01. ...Of Silence
02. Weballergy
03. False News Travel Fast
04. The End Of This Chapter
05. Black Sheep
06. Land Of The Free
07. Last Drop Falls
08. San Sebastian (revisited)
09. Sing In Silence
10. Revontulet (Instr.)
11. Tallulah
12. Wolf & Raven
13. The Power Of One



"Silence" to drugi, po znakomitej "Ecliptice", album Finów. Muzycy dostali ogromną szansę, aby na stałe zająć sobie miejsce wśród wielkich melodyjnego power metalu (poprzez genialny debiut i trasę koncertową z takimi sławami jak Rhapsody i Stratovarius) i to właśnie od
tego albumu zależał ich przyszły wizerunek.

Zanim przystąpiłem do słuchania spodziewałem się raczej ostrzejszych brzmień, a tu wprost przeciwnie. Krążek wydaje się być lżejszym i bardziej jednostajnym od "Eclipticy". Być może jest tak dlatego, że większą rolę odegrały klawisze Mikko Harkina, który odciążył poprzedniego klawiszowca i wokalistę zarazem, pozwalając mu skoncentrować się tylko na śpiewie. Lecz "lightowy" metal wcale nie znaczy zły. Takie utwory jak "Weballergy", "Black Sheep" czy "Wolf And Raven" po prostu wymiatają z powierzchni ziemi swoją melodyjnością, harmonią, tempem, oraz wykonaniem i gwarantuje, że spodobają się większości fanów melodyjnego metalu.

Osobno zajmę się solówkami gdyż te naprawdę powalają. Sonata to jeszcze bardzo młody zespół, ale wiedzą od kogo się uczyć. Można odnieść wrażenie ze po koncertach ze Stratovariusem i Rhapsody kapela rozbudowała solowe partie, które stały się jakby osobną częścią, osobnymi utworami, w których można podziwiać kunszt muzyków, powoli doganiających takie sławy jak Luca Turilli czy Jens Johansson.

Na "Silence" chłopaki z Sonaty pokazali ze są mistrzami w tworzeniu ballad, których na krążku mamy aż cztery w tym dołującą "Tallulah" której wykonanie (zwłaszcza trochę "wyjąca" solówka wspaniale współgrająca z lamentującym wokalem Tony'ego) i tekst mogą rozkleić prawie każdego. Warte uwagi są także wstawki mówione przez narratora, wszelkiego rodzaju intra i przygrywki, które w połączeniu z utworami nadają płycie specyficzny, trochę magiczny klimat.

Cóż mogę dodać na koniec? Chyba tylko tyle, że jeżeli dobry melodyjny metal ma jakieś kryteria, to Sonata Arctica spełnia je wszystkie. Szkoda tylko że u nas trudno jest dostać ich płyty, oraz ze niektóre dobre kawałki, takie jak "Respect The Wilderness" są wydawane tylko na Japonię. Można mieć nadzieję, że następna płyta zespołu utrzyma poziom, i że nie będzie problemu z jej zakupem.

I.R. / [ 12.10.2003 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Sonata Arctica
Silence

Spinefarm - 2001r.




8,5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2024 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!