Mój kontakt z zespołem Monstrum urwał się krótko po premierze albumu "VIII dzień tygodnia" z 2007 roku. Na tyle straciłem ten zespół z horyzontu, że nawet nie widziałem, iż w 2010 wydali płytę zatytułowaną "Imperium zapomnienia". Jak do tego doszło? Sam nie wiem... no ale tak jest i niespecjalnie warto o tym teraz myśleć. Skupmy się na czwartej studyjnej płycie która otrzymała tytuł "Czas".
Pierwsze na co zwróciłem uwagę to całkiem nowe brzmienie jakim operuje teraz Monstrum. Szybki rzut oka do wkładki i wszystko jasne. Zaszły spore zmiany personalne w zespole. Nie ma już trzech gitar, są nowe (przynajmniej dla mnie) twarze i całość brzmi zdecydowanie inaczej niż w 2007 roku. Nie mam pojęcia jak to wyglądało na krążku który przegapiłem, ale dla mnie to spora nowość jeśli chodzi o ten zespół. Zmiany zmianami, ale muszę przyznać, iż to nowe oblicze Monstrum bardzo przypadło mi do gustu. Muzyka zyskała pazura i ciężkości której dokłada perkusista Przemek. Bardzo fajnie chodzą bębny na tej płycie, nie brakuje grania na dwie stopy, są urozmaicone przejścia i ogólnie bębnowy elegancko to wszystko napędza.
Jeśli chodzi o całość to jest to oczywiście Monstrum jakie znamy z wcześniejszych lat. Sporo melodii, patatajek i galopad. Do tego zgrabne solówki i oczywiście Mariusz Waltoś za mikrofonem. Teksty są w naszym języku, więc tutaj też nic się nie zmieniło. Na całym albumie świetnie chodzi bas, który dodaje sporo przestrzeni. Muzycznie mamy klasycznie grany heavy metal z tym rock'n'roll'owym feelingiem. W tym temacie nie ma najmniejszego zaskoczenia. Poszczególne kawałki od razu wpadają do głowy, a każdy z nich posiada jakiś charakterystyczny motyw, który pozostaje na dłużej.
Jeśli chodzi o same kompozycje, to tradycyjnie mamy pełny przekrój przez heavy metal. Od szybkich rockerów, do "ckliwej" ballady. Wszystkie kawałki trzymają dobry, równy poziom i jakoś niespecjalnie jestem w stanie wskazać numer, który tutaj odstaje. Z tych co najbardziej mi podpasowały to wymieniłbym "Kraina wilczych praw", "Kłamstwo i fałsz", czy "Ostatni rejs". No tak, wychodzi na to, że bardziej pasuje mi to pędzące Monstrum. Ale z tym zespołem to tak zawsze miałem. Co nie zmienia faktu, że numer "Czas Apokalipsy" również jest wśród moich faworytów. Oparty na świetnym riffie, nieźle pokombinowany i dosyć rozbudowany - bardzo lubię takie granie. Ogólnie to słucham tego materiału z dużą przyjemnością i dosyć często do niego wracam.
Płyta "Czas" to kawał solidnego heavy metalowego grzania. Jak wspomniałem wcześniej w Monstrum nastąpiły spore zmiany, ale jak dla mnie to wyszły one na dobre. Podoba mi się to lekko dociążone i mocniejsze granie. Heh... mógłbym powiedzieć, iż zmężniał nam ten zespół, ale strasznie to głupio brzmi w przypadku kapeli, która ma już taki dorobek w swojej historii. Ale koncepcja jest słuszna jak to mawia klasyk. To co z tym nowym Monstrum? A koniecznie sprawdzić i posłuchać. Jak ktoś zna już ten zespół to specjalnej zachęty nie będzie potrzebował. A jak komuś ta nazwa jest obca, a lubuje się w klasycznym heavy metalu, lubi Iron Maiden, Judas Priest i inne starsze kapele, to jest w domu.
"Czas" to całkiem dobra płyta, która pokazuje, iż po "staremu" można jeszcze grać i nie wszystko tam zostało powiedziane. Jasne, że to nie jest wybitny album, który powali tłumy na kolana. Bez przesady. Z drugiej strony od Monstrum nikt czegoś takiego nie oczekuje. Ja chciałem dobrego metalowego rzemiosła, przebojowo-chwytliwych numerów, dobrych melodii i ogólnie czadu. I tak się elegancko składa, iż to wszystko otrzymałem. Cóż więcej dodać?
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 14.08.2013 ]
|