01. Epicus Furor
02. Emerald Sword
03. Wisdom Of The Kings
04. Heroes Of The Lost Valley
05. Eternal Glory
06. Beyond The Gates Of Infinity
07. Wings Of Destiny
08. The Dark Tower Of Abyss
09. Riding The Winds Of Eternity
10. Symphony Of Enchanted Lands



"Symphony Of Enchatned Lands" to druga płyta Włochów z Rhapsody. Bardzo wiele osób, w tym ja, uważa ją za najlepszą w całej działalności tej jakże świetnej kapeli. Jednak, gdy za pierwszym razem, rozochocony i rządny wspaniałego epickiego metalu, przesłuchiwałem ten album to niezbyt przypadł mi do gustu, pierwsza opinia: kilka dobrych kawałków reszta tzw. wypełniaczy i nic specjalnego. Po pewnym czasie, kiedy to zacząłem bardziej wsłuchiwać się w tą płytę, moja opinia zmieniło się zdecydowanie.

Na początku wita nas wspaniałe intro, czyli "Epicus Furor", chóralne i podniosłe, zdecydowanie lepsze od "Ira Tenax" z albumu "Legendarny Tales". Po tym utworze następuje istne arcydzieło i chyba najlepszy kawałek Włochów w ich całym dorobku. Mowa oczywiście o "Emerald Sword". Szybkie melodyczne gitary, znakomity, chwytliwy refren, który przez długi czas pozostaje w pamięci. Całość utrzymana we wspaniałym klimacie. Cudo! Po dawce szybkiego grania muzycy serwują nam kolejny dobry kawałek. Mowa oczywiście o "Wisdom Of The King". Nie jest on może aż taki porywający jak jego poprzednik, jednak nie można powiedzieć o nim złego słowa. Piękny tekst, co zawsze było mocną stroną zespołu. Oczywiście, jeżeli ktoś lubi tego rodzaju historie o smokach, rycerzach itd. Fabio Lione popisuje się swoim talentem, pięknie modelując barwą głosu. Następuje zwolnienie i instrumentalny utwór "Heroes Of The Lost Valley". Głosu, jako narrator użyczył "Sir Jay Lansford". Co można więcej powiedzieć? Chyba tyle, że jest wprowadzeniem do kolejnego wspaniałego hymnu, jakim niewątpliwie jest "Eternal Glory". Kompozycja zaczyna się podniosłym wstępem, przyspieszając w miarę, by wybuchnąć prawdziwą dawką epickiego metalu. Po raz kolejny powalający na kolana, pełen mocy refren. Po wspaniałych pięciu numerach czas na "piętę Achillesową" płyty, zdecydowanie najsłabszy utwór na "Symphony…", czyli "Beyond The Gates Of Infinity". Kawałek nie zaskakuje niczym ciekawym, nie uważam, że to tragedia, da się wysłuchać. Po prostu wypełniacz i tyle. No i czas na balladę. "Wings Of Destiny" to bardzo spokojny, smutny w samym swym brzmieniu utwór. Duże brawa po raz kolejny dla wokalisty Fabio Lione, odegrał, a raczej odśpiewał kawał dobrej roboty, jego głos nasączony był smutkiem i tragizmem, jakże potrzebnym przy takiej kompozycji. Wytrzyjmy łezkę, która zakręciła się nam w kąciku oka i ruszajmy dalej. "The Dark Tower Of Abyss" to przeciętny, nie wnoszący niczego konkretnego utwór, jednak w miarę jak rozkręca się, melodia nabiera przyjemniejszego brzmienia. Przedostatnim numerem na tej płycie jest szybka, porywająca kompozycja "Riding The Wings Of Eternity". Jest to zaraz po "Emerald Sword" najlepszy utwór na "Symphony Of Enchanted Lands". Byłem pod wielkim wrażeniem, gdy przesłuchiwałem go za pierwszym razem. Ostatnim kawałkiem, kończącym drugą część kroniki Algalordu jest tytułowy utwór "Symphony Of Enchanted Lands". Jest to najdłuższa i zdecydowanie inna kompozycja na tym krążku. Wstęp zaczyna przemowa narratora, później mamy na przemian chóralny śpiew Fabio, który bez problemu mógłby zostać śpiewakiem operowym oraz klimatyczne, klawiszowe części utworu. Piękna opowieść jednak dobiega końca.

Podsumowując "Symphony Of Enchanted Lands" zwrócić uwagę należy na piękne teksty, tworzące razem spójną całość. Płyta utrzymana jest w dobrym klimacie, oprawa graficzna jest również niczego sobie. Polecam gorąco ten krążek tym, którzy go jeszcze nie słyszeli.

Świstak / [ 26.05.2004 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Rhapsody
Symphony Of Enchanted Lands

LMP - 1999r.




9/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!