01. My Spirit Will Go On
02. Fury Of The Storm
03. Fields Of Despair
04. Dawn Over A New World
05. Above The Winter Moonlight
06. Soldiers Of The Wasteland
07. Prepare For War
08. Once In A Lifetime
09. Cry Of The Brave [Japanese Bonus Track]



"Valley Of The Damned", debiutancki album DragonForce był dla mnie jednym z kandydatów do debiutu roku 2003. Gdyby nie Masterplan (który prawdę mówiąc ciężko nazwać debiutem z prawdziwego zdarzenia) wygrałby tą kategorię. Nic więc dziwnego, że drugiego krążka wypatrywałem z niecierpliwością. Gdy dostałem promo już taki zachwycony nie byłem. Długo zwlekałem z tą recenzją gdyż dałem tej płycie wiele szans na to aby wreszcie do mnie ta muzyka trafiła. Niestety nawet "na siłę" nie przeszło. "Sonic Firestorm" nie umywa się do jedynki a szkoda bo oczekiwałem czegoś dobrego. Cóż, nie zawsze się udaje.

Co zatem tak mi przeszkadza w nowej produkcji DragonForce? Ano już odpowiadam... po prostu nuda. Dziwna to sprawa bo przecież na krążku znajdziemy kilka naprawdę dobrych momentów, morze długich solówek i słodkie bo słodkie ale wpadające w ucho wokale. To przecież powinno się podobać prawda? Może i powinno ale powiem Wam szczerze, że wszystkie utwory z "Sonic Firestorm" zlewają się w jedną całość potęgując uczucie wspomnianej nudy. Nie ma tutaj jakiegoś urozmaicenia, czegoś co mogłoby zostać w głowie po przesłuchaniu płyty. Panowie postawili na szybkość i... przegieli, strasznie przegieli. Co z tego, że gitarzysta jest świetny technicznie, co z tego, że słychać, że perkusista laikiem nie jest jak wszystko to zmierza do tego że słuchając płyty dochodzimy do wniosku, że muzycy grają byle szybciej nie dbając o to, że do grania muzyki potrzeba jeszcze trochę głowy. Metal to nie wyścigi, które tutaj słyszalne są praktycznie w każdej sekundzie. Nie wiem czy takie było założenie muzyków czy po prostu postawili sobie za zadanie zagrać napisany materiał na 200%. Jeżeli tak to myślę, że im się to udało bo słuchając "Sonic Firestorm" można pomyśleć, że gitarzyście struny płoną pod paluchami. Facet wycina ze swojego instrumentu naprawdę świetne rzeczy ale jak już wspomniałem przydałoby się w tej muzyce trochę głowy. Ile można słuchać nawałnicy dźwięków. Jest taki moment w siódmym na płycie "Prepare For War" gdzie mamy zwolnienie i ciekawy riff, właśnie te kilkadziesiąt sekund podoba mi się najbardziej z całej płyty, gdyby choć 2-3 kawałki utrzymane w takich tempach. Tak po dwóch kompozycjach mamy dość.

Krótko mówiąc zawiodłem się na nowej płycie DragonForce. Może panowie chcieli pokazać, że naprawdę potrafią grać, to im się udało, trzeba pochylić głowę i przyznać, że wiedzą jak obsługiwać swoje zabawki. Niestety to nie wszystko, w muzyce potrzeba jeszcze głowy i serca by wszystko razem potrafiło zaciekawić. Myślę, że niektórym osobom "Sonic Firestorm" może się spodobać, mnie szczerze mówiąc nudzi ale chylę czoła przed Herman'em Li, głównie dzięki niemu ocena nie jest katastrofalna.

Krzysiek / [ 04.11.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Czober [ karollazar2@gmail.com ] 05-04-2010 | 00:09

No cóż,chłopaki robią swoje ,robią to czego inni nie robią i nie wszystkim się podoba.Tutaj trzeba mieć swój własny gust


Ziomaletto [ ziomaletto@gmail.com ] 07-01-2018 | 20:18

""Valley Of The Damned", debiutancki album DragonForce był dla mnie jednym z kandydatów do debiutu roku 2003. Gdyby nie Masterplan (który prawdę mówiąc ciężko nazwać debiutem z prawdziwego zdarzenia) wygrałby tą kategorię."

Ocena debiutu Masterplan: 9,5
No faktycznie to nie jest debiut z prawdziwego zdarzenia. ;)






Dragonforce
Sonic Firestorm

Noise Records - 2004 r.




5,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!