01. Heroes Of Our Time
02. The Fire Still Burns
03. Reasons To Live
04. Heartbreak Armageddon
05. The Last Journey Home
06. A Flame For Freedom
07. Inside The Winter Storm
08. The Warrior Inside



Mówiąc szczerze, nie czekałem na ten album jakoś specjalnie mocno. Wszystko przez to, iż poprzedni krążek DragonForce wykazywał już tzw. "zmęczenie materiału". Ta sama receptura, cholernie podobne długie numery, morze rozpędzonych solówek, niby wszystko ładnie pięknie ale ile można wpieprzać swój ogon... Jeżeli już to z klasą! DragonFroce zaczynali już po prostu przynudzać i nic nie zapowiadało, że "Ultra Beatdown" przyniesie jakiś powiew świeżości do muzyki formacji. A jednak, coś drgnęło...

Teledysk do "Heroes Of Our Time", który album promował wielkich zmian nie przyniósł. Ot charakterystyczny numer kapeli okraszony niesamowitymi wręcz partiami solowymi. Trzeba przyznać, iż Herman Li i Sam Totman nadal w formie! Po "lekturze" klipu pomyślałem, że oto dostaniemy kolejny album DragonForce, który ze świeżością będzie miał tyle wspólnego co Doda z death metalem. I w zasadzie wiele się nie pomyliłem, na szczęście wiele nie oznacza wcale.

DragonForce poszli po rozum do głowy. Muzycy oczywiście dalej brną do przodu niczym samolot odrzutowy, Li i Totman serwują nam hiper szybkie pojedynki na solówki a Dave Mackintosh rypie w swoje bębenki z prędkością karabinu maszynowego. Ale... no właśnie, czasami udaje się im nieco zwolnić! Pojawia się tutaj wolna ballada, pojawiają się wolne solówki i... od razu robi się ciekawiej. Nie to, że nie lubię gdy wiosłowi kapeli wchodzą na "inny poziom wtajemniczenia" ale przecież "nie zawsze szybko, znaczy dobrze" jak śpiewał Artur Gadowski. Muzyka dzięki takim prostym zabiegom dostała nieco życia, może to właśnie to powoduje, że "Ultra Beatdown" słucha się naprawdę nieźle. Krążek nie nudzi, a to nie zawsze było domeną tej kapeli.

Czwarty album DragonForce z pewnością nie powali metalowej braci na łopatki. Widać jednak gołym okiem, że muzycy są już nieco zmęczeni ciągłym gnaniem do przodu i szukają nowych środków wyrazu. Wypada tylko pochwalić, dzięki temu nowej muzyki formacji słucha się naprawdę przyjemnie. Jeżeli tylko na kolejnej płycie Li i Totman nie spoczną na laurach może im wyjść naprawdę solidny kawał nintendo-ninja metalu.

Krzysiek / [ 11.11.2008 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Krzysiek [ power@g.pl ] 11-11-2008 | 20:05

powiem jedno power gówno!


Ares [ ares47@op.pl ] 12-11-2008 | 15:41

Ta płyta to parodia metalu i kupa bezpłciowego gówna!!!


zdziśo [ ttyty@ww.pl ] 13-11-2008 | 12:43

to jest to disco polo!metal


Rogoś [ rogos1@gmail.com ] 20-04-2010 | 20:44

Widać Wasze mózgi nie nadążają za dźwiękami na tej płycie, stąd te komentarze.


Trisslyn [ trisslyn@tlen.pl ] 20-12-2011 | 20:22

Krzysiek, Ares i zdziśo idzcie umyc uszy albo do laryngologa. (zalezy od stopnia zaawansowania. Rogoś w pełni popieram.


Ziomaletto [ ziomaletto@gmail.com ] 09-12-2014 | 09:50

Nie jestem fanem DF, ale muzykę robią bardzo dobrą. A to że Krzysiek, Ares i zdziśo nie lubią tego albumu/zespołu, to w sumie ich problem, że nie lubią tej płyty, chociaż ich komentarze są idiotyczne.






DragonForce
Ultra Beatdown

Roadrunner Records - 2008 r.




7/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!