"W.A.S.P." to album, którym w 1984 zadebiutowała ta amerykańska horda. Ich muzykę można określić po prostu jako tradycyjny heavy metal. Niektórzy próbowali ich zaszufladkować jako glam, jednak to pewnie przez wizerunek, który niewątpliwie zwracał na siebie uwagę. Wystarczy spojrzeć na okładkę - farbowane tapiry na głowach muzyków odzianych w skórę, lateks i buty na obcasach. Jedynym elementem, który się uchował, to kawałki piły tarczowej na ramionach wokalisty oraz kozaki. Ale wygląd, z jednej strony w latach 80-tych popularny, a z drugiej okrutnie obśmiewany, nie przyćmiewa muzyki. A ta jest naprawdę świetna. Na debiutach słychać przeważnie energię i to, że zespół robi to z samej miłości do tej muzyki, a nie - jak to się czasem zdarza w późniejszym okresie kariery - z miłości do pieniędzy. Ta płyta taka właśnie jest - żywiołowa i szczera. Jednak mamy tutaj również bardzo dojrzałe kompozycje, co się nieczęsto zdarza na pierwszej płycie. Wszystkie są doskonale zbudowane i nie ma dłużyzn. Nie ma tutaj żadnych wypełniaczy, nie ma utworu, który znacznie obniżałby poziom albumu. Tak naprawdę każdy kawałek mógłby zostać wybrany na singla i doskonale reprezentowałby płytę. O klasie tych utworów świadczy fakt, że nadal są chętnie wykonywane na koncertach (chociażby "I Wanna Be Somebody" czy "On Your Knees"). Kolejną zaletą tego krążka jest to, że W.A.S.P. zdefiniowali na nim swój styl. Podczas gdy wiele grup na tym etapie jeszcze poszukuje swojej ścieżki, oni dokładnie wiedzieli co chcą robić. Jeżeli więc szukacie reprezentatywnej płyty tego zespołu, możecie sięgnąć po właśnie to wydawnictwo.
Warto wspomnieć o samych kompozycjach. Są to przede wszystkim żywiołowe kawałki ze świetnymi liniami melodycznymi. Tak jak napisałem, nie ma tutaj wypełniaczy, a utworów słucha się bardzo dobrze, mimo że mają podobną konstrukcję. Jest tutaj nawet miejsce na balladę, a mianowicie "Sleeping (In The Fire)". Uwagę tutaj zwraca przede wszystkim wokal Blackiego, który wkłada w śpiewanie całe serce. Bardzo charakterystycznym elementem W.A.S.P. zawsze był i jest głos wokalisty, Blackiego Lawlessa. Co prawda nie operuje on nie wiadomo jaką skalą (szczerze mówiąc to nie jest w śpiewaniu przesadnie dobry, a na żywo bardzo często zdarza mu się fałszować), jednak jego barwa jest tak charakterystyczna, że nie sposób pomylić go z kimkolwiek innym. Poza tym zawsze wydaje się dawać z siebie wszystko, co bardzo pozytywnie wpływa na odbiór muzyki. Dobrze również wypadają solówki, fajnie urozmaicają utwory. "W.A.S.P." to płyta, która zapoczątkowała karierę jednego z najbardziej uznanych heavy metalowych zespołów. Nadal brzmi świeżo i zawiera świetne kompozycje, które wpadają w ucho i chce się do nich wracać. Lektura obowiązkowa dla każdego fana klasycznych odmian metalu.
s7mon / [ 12.12.2010 ]
|