Poprzednia płyta Rage była bardzo dobrym albumem, w mojej prywatnej hierarchii wskoczyła do pierwszej trójki krążków niemieckiej kapeli. Ba, nawet więcej, na początku uważałem ją za zdecydowanie najlepszy album Rage. Spoglądając jednak na ten materiał z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że moje wrażenia trochę opadły. Do nowego dzieła podszedłem już z większym dystansem, postawiłem tej muzyce większe wymagania i wiecie co? Obronili się, nagrali płytę lepszą niż "Unity". Krótko mówiąc, Peavy im starszy tym lepszy.
Już od samego początku Rage atakuje nas tym co potrafi robić najlepiej. Z głośników leje się energetyczny, mocny i melodyjny metal. Metal wsparty świetnymi refrenami, w których Peavy pokazuje, że jego głos jest wprost stworzony do tej muzyki. Muszę przyznać, że każda z tych 10 kompozycji, które znalazły się na płycie (nie licząc intra) to prawdziwy dynamit, może nie jest to jakiś super ciężki stuff ale mocnych thrashowych riffów nie brakuje, do tego Wagner wraz z Terraną (miejscami ten człowiek powala tym co robi za perkusją, wali w gary jak zwierzę) zadbali o częste zmiany tempa, dzięki czemu nie ma miejsca na nudę. Rage to tylko trzech muzyków, trzech ale za to jakich, panowie potrafią naładować swoje kompozycje naprawdę sporą dawką energii, energii, która aż kipi podczas słuchania. Co ja tutaj będę owijał, ten materiał kopie w dupę. Żeby nie było tak miło i prosto, muzycy, a szczególnie Victor Smolski dołożyli od siebie dużo smaczków, sztuczek i progresywnych zagrywek. Może jest tego jakby mniej niż na "Unity" ale te elementy są nadal słyszalne i trzeba przyznać, pozytywnie wpływają na odbiór całości.
Co ja mogę więcej napisać? Podoba mi się ta płyta, bardzo mi się podoba. Niby to stary dobry Rage a cieszy. "Soundchaser" na pewno zadowoli tych, którzy oczekiwali po zespole kontynuacji drogi obranej na "Unity" nie zapominając również o przeszłości. Taki jest "Soundchaser", znajdziecie tutaj odniesienia do starych jak i nowych dokonań Niemców. Ciekawostką może być fakt, iż w 10 numerze Peavy śpiewa w duecie z Andi'm Deris'em z Helloween. Na pewno kolejny pozytywny element albumu, kto wie, może Andi będzie śpiewał go razem z zespołem na wspólnej trasie koncertowej? Zobaczymy.
Nowy krążek Rage wydaje mi się odrobinę lepszy od "Unity". Panowie po raz kolejny potrafili w krótkim czasie "wysmarować" coś naprawdę świetnego. "Soundchaser" to naprawdę materiał wysokiej próby, krążek, który nie nuży, wręcz przeciwnie, jest to płyta, która daje porządny zastrzyk energii. To album, który zawiera w sobie mnogość cholernie dobrych riffów, refrenów, zagrywek perkusyjnych, dosłownie wszystkich elementów składających się na dobrą metalową produkcję. Brawo panowie!
Krzysiek / [ 02.10.2004 ]
|