1. Act I: The Pass of Nair-Kaan
2. Act II: Dark Mystic Vision
3. Act III: The Ancient Fires of Har-Kuun
4. Act IV: The Betrayal
5. Act V: Neve Rosso Sangue
6. Act VI: Erian's Lost Secrets
7. Act VII: The Angels' Dark Revelation



Rok 2010 okazał się być dla Rhapsody Of Fire bardzo płodnym czasem. Nie dość, że w kwietniu - po długiej przerwie - na półki sklepów trafił długo wyczekiwany Longplay "The Frozen Tears Of Angels", to w chwilę później zespół zapowiedział wydanie mini albumu. W październiku tego samego roku Włosi wydali "The Cold Embrace Of Fear - A Dark Romantic Symphony". Ten krążek to z pewnością ukłon w stronę fanów, gdyż po długim okresie niebytu na rynku muzycznym Rhapsody chciało się im odwdzięczyć za ich cierpliwość. Przy okazji, z całą pewnością chcieli zasilić swoją wychudzoną kiesę. Osobiście byłem żywo zainteresowany tym wydawnictwem, ponieważ poprzedni mini album "Rain Of The Thousand Flames" uważam za majstersztyk. Tę płytę cechowały klarowne kompozycje, które aż kipiały od zawartej w niej mocy, a utwór tytułowy na stałe zagościł na koncertowych setlistach zespołu. A jak przedstawia się 35 minut muzyki z najnowszego dzieła Rhapsody Of Fire?

Na "The Cold Embrace Of Fear" znalazło się siedem utworów, z których każdy stanowi osobny akt. Wszystkie kompozycje, ujęte klamrą, tworzą ciekawą - prawie audiobookową - opowieść. Zaraz, zaraz. To przecież jest krążek wysmażony przez metalową kapelę, a nie musical fantasy. Nieparzysta liczba utworów nie pozwala mi skorzystać z obrazowego porównania, "że szklanka wody jest do połowy pełna, a do połowy pusta". Cztery utwory to tyrady Ch. Lee, który chyba już na stałe związał swoją karierę z Rhapsody Of Fire. Nie zrozumcie mnie źle. Produkcja stoi na najwyższym poziomie. Wszyscy goście, którzy użyczyli swoich głosów stworzyli słuchowisko o bajecznym klimacie. Jednakże ja pozostaję niepoprawnym optymistą i z każdym nowym dziełem Włochów wiąże się moja nadzieja o ich powrocie do korzeni, kiedy to muzyka (wówczas jeszcze) Rhapsody wgniatała mnie w fotel. Dlatego jako realista stwierdzę, że szklanka jest do połowy pusta. "The Cold Embrace Of Fear" nie powala. Oprócz tego, co recytowane, mamy dwa dobre, szybkie kawałki i jedną balladę. Trochę mało.

Koniec wieszania psów na Turillim i spółce, teraz będzie o jaśniejszej stronie mocy. "The Ancient Fires Of Har-Kuun" to niesamowicie rozbudowana, 15-minutowa kompozycja, która jest perełką pośród reszty utworów. Mamy w nim (wreszcie!) chwytliwy refren, ciągłe zmiany tempa, dobrą pracę gitar oraz ciekawe partie wokalne Fabio Lione. Potrzebowałem trochę czasu, aby "wgryźć się" w tak długi kawałek, ale gdy już mi się to udało, zapadł mi on głęboko w pamięć. Na chwilę wzmożonej uwagi zasługuje też z pewnością "Erian's Lost Secrets". Jest on - podobnie jak powyżej recenzowany kawałek - bardzo energiczną kompozycją, która wręcz ocieka patosem. Utwór otwiera potężna salwa inkantacji solistów, potem muzyka płynie jakby w rytm bitewnego marszu wygrywanego przez perkusistę, którego tempo wzrasta w kulminacyjnym momencie, a całość wieńczy wybitny wokal. Epicka radość ze zwycięstwa.

Podsumowanie będzie krótkie i treściwe. Jest to na pewno pozycja dla wszystkich miłośników gatunku i samego zespołu. Dla ludzi, którzy lubią niekonwencjonalny heavy metal takoż. Nie jest to dzieło wybitne, co najwyżej oceniłbym je jako solidne. Kończąc tą recenzję pragnę wyrazić moje pobożne życzenie. Dzisiaj dowiedziałem się o tym, że ku końcowi zbliża się nagrywanie kolejnego albumu Rhapsody Of Fire. Mam nadzieję, że chłopaki wezmą się w garść i dokopią nam trochę, bo chyba nadszedł czas na wyrównanie parytetu: epicki patos - metalowa moc.

Świstak / [ 23.04.2011 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =








Rhapsody Of Fire
The Cold Embrace Of Fear - A Dark Romantic Symphony

Nuclear Blast - 2010 r.




5/10




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!