"This Present Wasteland" to dziewiąty studyjny album Metal Church. Jak na zespół, który powstał w 1980 roku, nie jest to imponujący wynik. Należy jednak uczciwie przyznać, że ta kapela ma ciężki żywot. Nieustanne zmiany w składzie i spora rotacja muzyków nigdy nie są sprzymierzeńcem regularności w wydawaniu kolejnych płyt. Tak to czasem bywa, że zespół ma pecha i ciągle pod górkę. Nawet teraz Metal Church ma problemy. A dokładnie Kurdt Vanderhoof. No cóż... takie życie.
Trochę pesymistyczny ten początek, więc czas najwyższy zająć się czymś przyjemniejszym. Metal Church nigdy nie należał do popularnych zespołów. Zawsze gdzieś skryci w cieniu, na uboczu robili swoje. W dyskografii mają świetne pozycje, ale to raczej melodia przeszłości. Ostatnimi czasy jest troszkę słabiej. Czy najnowsze dziecko Amerykanów odmieni ten stan? Po dosyć dobrym poprzedniku ("A Light In The Dark") była na to nadzieja. "Była" jest tutaj użyte nieprzypadkowo, bo Metal Church nagrał dosyć przeciętny krążek. Mogę nawet pokusić się o stwierdzenie, że wykonali malutki kroczek do tyłu.
Otwierający album utwór "The Company Of Sorrow" to kawał świetnego grania. Gdyby cała płyta była na tym poziomie to byłoby coś. Jeszcze dodałbym do niego kawałek "Mass Hysteria". Klasyczny Metal Church porywa od pierwszych chwil. Tutaj należy oddać "Cesarzowi co cesarskie". Niestety im dalej w las tym więcej... krzaków zamiast drzew. Nie da się ukryć, że obniżka formy jest widoczna. Szczerze mówiąc nie do końca potrafię powiedzieć dlaczego. Jest tutaj sporo udanych riffów, pojawiają się niezłe sola. Wokalnie wiadomo - jest dobrze. O dziwo całość jednak nie trzyma się kupy. Spokojnie... jakiejś wielkiej tragedii nie ma i Metal Church zupełnego knota nie nagrał. Ot zgrabne i tylko poprawne (niestety!) kawałki. Weźmy na przykład taki "Deeds Of A Dead Soul", który niby ma wszystko na swoim miejscu. Tylko te ponad 8 minut. Dobry riff to zdecydowanie za mało. Pod koniec kawałek lekko nuży. Albo taki "Crawling To Extinction" - fajny (lekko bujany) riff, ale sam utwór nie zachwyca. Generalnie mógłbym tak wymieniać kawałek po kawałku ("Step By Step" - jak mówi Mr. Leo) i podsumowanie byłoby podobne. Oczywiście są tutaj utwory, które wyróżniają się wśród innych. Wspomniany "The Company Of Sorrow", "Monster", "Meet Your Maker", czy zwiewny "Breathe Again". Jednak jak na cały album to zdecydowanie za mało. Niby jest dobrze, a jednak nie jest. Paradoks? Niekoniecznie, po prostu dobry zespół nagrał tylko dobrą płytę. Z minusem.
Szczerze mówiąc, "This Present Wasteland" jest dość dziwny w odbiorze. Ewentualnie ja mam z nim jakiś problem. Może zwyczajnie oczekiwałem czegoś odrobinę innego? Może moje oczekiwania nieznacznie rozminęły się z przekazem Metal Church? Zapewne tak. Szkoda, bo po udanym "A Light In The Dark" miałem nadzieję na przynajmniej coś równie dobrego. Trudno. Życie toczy się dalej, a biznes muzyczny dalej będzie się kręcił. Płyt do słuchania nie brakuje. Tymczasem "This Present Wasteland" wędruje na półkę i pewno trochę tam pozimuje.
Piotr "gumbyy" Legieć / [ 28.01.2009 ]
|