Solowa kariera Bruce'a Dickinsona to wbrew pozorom nie tylko "Accident Of Birth" i "The Chemical Wedding". Te dwie płyty zyskały niewątpliwie największą popularność i uznanie wśród większości słuchaczy, jednak należy pamiętać, że zanim Bruce wrócił do heavy metalu nagrał kilka płyt hard rockowych, z których zwłaszcza jedna zasługuje moim zdaniem na szczególną uwagę.
Jest nią "Balls To Picasso", czyli drugi krążek Bruce'a (pierwszy po jego odejściu z Iron Maiden). Wokalnie prezentuje się znakomicie, co zresztą nie jest chyba dla nikogo zaskoczeniem i nie ma sensu się nad tym dłużej rozwodzić. Nad pracą pozostałych muzyków zresztą też, wszyscy spisali się świetnie, zwłaszcza Roy Z (gitara). To właśnie ta grupka (nie do końca, ale nie miejsce tu na szczegóły tych zmian) nagrała kilka lat później dwa rewelacyjne albumy o których mowa na początku recenzji.
Kompozycje są bardziej rozbudowane, cięższe, dojrzalsze niż na debiucie. I co by dużo nie mówić: lepsze. Przynajmniej dla mnie na "Tattooed Millionaire" czy "Skunkworks" znalazłoby się kilka słabszych numerów, podczas gdy "Balls To Picasso" jest znakomity od początku do końca. Utwory nie są przy tym "na jedno kopyto", posiadają dość duże zróżnicowanie i całości słucha się doprawdy wybornie.
Autorem niemal wszystkich jest duet Bruce/Roy Z, razem potrafią stworzyć naprawdę świetny materiał. Jak już pisałem słabych punktów praktycznie brak, do tych najmocniejszych zaś zaliczyłbym "Gods of War" i "Tears of the Dragon". Ten pierwszy to podniosły, ciężki kawałek z rewelacyjnym refrenem; drugi zaś jest jednym z najpopularniejszych utworów Bruce'a (ten akurat napisał w całości sam). Piękna ballada, lepszej już chyba nie nagrał.
Może komuś wyda się to dziwne, ale gdybym miał zrobić listę najlepszych kawałków z Brucem na wokalu, wliczając wszystkie jego dokonania w Iron Maiden i innych grupach, to i tak te 2 znalazłyby się w ścisłej czołówce. Na wyróżnienie zasługuje jeszcze inna ballada - "Change of Heart" czy potężny, ośmio minutowy "Cyclops" który otwiera płytę.
Bruce pokazał wszystkim, że i bez wielkiego zespołu potrafi tworzyć wielką muzykę. No, może w tym przypadku to określenie jeszcze ciut na wyrost, ale tak czy inaczej "Balls To Picasso" to bardzo dobra, równa płyta, do której osobiście wracam niemal równie często, co do dwóch ostatnich. I chyba każdy, kto ceni sobie rockowe granie będzie z tego materiału zadowolony.
Ramza / [ 12.05.2005 ]
|