Przyznam się bez bicia, że nie miałem jakiegoś wielkiego ciśnienia na ten krążek. Cały ten cyrk z samplami, zapowiedziami, jakimiś przeciekami mnie nie dotyczył. Stałem sobie spokojnie z boku i czekałem na nowe dziecko Amerykanów. "Octavarium" bo tak płyta została zatytułowana, kiedy już wreszcie ujrzała światło dzienne, długo nie mogła znaleźć drogi do mojego odtwarzacza. Niby jak wspomniałem, nie miałem ciśnienia na ten krążek, ale z drugiej strony... "Train Of Thought" był naprawdę dobrym, ba.. bardzo dobrym albumem, czemu zatem "Octavarium" musiał tyle czekać? Może podświadomie czułem, że tym razem będzie to ciut inna płyta? Kto wie.
Po przesłuchaniu nowego dziecka Amerykanów doszedłem do jednego prostego wniosku. Dream Theater zaczęli olewać wszystko i wszystkich! Oczywiście wyłączając siebie. Herezje? Chyba jednak nie. Dream Theater zrobili już w swojej karierze tyle różnych płyt, jedne mocno zakręcone, inne cięższe, bardziej współczesne. Teraz chyba wreszcie nagrali coś, co siedziało w nich od dawna. Bez patrzenia się na fanów, bez oglądania się na to, co dzieje się na rynku. Nagrali płytę bardzo zróżnicowaną, płytę na której "żyją" obok siebie numery proste, niekiedy wręcz popowe (!!!) i te cholernie połamane, zakręcone. A może taka już kolej rzeczy, że po mocnym "Train Of Thought" przyszedł czas na coś innego? Możliwe, tak czy inaczej wyszło naprawdę fajnie.
Ciężko w kilku zdaniach scharakteryzować to, co znalazło się na "Octavarium". Tak jak wspomniałem, płyta jest bardzo zróżnicowana, ciężko rzucić ogólnikami, bo te nie będą pasowały do obrazu całego krążka. Znalazły się tutaj bowiem numery kontynuujące to, co zespół robił na poprzedniku - chociażby otwierający wszystko "The Root Of All Evil". Znalazła się liryczna, piękna ballada zatytułowana "The Answer Lies Within", warto zaznaczyć... totalnie inna od "otwieracza". Jest "These Walls", który ukazuje tą progresywną, piękną i niesamowitą stronę Dream Theater. Obok wszystkiego muzycy popełnili popowy przebój! "I Walk Besides You" to prosta, nośna, pachnąca na kilometr tym co robi U2 piosenka (tak, tak, dobrze czytacie, piosenka). Zabijcie mnie, ale numer ten idealnie pasuje do całego klimatu "Octavarium". Wiem, że wielu tegoż wybryku nie znosi, trudno jednak zarzucić temu kawałkowi braku przebojowości i nośnego jak cholera refrenu. Po raz kolejny wychodzi stara prawda, że jak tacy muzycy się za coś wezmą, to nawet z popowego numeru zrobią ciekawy kawałek. Przynajmniej dla mnie... Wracając do płyty, wszystkim zniesmaczonym Dream Theater serwuje "Pannic Attack", dla odmiany najbardziej pokręcony numer na płycie.... nie mówiłem, że jest różnorodnie? Nie warto brnąć dalej, kolejne numery oddają to co znajdziecie wyżej. Można tylko napisać, że płytę kończy... 24 minutowa suita tytułowa. Moim zdaniem nieco nudna i troszkę psująca wartość całego materiału, jednak to tylko moje zdanie.
"Octavarium" to z pewnością wydarzenie na scenie. Z pewnością wydarzenie dlatego, że na okładce jest napisane Dream Theater. Powiedzmy sobie jasno, kamieniem milowym tego nigdy nie nazwiemy. Dream Theater mają lepsze albumy, co do tego żadnych wątpliwości nie ma. "Octavarium" jednak słucha się naprawdę bardzo dobrze, z pewnością trudno tej płycie zarzucić nudę. Zawsze coś się dzieje, raz wolno, raz szybko, raz prosto, raz skomplikowanie. Z czystym sercem mogę napisać, że w 100% działa tutaj wyświechtany slogan - "dla każdego, coś miłego".
Krzysiek / [ 26.09.2005 ]
! Kup Płytę !
www.metalmaniak.pl
|