01. Afterglow of Ragnarok
02. Many Doors to Hell
03. Rain on the Graves
04. Resurrection Men
05. Fingers in the Wounds
06. Eternity Has Failed
07. Mistress of Mercy
08. Face in the Mirror
09. Shadow of the Gods
10. Sonata (Immortal Beloved)



Przez wiele lat Bruce Dickinson zwodził nas obietnicą nowej płyty. Lata mijały, a tu nic się nie działo w tym temacie. Wreszcie-nareszcie tama puściła i dostaliśmy informację o premierze nowego albumu zaplanowanej na 1 marca 2024 roku. 19 (!) lat po "Tyranny of Souls". Dzięki uprzejmości wydawcy mam możliwość przedpremierowo słuchać tego materiału. A już nie przedłużając przechodzę do konkretów.

Zaczniemy od najważniejszego i dla wielu zapewne bolesnego ciosu. Jeśli liczycie na heavy metalowe granie znane z płyt "Accident of Birth", czy "The Chemical Wedding" to przykro mi bardzo. Na płycie "The Mandrake Project" takie dźwięki są w odwodzie. Jednak, pamiętajmy, że Bruce ma w swojej dyskografii też inne płyty: "Balls to Picasso", "Tattooed Millionaire", czy "Skunkworks". I to należy mieć w głowie podchodząc do tego albumu. Skoro już to wszystko mamy ustalone, to możemy przejść do muzyki.

Płytę zaczynamy singlem "Afterglow of Ragnarok" - wita nas zadziorna gitara i przyjemne refreny, które od razu zostają w głowie. Gdzieś tam Bruce troszkę "pieje", ale całość bardzo przyjemna. To całkiem dobre otwarcie tej pyty. Dalej już jest różnie. Bo ten materiał jest cholernie niejednorodny. Co poniekąd nie dziwi, bo Dickinson zapowiadał, że nagrania trwały poprzez lata i to też niestety słychać. Mamy wokale w bardzo dobrej formie i takie ciut poniżej tego poziomu (jak w "Resurrection Man"). Jednak jeśli chodzi o całość, to nie ma się do czego przyczepić, ale te "różne" oblicza wokalisty trochę zbyt mocno rzucają się w ucho. Wystarczy odpalić wspomniany "Resurrection Man" i zaraz po nim na przykład "Shadow of the Gods". Jak już przywykniemy do tego, że "The Mandrake Project" jest troszkę taką składanką (zbiorem) utworów z ostatnich "nastu" lat, to możemy się skupić na zawartości muzycznej.

A tutaj też jest... różnie. Mamy bardzo lajtowe granie, jak wręcz piosenkowy numer o tytule "Many Doors to Hell", w którym to nie gitara prowadzi całość. Czy też pełny dziwnych dźwięków "Sonata (Immortal Beloved)". Jest pięknie zaśpiewana ballada akustyczna "Face in the Mirror", która kojarzy mi się z dokonaniami Scorpions. Na drugim biegunie jest za to "Mistress of Mercy", który mocno "pachnie" albumem "Accident of Birth" i nie zdziwiłbym się jakby ta kompozycja pozostała z tamtej sesji nagraniowej. Jest jeszcze "Eternity Has Failed" i tutaj znamy ten temat, bo na płycie Iron Maiden "The Book of Souls" jest "If Eternity Should Fail", który jest jego wariacją. Jak wypada wersja oryginalna (bo Bruce oddał ten numer na potrzeby macierzystej formacji)? Na pewno inaczej, bo jest bardziej oszczędny instrumentalnie i ma inny aranż. Ciężko z głowy wywalić to, co zrobiło IM, ale Bruce też zrobił dobrą robotę z tym kawałkiem. No i to żywiołowe zagrane solo daje bardzo fajnie radę.

Ciekawi mnie, czy "Shadow of the Gods" też skojarzycie z płytą "The Chemical Wedding", bo dla mnie ta wolniejsza część to jest totalnie numer z "tej płyty". Tak, już pisałem o tym, że "The Mandrake Project" to zbiór nagrań z lat. Druga część to już fajny metalowy odjazd, ciekawe wokale Dickinsona i kończymy "chemicalowym" zwolnieniem. Posłuchajcie tej linii wokalnej... deja-vu bankowe.

"The Mandrake Project" to dosyć nietypowa płyta. Nie jest to jednorodny materiał, nie został on nagrany w "jednym momencie". Czuć tu upływ czasu i (momentami) trochę klejenia pomysłów z różnych miejsc kariery Dickinsona. I to jest dla mnie spory zarzut, że tych nagrań nie dokonano w "jednym momencie". Brzmi to ciut zbyt "sztucznie". Jak ktoś oczekuje prostego i klasycznie granego heavy metalu, to nie ten adres. Bardziej to są zabawy formą i treścią, niż klasyka gatunku. Wokalnie nie ma czego się obawiać, jest bardzo dobrze i dobrze - momentami jedynie coś zgrzyta, ale dużo takich momentów na szczęście nie ma (tylko ten nieszczęsny "Resurrection Man"). Kompozycyjnie? To już indywidualna sprawa każdego ze słuchających, bo każdy ma swoje oczekiwania. Dla mnie osobiście po dobrym "Afterglow of Ragnarok" kolejne cztery numery troszkę przynudzają, a od "Eternity Has Failed" robi się dosyć ciekawie. Finalny werdykt? Dla mnie płyta ok, ale bez większych fajerwerków. Zachwycać się nie mam czym, bo ja jednak wolę "heavy metalowego" Dickinsona, ale nie powiem też, że to jakiś gniot jest.

Afterglow Of Ragnarok:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 01.03.2024 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




Bizon [ bi20n@outlook.com ] 01-03-2024 | 20:20

W dużym skrócie: od paru ładnych lat Blaze nagrywa lepsze/ciekawsze albumy niż IM czy teraz Dickinson






Bruce Dickinson
The Mandrake Project

BMG - 2024 r.




6/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!