Coś ostatnio wytwórnie robią sobie z nas wielkie jaja. Po raz kolejny zapowiadają w samych superlatywach krążek, który okazuje się być klopsem. "Powrót Chrisa DeGramo i krążek w starym dobrym stylu zdecydowanie przebijający ostatnie dwie płyty Queensryche" - nie, nie to nie mój opis "Tribe", to to co mieliśmy dostać, co mamy? Ano zwyczajnie słabą płytę, krążek który pasuje do stylistyki "progressive metal" jak pięść do oka.
Co ja mogę powiedzieć o "Tribe"? Będę szczery, nie podoba mi się ta płyta. Cóż, dobrze, że ostatnio nie słuchałem "Operation: Mindcrime" bo pewnie w ogóle nie chciałbym pisać czegoś na temat "Tribe". Jedyne co pozytywnego na tej płycie to klimat. To zostało z "Promised Land". Niestety tylko to. Reszta to już niestety dźwięki, które chluby Queensryche nie przyniosą. Nie wiem czemu ale mi się ta muzyka miejscami kojarzy z... grunge'em. Naprawdę czasami może się wydawać, że to jakiś gówniany amerykański zespolik, który dopiero co próbuje swoich sił w muzyce (cholera nigdy bym się nie spodziewał, że napiszę takie coś przy okazji pisania o albumie Queensryche), mocne ale niestety prawdziwe słowa. Trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, Queensryche gra teraz zwyczajny pop rock, większość kawałków to numery, które w niczym nie przypominają magii "tamtego" wspaniałego zespołu. Do tego w takim "Desert Dance" pojawiają się dosyć dziwne, żeby nie napisać nowomodne wokale, i proszę mi tutaj nie mówić, że jestem zamknięty na inne gatunki.
Niestety gwarantuje każdemu, kto uwielbia stare płyty Amerykanów iż po przesłuchaniu "Tribe" krzyknie "co to do cholery jest?!?!". Płyta nie ma nawet kszty magii, która kazałaby wracać do "Tribe" co jakiś czas. Sam przyznam się, że robię to tylko dlatego by móc napisać kilka słów o tym krążku. Wiem, że wielu czekało na "Tribe" z niecierpliwością i jestem pewien, że przeżyją mocny zawód obcując z tą muzyką. Kończę pisanie gdyż mógłbym wyrzucić Queensryche znacznie więcej ale po co? Fani z pewnością po niego sięgną. Jednak tym którzy oczekują krążka na poziomie "Promised Land" mogę "Tribe" spokojnie odradzić. Miałem zakończyć tutaj recenzję ale nie mogę powstrzymać się od jednego stwierdzenia:
Cholera co się dzieje z tymi Amerykańcami??? Najpierw Metallica puściła bąka a teraz Queensryche poprawiło. Miało być tak pięknie a wyszło to co widzimy. Cóż rzeczywistość bywa okrutna. To będzie najlepsza pointa recenzji tego krążka.
Krzysiek / [ 25.09.2003 ]
|