Axel Rudi Pell to idealny przykład muzyka trzymającego się własnej, utartej ścieżki. Muzyka nie mającego ochoty na dalsze wycieczki czy wręcz schodzenie z obranej wcześniej drogi. Tutaj nie ma przykrych niespodzianek, nie ma też co prawda wielkiego zaskoczenia ale jest zawsze kawał dobrej hard rockowej/heavy metalowej muzyki. Axel najwidoczniej gra to co czuje najlepiej i chwała mu za to. Takich ludzi coraz mniej. Raz lepiej, raz gorzej ale swoje!
Na poprzedniej płycie zatytułowanej "Shadowzone" troszkę zabrakło pomysłów, kompozycje choć dobre utonęły w znacznie lepszych numerach z poprzedników, w szczególności z "The Masquerade Ball". Przy komponowaniu materiału na "Kings And Queens" Axel najwyraźniej wziął sobie do serca wszystkie uwagi, co za tym idzie otrzymaliśmy to co chcieliśmy, kolejną bardzo udaną płytę. Nic tylko zacierać łapy z radości!
Co ja tutaj mogę napisać. Chyba wystarczy fakt iż "Kings And Queens" to z pewnością jedna z najlepszych płyt tego niemieckiego wirtuoza gitary. Krążek na pewno nie przebijający szczytowych dokonań ale nie pozostający daleko w tyle. Jak zawsze mamy zróżnicowany materiał. Jest miejsce na szybkie heavy metalowe grzanie ale nie brak też tak znanych, długich, pięknych epickich numerów. Axel serwuje nam również całkiem przyjemną balladę. Jednym słowem, jest tutaj wszystko czego fani od muzyków tej formacji oczekują. Dodatkowo wszystko zagrane na naprawdę bardzo dobrym poziomie, jak pisałem raz lepiej raz gorzej, tutaj stanowczo jest lepiej niż na poprzedniku. Więcej, "Kings And Queens" dystansuje "Shadowzone" o kilka długości! Może to zasługa tego iż nowy album ma w sobie więcej ciężkości i energii, która bardzo pozytywnie wpływa na słuchacza. Coś w tym jest bowiem "Kings And Queens" ani przez chwilę nie nudzi co niestety na "Shadowzone" się zdarzało. Chyba jedynym słabszym numerem jest tutaj "Sailing Away" choć fani Rainbow pewnie będą mieli zupełnie inne zdanie.
Myślę, że nie warto się dłużej nad tą płytą rozwodzić. "Kings And Queens" na pewno przypadnie do gustu wszystkim fanom dobrej muzyki. Może nie znajdziecie tutaj morderczych temp, świdrujących, zawrotnie szybkich solówek czy jakiś mocniejszych zagrywek ale w tej muzyce chodzi o coś zupełnie innego. Tutaj liczy się feeling, którego Axelowi nigdy nie brakowało. Oprócz tego jest oczywiście miejsce na mocne rockowo-metalowe granie. Fani Axela połkną ten krążek bez żadnego problemu. Co powiedzieć o innych? Cóż, jeżeli świata poza Cannibal Corpse nie widzisz "Kings And Queens" raczej możesz sobie darować, w przeciwnym razie warto spróbować.
Podczas słuchania płyt tego zespołu przychodzi mi do głowy jedna myśl. Axel Rudi Pell jest niczym ulubiony browar, czasami zdarzy się słabsza partia ale jakby nie patrzeć, zawsze jest dobrze!
Krzysiek / [ 21.08.2004 ]
|