Po nagraniu w 2004 roku kasety demo "Escape or Die!" skład greckiej grupy (The) Crucifier znów się rozsypał: odeszło bowiem dwóch gitarzystów i basista. Lider, pozostawiony ze świeżym nabytkiem w postaci perkusisty Vasilisa Tsafasa, nie poddał się jednak i po znalezieniu nowych muzyków powrócił z drugą studyjną płytą. Album "Cursed Cross" wydany został własnym sumptem, a jego okładkę stworzył pochodzący z Wrocławia Alexander Szczygieł - jedna z najbardziej znanych postaci ateńskiej sceny metalowej. Jakąż muzykę ona zdobiła?
Druga pełna płyta formacji żadnej rewolucji nie przynosi. Już pierwszy, tytułowy numer idealnie pokazuje z czym będziemy mieli tutaj do czynienia: szybkie tempo, fajne, zmieniające się riffy, Thanatoid wypluwający słowa niczym Tom Araya. Tak, będzie old-schoolowy thrash metal. Przy okazji też "Cursed Cross" służy jako prezentacja nowego składu, gdyż na początku każdy z muzyków ma tutaj swoje pięć sekund - zresztą, dalej na krążku również oni nie zawodzą. Gitarzyści (Psarogiannis i Ligos) potrafią dostarczyć ciekawe partie i niezłe solówki (choć przydałoby się w nich nieco więcej melodii) i nawet znany z poprzednich wydawnictw utwór "Crucifier" w ich wykonaniu brzmi ciekawie (posłuchajcie riffu!). Nie odstają od nich grający równo i pewnie Tsafas na perkusji oraz Kapandais na basie (świetna praca w "Slaves of Seeded Hatred"), choć miejscami brzmienie instrumentu tego drugiego pozostawia trochę do życzenia.
W zasadzie wszystkie kawałki dostępne na tym wydawnictwie są szybkie i żywiołowe: nawet powolnie rozpoczynający się "Governmental Slavery" długo nie wytrzymuje w tym stanie i zamienia się w ostrą "łupaninę". Nóżka tupie, główka się kiwa, ale najwięcej drwa do ognia dorzuca jednak oczywiście wściekły frontman, któremu za młodu rodzice musieli chyba zamiast "Kubusia Puchatka" czytać do snu teksty z wkładek płyt Sodom i Destruction. Jest tu thrash-metalowe bingo z wojną nuklearną i anty-establishmentem na czele, podane w sposób iście bezkompromisowy. Co prawda błędów tutaj co nie miara (np. w "Cursed Cross", czy "Drive Intense"), no ale raczej mało kto na nie zwróci uwagę, gdyż Thanatoid wypluwa słowa tak szybko i wściekle, że miejscami ciężko zrozumieć, o co dokładnie chodzi. Ja po trzech wydawnictwach sygnowanych nazwą Crucifier już się jednak do stylu Hliasa Kyrizisa przyzwyczaiłem.
Licząc bonusowy numer w postaci nowej wersji "Execute Them All" (nagranej na potrzeby "Thrash Metal Blitzkrieg Vol.3"), drugi album studyjny ateńskiej grupy zamknie się w okolicy 37 minut. I dla fanów takiego klasycznie brzmiącego thrashu (mocno inspirowanego zwłaszcza sceną teutońską) będzie to czas miło spędzony. "Cursed Cross" to bowiem przyjemny, wściekły, ostry, choć też i miejscami dość surowo brzmiący materiał. Czy to ostatnie jest zaletą czy wadą? O tym będziecie musieli już sami zadecydować.
Tomasz Michalski / [ 17.05.2024 ]
|