01. Blood On Your Hands
02. The Last Enemy
03. I Will Live Again
04. In This Shallow Grave
05. Revolution Begins
06. Rise Of The Tyrant
07. The Day You Died
08. Intermezzo Liberte
09. Night Falls Fast
10. The Great Darkness
11. Vultures



Zacznę tę recenzję tak, jak Arch Enemy zaczęli swoją nową płytę... Cóż za rozpierdol! Nie spodziewałem się, że muzyków formacji stać na taką masakrę. Nie wiem skąd w tych kilku kolesiach (i kochanej Angeli oczywiście) taka dawka jadu i złości. Może to zasługa koncertów, których Arch Enemy nieco zagrali w ostatnim czasie? Może tego, że do kapeli powrócił po dwóch latach banicji Christopher Amott? A może... chociaż w sumie, nie interesuje i nie będzie mnie to interesowało, dopóki Arch Enemy będą wydawać takie płyty. A powiedzieć należy, że materiał ten to istny metalowy Armagedon. "Rise Of The Tyrant" to wypisz wymaluj, idealny przykład metalowej płyty, która ma jaja... i to duże.

No dobra, ale czym mnie ten krążek tak zachwycił? Przecież ani to debiut, ani jakiś powrót po 10 latach. To jakby nie patrzeć, już siódma płyta Arch Enemy, a ja tu rozpływam się w zachwytach. To jest właśnie w tym wszystkim najpiękniejsze, niby wystarczy powiedzieć Arch Enemy i już wiadomo czego możemy się spodziewać, a wrzucamy płytę do odtwarzacza i krążek kładzie na łopatki. To potrafią tylko najlepsi!

Przede wszystkim urzekła mnie tutaj złość, agresja, technika i melodia. Wszystkie te elementy (i kilka innych oczywiście) są na "Rise Of The Tyrant" dawkowane w idealnych wręcz proporcjach. Kompozycje aż huczą od kąsających wioseł i świdrujących czaszkę solówek. Każdy kolejny kawałek to perfekcyjny miks melodii i brutalności. Główna tu zasługa braci Amott, którzy na krążku pokazali innym metalowym wymiataczom miejsce w szeregu. Taką ścianę dźwięku (vide początek tytułowego "Rise Of The Tyrant") mogą stworzyć tylko oni. Bezbłędnie wtóruje im Angela, która wydziera się przecudownie. W tym miejscu warto dodać, że to co słyszymy na płycie, to po prostu "naturalny" wokal pani Gossow. Wokal, który nie został poddany żadnym przesterom, efektom i tym podobnym studyjnym zabawkom. Płyta w odróżnieniu od "Doomsday Machine" brzmi w tym aspekcie kapitalnie. Zresztą brzmienie całego albumu urywa głowę, Fredrik Nordström odwalił niesamowitą robotę. Chyba tylko Andy Sneap potrafi zmajstrować tak kapitalny sound.

Brzmienie, kompozycje, jad, złość, energia - wszystko to zebrane razem tworzy krążek, który musi spowodować szybsze bicie serca każdego fana ciężkiego grania. Arch Enemy potrafili ze swojego stylu wycisnąć to co najważniejsze... i nie pytajcie mnie czy to najlepszy album formacji. Nie będę się nad takimi głupotami zastanawiał, skoro muzycy jak z rękawa rzucają takimi petardami jak "The Last Enemy", "Blood On Your Hands" czy "Rise Of The Tyrant". Podsumowując, zdecydowanie jeden z najlepszych albumów ubiegłego roku, ocena więc będzie odpowiednia.

Krzysiek / [ 26.02.2008 ]


! Kup Płytę !
www.mystic.pl





Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




krzysiek [ 6767676767676767676@ ] 26-02-2008 | 21:13

ciekawe czy ta pani w chwilach miłosnych uniesień jest podobnie romantyczna?


Krzysiek [MetalSide] [ metalside(at)go2.pl ] 26-02-2008 | 23:18

Powiem Ci, że spotkałem tą panią dwa razy i za każdym razem była niezwykle miła. Fakt, że tylko rozmawialiśmy, także do końca na pytanie nie potrafię odpowiedzieć ;)






Arch Enemy
Rise Of The Tyrant

Century Media - 2007 r.




9,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!