01. Time Has Come
02. The Almighty
03. Show Your Hate
04. King Thy Name Is Slayer
05. Out Of The Sky
06. Into The Universe
07. The Eternal War
08. Fear Of Tomorrow
09. Deeds Of Darkness



W oczekiwaniu na nowy album Artillery postanowiłem odświeżyć sobie stare wydawnictwa Duńczyków. Jako pierwszy na ruszt poszedł oczywiście debiut - "Fear Of Tomorrow" - płyta, którą darzę szczególnym sentymentem...

Artillery powstało w 1982 na przedmieściach Kopenhagi. Pierwotny skład formacji wyglądał następująco: Jørgen Sandau i Michael Stützer - gitary, Christian Nielsen - gary, Morten Stützer - bas i Carsten Lohmann - wokal. W takim zestawieniu chłopaki nagrali dwie taśmy demo - "Shellshock" i "Deeds Of Darkness". Na początku 1985 roku Lohmann opuścił kapelę a jego miejsce zajął Flemming Rönsdorf, z którym chłopaki wypuścili kolejna demówkę. Niedługo potem Duńczycy otrzymali szansę nagrania długograja. Prace nad pierwszym studyjnym krążkiem ekipy z Taastrup rozpoczęto w maju 1985 roku. Nagrywano w El Sound Studio w Kopenhadze pod skrzydłami Neat Records. Za produkcję odpowiedzialnych było dwóch ludzi: Lars O. Christensen oraz Nils Bogvad. Uwinięto się bardzo szybko i już w następnym miesiącu płyta o nazwie "Fear Of Tomorow" (takiej samej jak ostatnie demo Duńczyków) trafiła na półki sklepów.

Warto kilka słów poświęcić oprawie graficznej wydawnictwa. Okładka albumu jest bardzo mroczna. Dominuje czerń i czerwień... jakże konstatuje ona z późniejszymi, wręcz komiksowymi, można powiedzieć, coverami grupy ze Skandynawii.

Muzyka, jaką zaserwowali nam Duńczycy to czysty jak łza thrash metal. Płyta jest bardzo surowa. Panowie od pokręteł nie spisali się nie najlepiej, ale jak pisałem już wcześniej, całość materiału zarejestrowano w niewiele ponad miesiąc. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Taka, a nie inna produkcja sprawiła, że płyta nabrała większego pazura, stała się jeszcze bardziej drapieżna. Wbrew pozorom nie jest to jednak bezmyślna sieczka. Duńczycy wpletli tu dużo kapitalnych melodii, z których będą słynąć także na następnych krążkach.

Na albumie znajdziemy dziewięć kawałków. Naprawdę nie ma tu słabych momentów... Zaczynamy od intra - serii z karabinu maszynowego, wybuchów itd., przechodzących w akustyczną gitarę a następnie w "Time Has Come" - kapitalny, mroczny numer ze świetną wymianą Standau - Stutzer. Dwójka wioślarzy ciska w siebie takimi solami, że szczeka automatycznie ląduje na podłodze. Lecimy dalej. Trójka czyli "Show Your Hate" to istna piguła energii. Posłuchajcie tego powolnego riffu na początku! Miazga po prostu! Czwórka czyli "King Thy Name Is Slayer" zaczyna się bardzo powoli... Utwór zaskakuje ogromną ilością świetnych solówek. To jednak nie wszystko. Wystarczy rzucić uchem na wbijające się w czaszkę rozpędzone refreny... Szóstka czyli "Into The Universe" jest z kolei szybka, skoczna i jednocześnie posiada świetny klimat. Kawałek tytułowy także urywa głowę. To prawdziwy agresywny thrash metalowy pocisk. Najlepsze w nim są jednak melodyjne, idealnie wyśpiewane przez Flemminga refreny. Album kończy "Deeds Of Darkness". Tu znowu jest klimat, od razu uderza w nas dźwięk dzwonów i ogólnie posępny nastrój. Potem chłopaki serwują nam istne trzęsienie ziemi.

"Fear Of Tommorow" to świetna płyta. Mamy tu wszystko, czego możemy spodziewać się po thrash metalowym łojeniu najwyższych lotów. Na krążku znajdziemy kilka rozpędzonych killerów, znajdziemy też masę kapitalnych melodii. Ja debiutu Duńczyków zawsze słucham z niekłamaną przyjemnością.

Venom / [ 14.07.2009 ]







Nick:  



E-mail:  



Treść komentarza:  



Suma 2 i 3 =




gość [ igor007@onet.pl ] 16-01-2012 | 20:27

Świetna, bardzo plastyczna recenzja, Artillery słucham od niedawna, także debiut duńczyków nie zdążył jeszcze wpaść w moje thrashowe uszy, ale po Twojej recenzji na pewno się o niego pokuszę. :)






Artillery
Fear Of Tomorrow

Neat Records - 1985 r.




Klasyka




© https://METALSIDE.pl 2000 - 2025 r.
Nie używaj żadnych materiałów z tej strony bez zgody autorów!