Zespół Rage w 2007 roku uszczęśliwił fanów koncertówką, która otrzymała tytuł "Full Moon In St. Petersburg". Co ciekawa zaledwie trzy lata wcześniej premierę miał inny koncert zatytułowany "From The Cradle To The Stage", na którym zespół świętował 20-to lecie. W Rosji odbył się normalny koncert w ramach trasy promującej płytę"Speak Of The Dead".
Koncert odbył się w rosyjskim Petersburgu 25 maja 2006 roku. Zespół zagrał 17 kompozycji i większość z nich pochodziła z promowanego albumu. W mniejszości znalazły się kompozycje, które zespół tradycyjnie odgrywa na żywo: "Sent By The Devil" (jeden z moich ulubionych), "Enough Is Enough", "Don't Fear The Winter", czy oczywiście "Higher Than The Sky". Rodzynkiem tutaj jest "Baby, I'm Your Nightmare" odkopany z płyty "Trapped!" z 1992 roku. Pozostałe kompozycje to już płyta "Speak Of The Dead", łącznie z "Suite Lingua Mortis". Dosyć krótki to był koncert, bo te 17 numerów trwało zaledwie 67 minut. Z drugiej strony obszerny "The Best Of" zespół zrobił na wcześniejszej koncertówce, o której wspominałem o początku. Tutaj mamy troszkę inną bajkę. Bardzo lubię jak wydane koncerty są rejestrowane w jednym miejscu, na jednym koncercie. Można wtedy "poczuć" smak występu na żywo. Wiadomo, że to nie jest to samo, co być pod sceną, ale zawsze coś. A jak to wyglądało w Rosji? Całkiem przyzwoicie. Oczywiście setlista nie jest moją wymarzoną, bo jakoś te "suitowe" numery szału na mnie nie robią. Zdecydowanie wolę "klassikiery", ale tutaj nie sensu o tym marudzić.
Rage brzmi bardzo dobrze i muzycy są w niezłej formie. Publika... hmm.. niby słuchać momentami (szczególnie pomiędzy utworami), że jest sporo ludzi, ale jakoś podczas "Don't Fear The Winter", "Higher Than The Sky" nie porywają. A przecież wiadomo jakiego kalibru są te numery. Zespół najwyraźniej zdaje sobie sprawę, że z publiki specjalnie dużo wyciągnąć się nie da i nie przedłuża zabawy na siłę. Te dwa numery i "Sent By the Devil" to najjaśniejsze punkty tego koncertu. Tak jak wspomniałem wcześniej utwory z "Suite Lingua Mortis" specjalnego szału na żywo nie robią. Ja zawsze z niecierpliwością oczekuję, kiedy ta ósemka przeleci.
Cóż tu więcej pisać. Po wydawnictwa koncertowe fani zespołu sięgają bez problemu. Ktoś kto nie zna dyskografii Rage i przy okazji koncertówki chciałby zapoznać się z ich twórczością, to raczej nie trafił pod dobry adres. Na pewno więcej skorzysta z podwójnego wydawnictwa z 2004 roku. Heh... w sumie jak ktoś nie kupił sobie płyty "Speak Of The Dead" to może nadrobić "Full Moon In St. Petersburg". Dostanie tutaj prawie cały album i jeszcze dodatkowo DVD z zapisem tego występu. Ja na tą płytkę skusiłem się tylko dlatego, iż była do kupienia za nieduże pieniądze. Zbyt często do niej nie wracam, bo zdecydowanie wolę posłuchać "From The Cradle To The Stage".
Podsumowując - nie jest to zły koncert, bo Rage na żywo to oczywiście kawał świetnego grania. Rasowy heavy metal, niemiecki, czyli lekko kwadratowy i nawet orkiestrowe dodatki tego nie zmieniają. Warto posłuchać każdego koncertu Rage, bo to spora przyjemność. Tym bardziej, iż w składzie jest tylko trzech muzyków i zespół w żaden sposób tego nie maskuje. Przyjemnie posłuchać plumkającego gdy Victor Smolski wycina swoje kosmiczne solówki. No i było to ostatnie wydawnictwo na którym w tym zespole bębnił Mike Terrana. A fakt, iż setlista niezbyt mi podchodzi? Cóż, życie.
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 25.02.2012 ]
|