany na gitarze pod wokalem? No właśnie! Rozkminiajcie co to jest, a kto rozpozna, to nagroda do odbioru u chłopaków po koncercie.
Teledyskowy "Walk the Plank" to solidny cios. Widzę i słyszę ten kawałek ciśnięty podczas koncertu. Mocarne refreny do obowiązkowego odśpiewania przez wszystkich, ależ to będzie "żarło". Numer kapitalnie pędzi od samego początku i daje niewiele wytchnienia. Spodobał mi się od wersji demo, którą miałem okazję posłuchać, jeszcze bez gotowego tekstu. Teraz w pełnej krasie po prostu błyszczy niczym Gwiazda Polarna na bezchmurnym niebie. Jeden z lepszych numerów Vane i koncertowy pewniak na 101%.
"The Nightmare" to EP'ka, która nie szykuje gruntu pod duży album, a jest samodzielnym bytem. Przy okazji pozwala singlom zaistnieć w formie fizycznej. Jeśli "Row.." i "The Cannibal" narobiły Wam smaka na kolejną płytę, to "The Nightmare" podkręci to oczekiwanie jeszcze bardziej. Cztery świetne numery w których muzycy (w tym nowa sekcja - witamy na pokładzie) pokazują, iż potrafią grać różnorodnie i wciąż opowiadać tę samą historię. Ja to kupuję bez dwóch zdań i niecierpliwie oczekuję albumu. A wcześniej oczywiście posłucham tych najnowszych kawałków na koncertach.
ps. premiera klipu w najbliższy piątek i wtedy poniżej będzie on do oglądnięcia. Na razie tylko trailer.