01. Al-Hamada Al-Hamra
02. Ederlezi
03. Wherever I May Roam
04. Dark Orient
05. The Snow of Hindu Kush
06. Khan Tengri
07. Khorasan
08. The Desert Winds (Arabic version)
09. The Desert Winds (Persian version)
10. Khan Tengri (Turkish version)



Zespół Saratan znam od małego... chciałoby się rzec. Jest w tym jakaś analogia, bo obserwuję i recenzuję ich od pierwszego demka o tytule "Infected with Life". To był rok 2006, więc troszkę nam już zeszło. Sporo też zmieniło się w samym zespole i nie chodzi tutaj tylko o personalia. Od początku w Saratan pobrzmiewały etniczno-bliskowschodnie nutki. Z czasem coraz bardziej dochodziły do głosu i w efekcie tego pojawiło się wydawnictwo "Black Orient". Na nim zespół zupełnie odpłynął w tym kierunku i przygotował bardzo spójny stylistycznie materiał.

Jest malutki problem jeśli chodzi o klasyfikację tego wydawnictwa. Zespół określa to jako EP'kę, a mamy tutaj ponad godzinę muzyki. Nie jest to też "pełnoprawne" dziecko z dyskografii Saratan, bo mamy też tutaj covery i różne wersje tych samych utworów. Nie wydano też tego na płycie, jak wcześniejsze krążki. Znaczy się jest limit 200 sztuk, ale wiadomo, że to nie jest regularne wydanie. Tyle w kwestiach formalnych, a teraz przechodzimy do konkretów.

Zaczynamy bardzo klimatycznie i orientalnie. Utwór "Al-Hamada Al-Hamra" przenosi nas na rozpaloną słońcem pustynię i powoli czujemy moc natury. Rozpalone gorącem powietrze aż wylatuje z głośników. Trzeba przyznać, iż muzycy oddali ten klimat idealnie. Gościnnie tutaj pojawił się gitarzysta Erik Rutan znany z Hate Eternal, czy Morbid Angel. Jest moc w tym delikatnym (a jakże!) numerze. Kolejna pozycja, to "Ederlezi", czyli wszystkim znana melodia prosto z Bałkanów. Każdy to zna, prawda? Saratan dołożył świetny klimat do tej kompozycji. Numer trzy to "Wherever I May Roam" wiadomego zespołu. Ależ świetnie to brzmi z tymi orientalnymi instrumentami. Kapitalny klimat i nastrój tego kawałka został idealnie podkręcony. To oczywiście najbardziej gitarowy moment tego wydawnictwa. Kolejne to już zupełnie orientalne odjazdy i klimat. Oczywiście gitary nie zostają schowane do kąta, ale nie grają głównej roli. Ta należy do tych wszystkich wschodnich instrumentów. Przepraszam, ale nie będę się bawił w przepisywanie ich nazw, tym bardziej, że te nazwy w większości i tak mi nic nie mówią. Serio... No bo kto "normalny" wie czym jest darbuka? Sami widzicie...

Przyznam szczerze, że od dawna mam jakieś lekkie skrzywienie jeśli chodzi o orientalne smaczki w muzyce metalowej. Gdzieś, coś tam mi zawsze w duszy drgało, gdy słyszałem takie nutki. Nie mam pojęcia skąd to się wzięło, ale mam tak od kiedy pamiętam. Jest w tym jakaś magia i urok. "Dark Orient" chwycił mnie od pierwszego odsłuchu. Zupełnie mi nie przeszkadza, że to nie metal i łomot. Za to otrzymujemy niesłychany klimat i muzyczną wyprawę gdzieś hen daleko, tam gdzie słońce pali na wiór i jesteśmy zdani tylko sami na siebie. Słucham tego materiału z wielką przyjemnością, chłonę go i wciąż nie przestaje mnie zaskakiwać. Oczywiście na taką muzykę trzeba mieć odpowiedni nastrój i dopiero wtedy można wsiąknąć w ten piękny klimat. Polecam jak najbardziej. Na długie, spokojne wieczory będzie jak znalazł.

al-Hamada al-Hamra:



Piotr "gumbyy" Legieć / [ 02.10.2019 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Saratan
Dark Orient

Saratan - 2017 r.




-/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!