[4672] to projekt, który wziął mnie totalnie z zaskoczenia. Usłyszałem o nim przy okazji premiery klipu zapowiadającego najnowszy album. Muza w nim zawarta była na tyle nieszablonowa i oryginalna, że po prostu musiałem zapoznać się z pracą grupy dowodzonej przez [dema]. Pełny album otrzymałem (jeszcze przed znalezieniem wydawcy) w formie stricte limitowanego promo, imitującego swoim wyglądem... dyskietkę marki IBM. Czarna, kwadratowa "koperta" z tworzywa sztucznego, skrywa w środku nośnik CD, przypominający mały winyl. Całość włożona została w papierowy chwytak z logo grupy, informacjami na jej temat oraz... instrukcją użytkowania rzeczonej dyskietki. Genialny pomysł!
"[Aether]" zawiera 16 kawałków, trwających łącznie niecałe 40 minut, będących mieszanką rozmaitych stylów. Stylów, które teoretycznie pasować do siebie nie powinny, a jednak razem tworzących materiał nie tylko szalenie intrygujący, ale również... spójny. Piąte studyjne dzieło [4672] ocieka fascynującymi pomysłami i hipnotyzuje szalonym, schizofrenicznym klimatem. Nie pozwala się nudzić i trzyma słuchacza na krawędzi fotela, co chwila zaskakując go nagłymi zwrotami akcji. Niech tutaj za przykład posłuży numer ósmy numer w trackliście, a więc "[sycamore]". Powolny, posiadający miażdżący riff, niemal doom-metalowy utwór, który pod koniec atakuje dance'owymi (!) rytmami, klimatycznymi kotłami oraz wokalistą, powtarzającym niczym mantrę, słowa "fire, walk with me". Wraz z upływającymi sekundami, coraz bardziej odhumanizowanymi, za sprawą potężnej dawki elektroniki (w tym numerze mamy zresztą aż cztery ścieżki wokalu!). Nieźle, co?
Pozostałe fragmenty "[Aether]" też nie pozostawią nikogo obojętnym. Większość numerów, to szybkie, dynamiczne kompozycje, gniotące słuchacza niskimi gitarami i zaprogramowanym z precyzją zegarmistrza automatem (miejscami pojawia się też i prawdziwa perkusja, na której gra Paweł Załęski). Na takim "[Inclination]" czy singlowym "[forfeit]" aż dym z głośników idzie. Death metalowy ciężar spotyka się w nich z połamanymi djentowymi riffami, a pod tym wszystkim znajdziemy kilka warstw elektroniki, dzięki której przy każdym odsłuchu jesteśmy w stanie wychwycić coś nowego. Żebyśmy mieli szansę ujścia z życiem, czasem ekipie z [4672] zdarzy się zwolnić, jak we wspomnianym wcześniej "[sycamore]" czy wyjątkowo klimatycznym "[transfiguration]" (ten riff!), jak również niemal całkowicie się zatrzymać za sprawą... kompozycji spod znaku muzyki ambient. Serio, pomiędzy tą całą nawałnicą dźwięków znajdziemy minimalistyczne, instrumentalne "22072028" i "02072021", jednak nie są tą kojące dźwięki. Zwłaszcza w tym pierwszym, napędzanym przez obrobiony dźwięk oddychania (!) kawałku, aż skóra cierpnie... Może by tak całą EP-kę w tym stylu?
W nagrywaniu "[Aether]" brało udział aż czterech wokalistów, a więc Dawid Furmaniewicz, Marcin Kaźmierski, Mateusz Sibila i Piotr Wasyluk. Pierwsi trzej odpowiadali głównie za wściekłe krzyki i niskie growle (najwięcej - Kaźmierski), które później zostały dodatkowo przetworzone przez [dema]. Głos tych panów jest na nowym albumie formacji traktowany jak kolejny instrument i nierzadko w jednym utworze ścieżki wokalu będą się przeplatać czy nakładać na siebie, a dźwięki wydawane przez poszczególnych artystów (w tym i samego lidera) zostaną przetworzone w sposób uniemożliwiający rozpoznanie. Wasyluk z kolei dostarcza przede wszystkim wysokie, zawodzące wokalizy, zmieniając klimat płyty na bardziej schizofreniczny. Dzieli on niejako "[Aether]" na dwie części, a tą swoistą granicą okazuje się zwolnienie w "[absolute error]", po którym słuchacza czeka już totalny odjazd w stronę psychodelii. A punktem kulminacyjnym jest fantastyczny (i trochę jednak niepokojący) utwór tytułowy.
Piąte studyjne dzieło [4672] to wydawnictwo, którego żaden fan mocniejszych dźwięków przegapić nie powinien. Nietuzinkowe, szalenie oryginalne granie (wśród instrumentów jest nawet... drumla!), które albo Was całkowicie odrzuci, albo wprawi w zachwyt. Oczywiście, jest to płyta trudna w odbiorze - nie spodziewajcie się milutkich melodii, przy których będziecie tupać nóżką. Puśćcie jednak ten materiał na dobrych słuchawkach (miks jest bowiem fenomenalny!), dajcie mu się porwać, a w trakcie tej muzycznej podróży "[Aether]"... wgniecie Was w ziemię, splunie i jeszcze na odchodne kopnie w wątrobę. Krążek do sprzedaży trafi 31 maja nakładem Ermland Records i osobiście mogę tylko gorąco zachęcić do jego zakupu. Nie można bowiem pozwolić, aby tak niezwykłe projekty skończyły jako swoista "sztuka dla sztuki".